Erik postanowił, że zostanie w Finlandii jeszcze parę dni. Następnym przystankiem było Raw Air w Norwegii, dlatego tak czy siak by wracał "do domu".
Nadszedł poniedziałek. Razem z Liiną wybrał się na jej trening. Chciał zobaczyć umiejętności dziewczyny ( i pilnować Mondo).
Wchodząc na salę treningową rozejrzał się wokół i dostrzegł Duplantisa w żółtej bluzie, który ustawiał poprzeczkę. Włożył ręce do kieszeni i wolnym krokiem ruszył w jego stronę. Szwed go dostrzegł i machnął ręką przyjaźnie.
— Nie wiedziałem, że to ty dziś będziesz skakać — zażartował Armand, a Erik uśmiechnął się sztucznie. Ten typ był zbyt miły. Podejrzane.
— Jestem na to za głupi — wzruszył ramionami — Mogę tylko pooglądać.
Zetknął w bok, gdzie były wystawione parę tyczek.
— Czym one tak właściwie się różnią? — zapytał, przerywając niezręczną ciszę.
— Jak wy macie narty do skakania, biegówki i tak dalej, tak my mamy tyczki, każda innej grubości. Im mocniejsza tym wyżej da się skakać — wyjaśnił — No od techniki też to zależy, bo jak skaczesz z lewej ręki to wygodniejsza jest twarda. Łatwiej przełożyć się wtedy.
— Uznajmy, że rozumiem — mruknął, a wtedy z ciemnego tunelu wyszła Liina.
Miała na sobie ten typowy strój, w którym skakało się o tyczce, czyli obcisłe spodenki i krótka koszulka na ramiączkach. Erik lekko zmrużył oczy. Fakt, mimo że blondynka była bardzo drobna, to jednak miała mięśnie chyba nawet większe niż on sam.
— Witam — oznajmiła zaplatając włosy w warkocz.
— Idź na rozgrzewkę my sobie tu jeszcze plotkujemy — pogonił ją brunet, a Erik parsknął śmiechem.
— No idę idę, T r E n E r Z e — zaakcentowała ostatnie słowo przewracając oczami, chwyciła rolkę i poszła na bok.
Armand odprowadził ją wzrokiem i westchnął głośno.
— Naprawdę się dziwię, że wróciła — dodał cichszym głosem. Erik uniósł brew.
— Nie wspominała mi nic o tym, póki nie znalazłem tyczki w jej pokoju.
— Nie wiem co was łączy, ale nawet jeślibyś dla niej ukradł księżyc, ona ci nie powie wszystkiego — stwierdził siadając na trybunach. Chłopak usiadł obok. — Jednak trochę ją znam. Jeśli coś w przeszłości szło nie tak, od razu zapominała wszystko, wykasowywała z pamięci. Nawet te dobre wspomnienia.
— No... Ostatnio sobie przypomniała, że ma młodszego brata.
— Ano, zapomniała o tym, bo go obecnie nie ma w jej otoczeniu, a przeszłości nie chce pamiętać. — podsumował. — Nie wiem jak ona to robi.
— Ciekawe....
Wtedy jednak wyskoczyła przed nimi dziewczyna. Spojrzała na nich z uniesionymi ironicznie brwiami.
— Owszem ciekawe, że jeszcze się nie pozabijaliście
— Ale co ty do mnie pierdzielisz — Mondo rozłożył ręce w proteście. — Nie mam złych zamiarów.
Erik zauważył, że może faktycznie niepotrzebnie tak źle nastawiał się do Szweda. Być może był wielkim Kenem z Kryształowego Pałacu, ale chyba traktował Liinę czysto przyjacielsko.
— A teraz sio na skocznię — machnął dłonią i zeskoczył z trybuny.
Liina wyciągnęła jedną z tyczek i zanurzyła dłonie w, jak to Erik nazwał, tym białym proszku. Ustawiła się na rozbiegu i oparła sobie swój sprzęt na ramieniu. Wystartowała szybko i już po chwili wybijała się do góry. Obracając się zwinnie w powietrzu pokonała startową wysokość. Wylądowała na materacu i zeskoczyła z niego wytrzepując dłonie o swoje uda.
CZYTASZ
𝐓𝐡𝐞 𝐥𝐚𝐬𝐭 𝐥𝐨𝐬𝐬
Fanfic𝐎𝐝𝐧𝐚𝐥𝐚𝐳ł𝐚𝐦 𝐬𝐢ę 𝐢 𝐳𝐧𝐨𝐰𝐮 𝐳𝐠𝐮𝐛𝐢ł𝐚𝐦. 𝐊𝐢𝐦 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞ś 𝐢 𝐜𝐨 𝐳𝐞 𝐦𝐧ą 𝐫𝐨𝐛𝐢𝐬𝐳? Ż𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐬𝐭𝐚𝐣ę 𝐨𝐝𝐝𝐲𝐜𝐡𝐚ć... × Część II "Lost" × Liina i Erik tak szybko się poznali, że musieli się zgubić, żeby zobaczyć pra...