Rozdział 9

371 24 24
                                    

Wszystko szło dobrze dla Pabla, zbyt dobrze, żeby było prawdą. Szybkość, z jaką poddał się kanarkowi, przerażała go i dopiero po dwóch tygodniach oficjalnego randkowania poczuł, że jest gotowy, aby zrobić z nim kolejny krok. Pedri był słodki i troskliwy, pomagał mu, rozśmieszał go, a przede wszystkim troszczył się o Andresa.

To było prawie jak jedna z bajek Disneya. Zbyt idealne... Pedri wydawał się nie mieć żadnych wad.

Cóż, Pablo odkrył to po pewnym czasie: Pedri nigdy nie zabrał go w miejsce publiczne. Ani razu. Na początku nie zwracał na to większej uwagi, ponieważ wiedział, że woli zostać w domu niż wychodzić wieczorem. Był raczej typem faceta, który lubi gorącą czekoladę i gry planszowe, niż imprezować, ale kiedy Pablo zaczął proponować kolacje w restauracjach lub spacery po plaży, Pedri nigdy nie powiedział „tak".

Nie chciał być imprezową psują, wiedział, że ten drugi jest nowy w związku i że byli razem tak krótko, że nie mógł oczekiwać więcej, ale było tak, jakby wstydził się, że go z nim widziano. A Francisco już wystarczająco go zawstydził; zajęło mu miesiące pracy nad sobą, aby zdać sobie sprawę, że nic mu nie dolega i obiecał, że nigdy nie pozwoli, aby ktoś inny traktował go w ten sposób, nigdy.

Wrócił do rzeczywistości, gdy przeczytał ponownie napisany przez siebie artykuł; musiał wysłać ostateczną wersję, a jego ręce trzęsły się na samą myśl o tym. Jeśli wszystko pójdzie dobrze do końca miesiąca, oficjalnie znajdzie się w programie z wymarzoną pracą.

- Hej, kochanie - Pedri wszedł do sypialni, włożył koszulkę i chwycił torbę sportową. Nie mieszkali razem, ale Pedri spędzał większość wieczorów u niego. Właściwie to był kolejny znak, Pedri zabrał go do swojego mieszkania tylko dwa razy od zdarzenia i zawsze, gdy Fernando był poza domem, ale nie mógł go winić, może nie chciał, żeby mu przeszkadzano.

- Wychodzisz? - zapytał, nieświadomie szeroko otwierając oczy i zamykając laptopa.

- Tak... przepraszam, przysięgam, że mogę tu zostać cały dzień jutro - powiedział, pochylając się i całując go w usta - Co robiłeś? - mruknął, lekko gryząc go w szyję.

- Kończę artykuł - westchnął, dając mu szerszy dostęp.

- Dlaczego nie pozwolisz mi tego przeczytać? - zapytał Pedri, biorąc jego twarz w dłonie, aby go ponownie pocałować.

- Bo mnie to zawstydza. Jeśli zostanę wybrany, pozwolę ci to przeczytać, obiecuję - zaśmiał się i pocałował go w nos.

- Nuda - westchnął i odsunął się od niego - No to idę albo się spóźnię.

Skinął głową z roztargnieniem - Czekaj! - krzyknął nagle, wstając i podchodząc do niego. Pablo bawił się krawędzią swojej koszulki, nie śmiąc spojrzeć mu w oczy, podczas gdy drugi czekał ciekawie, aż zacznie mówić - Widziałem, że dziś wieczorem w parku jest jakiś karnawał... zastanawiałem się, czy nie chciałbyś pójść ze mną? - zapytał, jego policzki się zarumieniły. Chciałby mieć tam ich pierwszą oficjalną randkę.

Pedri szeroko otworzył oczy - Oh, cariño... chętnie, ale obiecałem Ferranowi, że z nim wyjdę. Pogramy trochę u niego w domu... takie rzeczy, wiesz... - nerwowo podrapał się po głowie. Pablo starał się zignorować rozczarowanie, jakie poczuł na te słowa i starał się uśmiechnąć.

- Oh, tak, nie wiedziałem, przepraszam - Pedri ugryzł się w wargę.

- Hej Pablo... - podniósł twarz w chwili, gdy tamten nic nie powiedział - Przepraszam, przysięgam, następnym razem pójdziemy, gdzie chcesz, okej? - zapytał, przechylając głowę i głaszcząc brodę.

El futbolista | Pedri & GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz