26| Spakuj się i jedziemy

346 47 7
                                    

Wstałam o jedenastej. Głowa bolała mnie niemiłosiernie.

Obróciłam się na drugą stronę łózka, o dziwo nie zobaczyłam Krystiana a byłam pewna, że wczoraj kładł się ze mną.

Ledwo co pamiętałam wczorajszą noc, tak naprawdę film urwał mi się w momencie, kiedy szliśmy na balkon. Nie martwiło mnie to jednak bardzo, dlatego że nie wydaje mi się, żeby do czegoś wczoraj doszło.

— O kurwa.- Usłyszałam znajomy głos.

— Krystian? Czemu ty leżysz obok łóżka?- Spojrzałam w dół, zobaczyłam bruneta leżącego na ziemi.

— Nie wiem, też chciałbym wiedzieć.- Powiedział podnosząc się do siadu.

— O Jezu to pewnie teraz Cię wszystko boli, na łóżko sobie siądź nie na ziemi.- Ziewnęłam patrząc na niego.

Brunet wstał przy czym prawie stracił równowagę, ale ostatecznie bezpiecznie położył się na łóżku.

— Nic kurwa nie pamiętam.- Przetarł twarz dłońmi.

Czyli jednak nie tylko ja mam ten problem.

— Wyjebane, raczej nic ciekawego się wczoraj nie stało, oprócz tego, że fajnie było się napić.- Wzruszyłam ramionami.

Poleżeliśmy razem chwilę po czym Krystian przerwał milczenie.

— Chciałabyś się dzisiaj ze mną zabrać do Łodzi?- Przewrócił się na bok żeby na mnie spojrzeć.

Zmarszczyłam brwi.

— Co? Po co? Przecież musielibyśmy jechać na dwa auta bo jak miałabym wrócić z powrotem do Warszawy?

— No to... proponuje Ci zostać u mnie na trzy dni, bo wtedy mógłbym Cię odwieźć przy okazji odbierając Laure z lotniska. Co ty na to?- Wyszczerzył się.

— Krystian... ja chodzę do pracy, wiesz?

— No to Jezu co za problem? Napisz do Solara i powiedz mu, że nie będzie Cię do środy, i chuj.- Patrzył się na mnie cały czas swoimi niebieskimi tęczówkami.

— Tak bo ty myślisz, że to jest takie proste.- Przewróciłam oczami.

— O Jezu no weź... chciałbym mieć jakieś towarzystwo na ten czas...

— Boże no dobra.- Powiedziałam w końcu.— Jak z małym dzieckiem normalnie.

Krystian zaśmiał się i delikatnie poczochrał moje włosy.

— To wstawaj, zaraz będzie dwunasta, spakuj się i jedziemy.- Podniósł się z łóżka.

— To ty nie jesteś zmęczony po tej nocy na podłodze?

— Dam sobie radę.

Wzięłam swoją kosmetyczkę oraz parę ubrań z szafy.

— Masz już wszystko?- Krzykną Krystian, który już pod drzwiami wyjściowymi.

— Już idę!- Powiedziałam wychodząc z sypialni.

— No i zajebiście, idziemy.- Powiedział otwierając drzwi.

— A podjedziemy jeszcze do Maka?- Uśmiechnęłam się zamykając kluczem drzwi.

— O Jezu, niech będzie.- Przewrócił oczami po czym oboje udaliśmy się w stronę zielonego Dodge Challengera.

Palenie Zabija || ChivasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz