Rozdział 4

90 7 0
                                    

W nocy obudził mnie zimny powiew powietrza. Okno które było zamknięte teraz było otwarte. Podniosłam się lekko i zobaczyłam zamaskowanego chłopaka w rogu. Tym razem miał maskę która nie zakrywała mu oczu i widziałam jak patrzy prosto na mnie.

Zamarłam, a serce zabiło mi w piersi jak młotem. Oczy chłopaka, intensywne i nieodgadnione, wpatrywały się we mnie z rogu pokoju. Czułam, jak moje ciało zastyga w bezruchu — bałam się poruszyć, żeby nie sprowokować go do czegokolwiek.

— Kim jesteś? — wyszeptałam, próbując nadać głosowi choć cień stanowczości, ale moje słowa brzmiały bardziej jak błaganie niż wyzwanie.

Chłopak zrobił krok do przodu, jego sylwetka była smukła i wydawał się spokojny, niemal zrelaksowany. Ciemne oczy wciąż mi się przyglądały, badawczo, jakby chciały zajrzeć głębiej, aż do samego wnętrza mojej duszy.

— Mówiłem Ci, Saro — jego głos był cichy, niemal szeptem, a jednak wyraźny. — Nie poddaję się tak łatwo.

W mojej głowie rozbrzmiały wszystkie alarmy. W tej chwili nie mogłam już wątpić, że to on był nieznajomym, tym, który wysyłał mi te wszystkie wiadomości, który obserwował każdy mój ruch.

— Wyjdź stąd. Teraz. — Zmusiłam się do wyduszenia tych słów.

Zamiast wyjść, zrobił kolejny krok w moją stronę, a jego oczy błyszczały w ciemności.

— Wiesz, że nie wyjdę — przybliżył się do mnie.

Czułam, jak serce wali mi w piersi, a oddech staje się płytki i urywany. Gdy chłopak zbliżył się, jego obecność wypełniła cały pokój, a ja miałam wrażenie, że ściany zaczynają się zacieśniać.

— Czego chcesz? — zapytałam, starając się, by mój głos nie zadrżał, ale nie byłam pewna, czy mi się to udało.

Jego oczy wciąż wpatrywały się we mnie, a spojrzenie było tak intensywne, że czułam, jakby przewiercało mnie na wylot.

— Chcę tylko Ciebie, Saro. Chcę, żebyś mnie zrozumiała. Żebyś mnie pokochała. — Jego głos był spokojny, niemal czuły, ale w tej czułości była jakaś złowroga nuta.

Był teraz tak blisko, że czułam jego oddech na swojej skórze. W tym momencie wiedziałam, że muszę coś zrobić. Nie mogłam czekać, aż będzie jeszcze bliżej. Z całych sił odepchnęłam go rękami, próbując stworzyć między nami dystans. Niestety on był za silny.

— Nie walcz z tym, Saro. — jego ręka powędrowała po moim udzie a ja czułam się coraz bardziej skrępowana.

Panikowałam. Moje ciało zareagowało automatycznie, adrenalina eksplodowała w żyłach. Szarpałam się, próbując wyrwać z jego uścisku, ale jego ręka mocno trzymała mnie w miejscu. Z każdą sekundą czułam się coraz bardziej uwięziona, a jego dotyk palił moją skórę jak żar.

— Przestań! — krzyknęłam, starając się brzmieć pewnie, choć łzy zaczynały zbierać się w moich oczach. — Proszę, przestań!

Jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej natarczywe. Dłoń przesunęła się wyżej, a ja poczułam, jak serce mi przyspiesza.

— Nie bój się — szepnął — ja tylko chcę, żebyś mnie zaakceptowała. Przestań uciekać i po prostu pozwól mi pokazać, jak bardzo mi na tobie zależy.

Musiałam znaleźć sposób na ucieczkę. Moje myśli wirowały, szukając czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc. Spojrzałam na biurko obok łóżka, gdzie stała moja lampka nocna. W tym momencie wiedziałam, że muszę podjąć ryzyko.

Zerwałam się, sięgając ręką po lampkę i zamachnęłam się nią, celując prosto w jego głowę.

— Saro — złapał ją w dłoni i wyrzucił na podłogę przysuwając mnie do siebie. Chwycił mnie mocno i pociągnął tak że znajdowałam się na łóżku pod nim.

Czułam, jak moje serce wali w piersi, a oddech staje się coraz płytszy. W bezsilności starałam się wyrwać, ale jego siła była przytłaczająca. Byłam uwięziona pod jego ciałem, a jego ręce trzymały mnie w miejscu. Po chwili jego dłoń znowu znalazła się na moim udzie.

— Nie mogę się już powstrzymywać — powiedział chrapliwym głosem — jesteś taka słodka... Muszę Cię mieć, muszę Cię posiąść.

Jego głód był wszechogarniający. Patrzył na moje ciało jakby chciał mnie zjeść. Gdy jego dłoń powędrowała do gumki mojej piżamy poczułam że nie jestem w stanie się odsunąć ani nic zrobić. Nagle zsunął moją piżamę tak że odkryły się moje nogi. Wyrzucił spodnie na podłogę i przyglądał mi się pożądliwie.

-— Chcę Cię skosztować — szepnął przesuwając swoją dłoń po moim nagim udzie.

Nagle jego druga dłoń też znalazła się na moim drugim udzie. Jego ręce rozsunęły moje nogi. Chłopak zdjął maskę ale nie mogłam zobaczyć kim jest, miałam tak bardzo zamglone oczy. Pochylił się nad moimi udami. Automatycznie wygiełam się gdy mój oprawca zaczął lizać i całować wewnętrzne części ud. Jego palce zacisnęły mi się mocniej na udach gdy zaczął przybliżać się do mojego łona. Przejechał powoli językiem między moimi wargami na co jęknęłam cicho.

— Tutaj też jesteś słodka... — wyszeptał.

Zanim przemyślałam jego słowa zabrał swoją dłoń z uda i przejechał palcem po mojej pochwie. Nie wiem czemu jęknęłam gdy jego palec przejeżdżał w górę i dół.

— Jesteś taka mokra... podoba mi się to.

W końcu poczułam jak jego palec znika we mnie. A po chwili dodaje drugi. Jego palce poruszały się i wyginały w środku. Nagle przyspieszył.

— Powiedz, że pragniesz mnie tak bardzo jak ja Ciebie — jego palce były tak szybkie że sprawiały, że jęczałam cicho — Mów, powiedz, że mnie lubisz tak jak ja Ciebie — jego palce przyspieszały coraz bardziej i wyginały się na różne strony wywołując u mnie niechciane jęki przyjemności — Wiem, że tego chcesz.

W końcu nie wytrzymałam i wydałam jęk który sugerował nadejście przyjemności.

— Nie wytrzymasz dłużej, prawda? — zapytał mnie ironicznie, przesuwając palcami w jednym konkretnym miejscu, tak że czułam coraz bardziej narastającą przyjemność.

— Dlaczego to robisz? — spytałam na skraju orgazmu.

— Żebyś wiedziała do kogo należysz, jesteś moja, pamiętaj — jego palce przyspieszyły wywołując u mnie drgawki i jęki — i z tego co widzę, podoba Ci się to — czułam jakby się uśmiechnął a ja poczułam jak jego palce po chwili wychodzą z mojej pochwy a soki wypływające z niej zalewają łóżko. Oddychałam ciężko nie wiedząc co o tym myśleć zaś on tylko założył maskę ciaśniej na twarz.

— Nie powiesz kim jesteś? — spytałam szybko.

Chłopak powoli wstał, wciąż z maską na twarzy, ale jego oczy były wyraźnie widoczne. Spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem, jakby zadowolony z tego, co udało mu się osiągnąć.

— Nadszedł czas, byś zaczęła rozumieć, Sara — powiedział, a jego głos był pełen pewności siebie. — Ale to nie jest jeszcze moment na odkrycie mojej tożsamości. Musisz sama się dowiedzieć.

— Co mam rozumieć?

Zatrzymał się przy oknie i spojrzał na mnie przez ramię, jego oczy błyszczały w słabym świetle ulicznych lamp.

— Że jesteś i należysz do mnie.

Po tych słowach odwrócił się, wychodząc na zewnątrz, a następnie zniknął w ciemności nocy. Usłyszałam jedynie ryk silnika i pisk opon. Zostałam sama, próbując zebrać myśli i zrozumieć, co właśnie się wydarzyło.

 Zostałam sama, próbując zebrać myśli i zrozumieć, co właśnie się wydarzyło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Twój kochany (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz