Słów
[1265]————
Na zewnątrz wiał zimny wiatr, jednak szybko ustał gdy drzwi zostały zamknięte. Kyle oraz jego rodzice weszli do środka, Ike został wyjątkowo w domu z powodu jego zdrowia.
Cała trójka weszła do salonu, Kyle razem z ojcem usiedli na kanapie za to jego matka poszła do kuchni z której powiedziała: Kochanie czy poradzisz sobie jutro sam? Słyszałeś co lekarz powiedział.- powiedziała kobieta.
- Nie jestem dzieckiem mamo, poza tym mogę zaprosić Stana na noc.- wzruszył ramionami.
- Kyle nie sądzisz że spędzacie bardzo dużo czasu razem jak na przyjaciół?- zapytał ojciec. - Wiesz są różne... Eksperymenty które nastolatkowie mogą robić.- dokończył, Kyle odwrócił głowę w jego stronę marszcząc brwi.
- Tato Stan ma dziewczynę i nie jest typem chłopaka który zdradza kogoś z kim jest, jesteśmy przyjaciółmi niczym więcej, za kogo ty mnie masz?- odwrócił głowę zirytowany, bolało go każde słowo jakie wypowiedział w sercu, ale na twarzy zachował odwrotną minę.
- Więc może znajdź sobie jakąś fajną dziewczynę?-
Kyle nawet nie zdążył nic powiedzieć bo jego matka akurat wracała z kuchni.- Przestań z tymi dziewczynami, ma 17 lat! Powinien skupić się na nauce, dzieci w tym wieku są nie odpowiedzialne.- skarciła kobieta podając synowi maść.
Kyle opuścił wzrok, czując, jak ciężar przytłaczających myśli spada mu na ramiona, biorąc maść.- Tak, nauka..- powiedział cicho. Nie czekając aż któreś się odezwie wstał i poszedł do swojego pokoju.
- Nie możesz dać mu trochę wyboru? Widzisz że się tym męczy.- powiedział patrząc na swoją żonę.
Kobieta zmarszczyła brwi zdezorientowana.- Jest najlepszy w klasie ma zadowalające wyniki! Każdy by chciał to osiągnąć.- odwróciła się i wróciła do kuchni, mężczyzna nic nie odpowiedział tylko westchnął bez silnie.
Ike minął Kyle'a na schodach, trzymał się za rękę ale na jego twarzy nie było bólu tylko przygnębienie. Młodemu było szkoda brata, widział jego zmęczenie i jak czasami do późnych godzin uczy się by mieć zadowalające wyniki, a rano jest zaspany z worami pod oczami.
To nie tak że było tak cały czas, w podstawówce nawet nie musiał się bardzo wysilać, w gimnazjum było trochę ciężej ale od kąt zaczął liceum nie było że tak lekko.
- Powinieneś odpocząć ,wyglądasz jak Zombiak.- zauważy Ike
- Dzięki za komplement. - uśmiechnął się delikatnie.
- Pogadam z mamą żebyś nie musiał iść jutro do szkoły.- powiedział Ike.
Podszedł do niego i poczochrał go po włosach.- Dzięki młody ale nie trzeba, nie jest tak źle.-
- To przez mnie masz teraz oparzenie, nie chce żebyś się męczył...- spojrzał na brata smutnym wzrokiem i poczuciem winy.
Kyle wywrócił oczami i trzepnął go w głowę. - au! - syknął .
- Sam byś się poparzył głupku! Lepiej że ucierpiała moja ręka a nie twoja głowa.- westchnął.- Nie zadręczaj się, nic mi nie jest a teraz do pokoju, pod kołderkę chory jesteś przecież.-
- I tak przepraszam..- szepnął i poszedł do pokoju.
Kyle znowu westchnął kręcąc głową. "Przecież cię nie winie" pomyślał słysząc zamykane drzwi.
Wszedł do swojego pokoju, rzucił maść na biurko a sam opadł na łóżko. Ike miał rację powinien odpocząć, przez nie przespaną noc, pół dnia w szkole i lekarza, nie miał jak odpocząć.
CZYTASZ
I'm just a FRIEND to you [Style]
FanficKyle jest uwięziony w świecie perfekcji najlepszego ucznia którym już jest zmęczony, jednak jego matka tego nie rozumie. Jednocześnie próbuje wyprzeć się swoich uczuć względem Stana którego za nic nie chce stracić. Sytuacja się zmienia gdy Stan i We...