Słów
[1646]
—————[Kilka minut później]
– Jak się czujesz?– zapytał siadając obok na kanapie.
– Jak gówno.– powiedział zmęczonym głosem pijąc wodę.
– To lepiej bądź gotowy na wielkiego kaca po tym chlańsku.– westchnął.– Dlaczego się upiłeś?
– ...– spojrzał w dół.– Wendy ze mną zerwała, na stałe..–
– Przykro mi stary.– dał dłoń na jego ramię.– Ale to nie powód żeby się upijać.–
– Wiem, przepraszam... Jesteś zły?–
– Nie jestem zły, tylko zawiedziony. – odwrócił wzrok. – To było naprawdę głupie Stan.–
– Wiem, wiem..–
Westchnął i podniósł się.– Lepiej idź się położyć.–
Stan też wstał i poszli do jego pokoju. – ...Kyle?– zapytał siadają na łóżku.
– Hm?– mruknął.
– Możesz nie iść rano do szkoły i ze mną zostać? Nie chcę być sam...–
– Jasne stary.– podszedł i usiadł obok chłopaka.– Nie zostawię cię z kacem i złamanym sercem.– uśmiechnął się delikatnie.
Uśmiechnął się przymykając oczy, pochylił się i go przytulił zaczynając delikatnie płakać.– W-Wendy powiedziała że *snif* źle wybraliśmy.. ale ja tego nie czuje, Kyle...– ścisnął go opierając się o jego klatkę.
Kyle nie wiedział co odpowiedzieć, było mu strasznie żal przyjaciela, jedyne co mógł zrobić to go trochę uspokoić klepiąc po plecach.
–... To boli jak za pierwszym razem... *snif* bardzo.–
– Wiem Stan... Wiem..– westchnął.– Musisz to przejść.. I będzie dobrze...– pogłaskał go po włosach, gdy ciało chłopaka było ciężkie spostrzegł że zasnął.
***
[Piątek]– O spójrzcie kto przyszedł. Nasi ukochani geje w końcu przestali się ruchać.– powiedział Cartman widząc jak Stan i Kyle idą w ich stronę.
– Jesteś ohydny Cartman.– powiedział Kyle.– Mógłbyś chociaż raz siedzieć cicho?– wywrócił oczami.
– Nie mów mi co mam robić głupi żydzie!–
– Możesz się przymknąć? Nie czuję się dobrze.– powiedział zirytowany Stan, przysunął się trochę do Kyle'a i przytulił jego ramię.
– Aww ale z was słodziakii~– powiedział udawanym rozczulonym głosem.– Ale poważnie Stan, żyda na chłopaka?– zmienił ton na obrzydzony.
Kyle już miał go pobić ale Stan go przytrzymał wywracając oczami.– Zajebie go przysięgam że to zrobię! Tylko mnie puść!– szarpał się.
– Spójrzcie bus przyjechał.– powiedział trzymając go jeszcze chwilę dopóki Eric nie zniknął mu z oczu i się nie uspokoił.
Gdy dotarli do szkoły, pozostało jeszcze kilka minut do rozpoczęcia lekcji. Kenny pociągnął Kyle'a na bok, w miejsce, gdzie nikt nie mógł ich usłyszeć.
– O co chodzi, Ken? – zapytał Kyle, gdy byli w miarę oddaleni od innych uczniów.
– Pamiętasz, jak umawialiśmy się na jutro? – Kenny zaczął, wpatrując się w Kyle'a z powagą. – Mam zmianę w pracy, więc co powiesz na to, żeby spotkać się dzisiaj po szkole? To naprawdę ważne.
CZYTASZ
I'm just a FRIEND to you [Style]
FanfictionKyle jest uwięziony w świecie perfekcji najlepszego ucznia którym już jest zmęczony, jednak jego matka tego nie rozumie. Jednocześnie próbuje wyprzeć się swoich uczuć względem Stana którego za nic nie chce stracić. Sytuacja się zmienia gdy Stan i We...