RODZIAŁ 9
▪︎Lucyfer▪︎
-To jest Lucyfer. Czyżbyś nie pamiętał Val?
-Cześć..!
-Co on tu robi?! Nie należy do Vess! Jest naszym wrogiem!
-Zostaju tu na kilka, potrzebuje pomocy.-tłumaczył.-Idź przedstaw jegk Velvett i daj mu pokój.
-Chodź.-burknął do mnie i zaczął iść w stronę korytarza. Doszliśmy do wielkiego salonu, była kanapa na której siedziała dziewczyna.
-Velvett, Lucyfer. Lucyfer, Velvett. Idziemy!-i szarpnął mnie za ramie. Szliśmy dalej korytarzem, gdy ćma wrzuciła mnie do pokoju.
-Grzeczniej!? Ja tu rządze!-jedno małe pstryknięcie..kiwnięcie palcem..i go nie będzie.
-Mhm. Rządź sobie.-warknął, wyszedł i trzasnął drzwiami.
Rozglądałem się po pokoju. Było łóżko, szafa, biórko i łazienka. Westchnąłem cicho. Nagle moją uwage przykuł papier na biórku. Obróciłem kartkę na której było napisane.
Witaj. Jestem Valentino. Reżyser filmowy. Zapewne to czytasz to myślisz "po co tu to jest?". Otóż mógłbyś zawrzeć ze mną umówe. Sława..pięniądze..narkotyki...i najlepsze...seks...
Więc jeśli chciałbyś, obok masz długopis. Na dole trzeba podpisać swoje imię. A wtedy twoja dusza będzie moja. Dać mi umowe. I wtedy uzgodnimy wszystko.
Spojrzałem na bok. Rzeczywiście. Był tam długopis. Zaplanował to..? Wyszedłem z pokoju w poszukiwaniu Valentina. Znalazłem go w jednych z pokoi.
-Ah. Lucyfer..wiedziałem, że się zjawisz..
-Zaplanowałeś tą umowe prawda?
-Brawo. Miałem ci ją zaproponować już wcześniej. To, że akurat Vox cię spotkał..to był przypadek. Więc co? Umowa..stoi..?
Patrzyłem jak wyciąga kartke i długopis w moją stronę.
-Uh..nigdy!
Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Położyłem się na swoim łóżku. W głowie buzowało mi tylko jedno.
~Alastor się o mnie martwi..?~
Zamknąłem oczy i powoli oddałem się w sen.
•Alastor•
-Gdzie on jest!?-krzyczałem. Każdy biegał po hotelu szukając Lucyfera.
Siadłem załamany na kanapie. Nie wiedziałem gdzie jest.-Al..też się o niego martwie..ale..tacie nic nie jest..jestem tego pewna..-powiedziała Charlie siadając. Wstałem i wyszedłem. Szłem prosto..wiedziałem gdzie..
Stanąłem przed budynkiem Vess. Zapukałem. Nic. Zapukałem znów. Nic. Chyciłem za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Kopnąłem drzwi, przez co wypadły z zawiasów. Wszedłem pewnie do środka. Vox zszedł na dół, zaalarmowany hałasem.
-Gdzie on jest!?
-Kto? I czemu rozpierdoliłeś mi drzwi!?-tym razem zszedł Valentino słysząc krzyki z dołu.
-Lucyfer! Wiem że tu jest! Gdzie!?
-Eh..Val zaprowadź go..
Ćma kiwnęła głową i poszła korytarzem. Ja za nim. Nagle się zatrzymaliśmy, otworzyła drzwi i wszedłem do środka, a on odszedł. Na łóżku leżał Lucyfer.
-O..Al..-głos miał przybity.
-Lucy..co się..dlaczego..
-Pokłóciliśmy się...Charlie się na mnie zawiodła..po co miałem wracać..?-zaczął tłumaczyć, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
-Oh Lucy..nikt nie jest tobą zawiedziony...prosze..Lucy..-powili przysunąłem go do siebie, wziąłem na kolana po czym przytuliłem. Poczułem, że płacze coraz mocniej.
-P-przepraszam..nie chciałem..
-W porządku Lucy..po prostu wracajmy..-powoli podniosłem się, dalej z Lucyferem na rękach. Skierowaliśmy się ku wyjściu, a Vox i reszta Vess wpatrywali się w tą scene. Szliśmy do hotelu.
Kiedy doszliśmy Lucyfer już spał. Charlie rzuciła się do nas by przytulić ojca. Reszta patrzyła i zadowolona i zmartwiona czy nic mu nie jest.
-Potrzebuje odpoczynku.-wytłumaczyłem, a Charlie skinęła głową. Udałem się w stronę naszych pokoi. Położyłem Lucy na łóżku, a sam przebrałam się w piżame i dołączyłem do niego.
Kiedy się położyłem, jego ciało zaczęło się we mnie wtulać. Ja też go objąłem i zasnąłem...szczęśliwy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tsa...sorki, że taki krótki. Jestem dziś zmęczona i to mega. Jak ktoś ma wyobraźnie to może by napisał jakiś pomysł..? Bo mi się skończyły! Ofc oznacze go, że to jej/jego pomysł. Papa <3
CZYTASZ
{•~how did i fall in love with him?~•}
RomanceRadiowy Demon, Alastor i Król Piekła Lucyfer...enemies to lovers historia