Pedri nie mógł spać zbyt wiele, ponieważ pomimo wszelkich starań, poczucie winy, że sprawił Pablo problemy, wciąż go dręczyło i mimo że miał dobre intencje, słowa Ferrana „Ci goście potrzebują tej roboty" wciąż rozbrzmiewały w jego głowie. Kilka razy otwierał i oglądał czat na Instagramie Pabla, niepewny, czy rozpocząć rozmowę, ale nigdy nie znalazł odwagi, aby to zrobić, ponieważ z drugiej strony ich interakcje ograniczały się do sprzeczek w kawiarni, nigdy na zewnątrz.
- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego tu jestem - zapytał Ferran, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i zamykając drzwi samochodu, zanim opadł na siedzenie pasażera. Była godzina 13:00 i nie mógł się doczekać powrotu do domu i odpoczynku po ciężkim treningu, ale Pedri błagał go, żeby poszedł z nim, podkreślając, że to kwestia życia i śmierci.
- Potrzebuję pomocy - wyszeptał, ściskając kierownicę i uruchamiając samochód, aby uniemożliwić Ferranowi wyskoczenie z auta, gdy tylko ujawni swój plan.
- W czym, Ped? Od kilku dni zachowujesz się dziwnie. Chcesz mi powiedzieć, co się dzieje? - zapytał, unosząc brew.
Pedri rozejrzał się dookoła - Eh... albo cholera... to Pablo - powiedział, gryząc wargę.
- Pablo? - zapytał, uśmiechając się i ściszając radio - Co się stało? Tęsknisz za swoim zrzędliwym małym chłopcem? - zaśmiał się, uderzył go, a następnie uchylił się, aby uniknąć uderzenia.
Pedri spojrzał na niego wrogo - To poważna sprawa... - westchnął, bębniąc palcami w kierownicę - To moja wina.
- Hm? - zapytał, wstając i lekko odwracając się w jego stronę.
- To moja wina, że go wywalili. To ja rozmawiałem z kierownikiem... ale przysięgam, że miałem dobre intencje... Nie chciałem, żeby tak się stało, nie wiedziałem, że ta dziewczyna jest jego córką.
- CO? - szeroko otworzył oczy i rzucił w niego łokciem, przez co stracił kontrolę nad samochodem, a Pedri warknął - Przepraszam, ale po co miałbyś z nim rozmawiać? Co, kurwa, Pedri?!
- Nie podobało mi się... jak go traktowali - powiedział wymijająco.
- Ale jeśli będziesz mi powtarzać, że jest nie do znie..., oh oh oh... teraz rozumiem - wybuchnął głośnym śmiechem, gdy Pedri się zarumienił.
- Zamknij się! Co zrozumiałeś? Nic nie zrozumiałeś. Potrzebuję pomocy - powiedział, ściskając jego nos.
- Auć! Co robić? - powiedział, masując go.
- Musisz mi pomóc rozwiązać problem, który mu stworzyłem, albo przynajmniej go znaleźć - Ferran otworzył usta, lekko zaskoczony.
- Przepraszam... ale jak zamierzasz go znaleźć w całej pieprzonej Barcelonie?
- Nie wiem - powiedział, gryząc wargę.
- Dokąd więc, do cholery, jedziemy? - zmarszczył brwi, rozglądając się dookoła.
- Do jego uniwersytetu - powiedział swobodnie.
- Co?! Chcesz, żebym poszedł do miejsca pełnego nastolatków, żeby poszukać twojego chłopaka? - powiedział, sztywniejąc.
- Tak - odpowiedział spokojnie, ignorując komentarz o chłopaku. Ferran pokręcił głową z oburzeniem, ale pogodził się z tym, że pomoże Pedriemu, ponieważ tak bardzo kochał swojego przyjaciela, że jeśli ten facet doprowadził go do takiego szaleństwa, to najwyraźniej zależało mu na nim bardziej, niż to pokazywał.
Spojrzał przez okno, pochylając głowę, aż minęli szkołę podstawową.
- Och, spójrz, jakie słodkie są dzieciaki - Pedri zmarszczył brwi i spojrzał w jego kierunku, ale jego usta rozchyliły się szeroko, gdy zobaczył piękne orzechowe oczy Pabla z bardziej zmęczoną niż zwykle twarzą, gdy rozmawiał z nauczycielką i trzymał dziecko za rękę.
CZYTASZ
El futbolista | Pedri & Gavi
FanfictionPablo miał zbyt wiele zmartwień, żeby pomyśleć o zakochaniu się. Ale Pedri był wart ryzyka. (Tłumaczenie autor @Barca, Ao3)