Rozdział 3

366 28 65
                                    

Pedri nie mógł spać zbyt wiele, ponieważ pomimo wszelkich starań, poczucie winy, że sprawił Pablo problemy, wciąż go dręczyło i mimo że miał dobre intencje, słowa Ferrana „Ci goście potrzebują tej roboty" wciąż rozbrzmiewały w jego głowie. Kilka razy otwierał i oglądał czat na Instagramie Pabla, niepewny, czy rozpocząć rozmowę, ale nigdy nie znalazł odwagi, aby to zrobić, ponieważ z drugiej strony ich interakcje ograniczały się do sprzeczek w kawiarni, nigdy na zewnątrz.

- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego tu jestem - zapytał Ferran, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i zamykając drzwi samochodu, zanim opadł na siedzenie pasażera. Była godzina 13:00 i nie mógł się doczekać powrotu do domu i odpoczynku po ciężkim treningu, ale Pedri błagał go, żeby poszedł z nim, podkreślając, że to kwestia życia i śmierci.

- Potrzebuję pomocy - wyszeptał, ściskając kierownicę i uruchamiając samochód, aby uniemożliwić Ferranowi wyskoczenie z auta, gdy tylko ujawni swój plan.

- W czym, Ped? Od kilku dni zachowujesz się dziwnie. Chcesz mi powiedzieć, co się dzieje? - zapytał, unosząc brew.

Pedri rozejrzał się dookoła - Eh... albo cholera... to Pablo - powiedział, gryząc wargę.

- Pablo? - zapytał, uśmiechając się i ściszając radio - Co się stało? Tęsknisz za swoim zrzędliwym małym chłopcem? - zaśmiał się, uderzył go, a następnie uchylił się, aby uniknąć uderzenia.

Pedri spojrzał na niego wrogo - To poważna sprawa... - westchnął, bębniąc palcami w kierownicę - To moja wina.

- Hm? - zapytał, wstając i lekko odwracając się w jego stronę.

- To moja wina, że ​​go wywalili. To ja rozmawiałem z kierownikiem... ale przysięgam, że miałem dobre intencje... Nie chciałem, żeby tak się stało, nie wiedziałem, że ta dziewczyna jest jego córką.

- CO? - szeroko otworzył oczy i rzucił w niego łokciem, przez co stracił kontrolę nad samochodem, a Pedri warknął - Przepraszam, ale po co miałbyś z nim rozmawiać? Co, kurwa, Pedri?!

- Nie podobało mi się... jak go traktowali - powiedział wymijająco.

- Ale jeśli będziesz mi powtarzać, że jest nie do znie..., oh oh oh... teraz rozumiem - wybuchnął głośnym śmiechem, gdy Pedri się zarumienił.

- Zamknij się! Co zrozumiałeś? Nic nie zrozumiałeś. Potrzebuję pomocy - powiedział, ściskając jego nos.

- Auć! Co robić? - powiedział, masując go.

- Musisz mi pomóc rozwiązać problem, który mu stworzyłem, albo przynajmniej go znaleźć - Ferran otworzył usta, lekko zaskoczony.

- Przepraszam... ale jak zamierzasz go znaleźć w całej pieprzonej Barcelonie?

- Nie wiem - powiedział, gryząc wargę.

- Dokąd więc, do cholery, jedziemy? - zmarszczył brwi, rozglądając się dookoła.

- Do jego uniwersytetu - powiedział swobodnie.

- Co?! Chcesz, żebym poszedł do miejsca pełnego nastolatków, żeby poszukać twojego chłopaka? - powiedział, sztywniejąc.

- Tak - odpowiedział spokojnie, ignorując komentarz o chłopaku. Ferran pokręcił głową z oburzeniem, ale pogodził się z tym, że pomoże Pedriemu, ponieważ tak bardzo kochał swojego przyjaciela, że ​​jeśli ten facet doprowadził go do takiego szaleństwa, to najwyraźniej zależało mu na nim bardziej, niż to pokazywał.

Spojrzał przez okno, pochylając głowę, aż minęli szkołę podstawową.

- Och, spójrz, jakie słodkie są dzieciaki - Pedri zmarszczył brwi i spojrzał w jego kierunku, ale jego usta rozchyliły się szeroko, gdy zobaczył piękne orzechowe oczy Pabla z bardziej zmęczoną niż zwykle twarzą, gdy rozmawiał z nauczycielką i trzymał dziecko za rękę.

El futbolista | Pedri & GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz