- Pedri... mhf... przestań - jęknął Pablo, odsuwając głowę kanarka od swojej szyi - Sprawisz, że stracę pracę - stłumił jęk, gdy język Pedriego zaczął ssać tuż pod jego szyją, ciągnąc za fałd skóry i ssąc więcej. Jedną ręką przeczesał miękkie, czarne włosy, wciąż spocone po treningu, który właśnie skończył, a drugą próbował utrzymać się na szklanym stole, przeklinając, gdy wyrównane segregatory spadły na podłogę z hukiem. Pedri uśmiechnął się i wsunął się jeszcze dalej między już rozchylone nogi, rozpinając koszulę.
- Pablo? - rozległ się głos zza zamkniętych drzwi jego biura - Czy wszystko w porządku?
- Mh... tak, właśnie... coś... upuściłem - wywrócił oczami, gdy Pedri jednym ruchem opuścił spodnie, a jego goły tyłek dotknął stołu, co wywołało dreszcz wzdłuż kręgosłupa - Pedri... - błagał po raz ostatni, gdy obserwował, jak drugi mężczyzna zsuwa szorty i bokserki, rzucając je na drogi dywan.
- Dobrze, um... Hugo zapytał, czy mógłbyś wysłać mu raport w ciągu godziny, a następnie zgłosić się do jego biura, aby odebrać odznakę i dokumenty - kontynuował jego kolega z drugiej strony.
- Taak... - Pablo zarumienił się, zasłonił usta dłońmi i opadł z powrotem na stół, gdy Pedri wsunął się w niego jednym ruchem, sprawiając, że zatrzymał się w nagłej przyjemności, trochę bolało, ale było cholernie dobrze.
- Pablo? - głos zapukał ponownie - Jesteś pewien, że wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś? - mężczyzna próbował opuścić czarną lakierowaną klamkę, ale bezskutecznie - Zamknąłeś się? - zapukał ponownie.
Pablo błagał Pedriego, żeby przestał, bo nie mógł wykrztusić ani słowa. Mimo to kanarek uśmiechnął się i pociągnął nogami, aż jego tyłek zsunął się z krawędzi, oparł je na ramionach i kontynuował pchanie, usuwając spocone loki z czoła - Tak... zajmę się tym. Nie... kurwa... nie martw się tym poważnie. Zamknąłem drzwi, żeby lepiej się skupić - przełknął ślinę, gdy drugi prychnął.
- To rzeczywiście wymaga dużego skupienia - wyszeptał ze swoim zwykłym figlarnym uśmiechem, a Pablo nadąsał się, wziął go za rękę i ugryzł. Oczy Pedriego rozszerzyły się i musiał ugryźć się w usta, żeby nie usłyszeć jego krzyku bólu.
- Oh... w porządku. Zobaczymy się później - w końcu usłyszał oddalające się kroki i przejechał dłońmi po twarzy, gdy jego ciało było rzucane tam i z powrotem, co z pewnością pozostawiło czerwone paski na jego plecach.
- Pomysł na pracę tutaj nie polegał na tym, że będziesz przychodził codziennie do mojego biura na seks, Pedro - mruknął, chwytając go za ramię i drapiąc je paznokciami.
- Cóż... mam wybór. Więc czemu nie? Kurwa... jesteś taki ciasny - Pedri podniósł go i złapał pod udami, podczas gdy Pablo powoli go całował. Usiadł na skórzanym fotelu i poklepał go po tyłku - No dalej, nie każesz mi robić całej roboty, prawda? Jestem zmęczony - powiedział, po prostu kładąc ręce na biodrach i czekając, aż drugi zacznie podskakiwać na jego kutasie.
- Kurwa - Pablo odchylił głowę do tyłu, kontynuując pchanie udami - Xavi powinien mnie włączyć do drużyny, biorąc pod uwagę, jakich mięśni nabieram - Pedri zaśmiał się i przysunął się do niego, unosząc biodra.
- Kochanie, nie potrafisz nawet wykonać podania, nie posyłając piłki w niebo.
- Nieprawda, czasami... ale nie zawsze - oparł głowę na jego ramieniu - Szybciej - jęknął, czując jak uda drugiego uderzają w jego.
- Dobrze, że mnie tu nie chciałeś, odwróć się - Pedri pomógł mu wstać i przycisnął plecy Pabla do swojej piersi, unosząc jego nogi, by móc je swobodnie oprzeć na podłokietnikach krzesła.
CZYTASZ
El futbolista | Pedri & Gavi
FanfictionPablo miał zbyt wiele zmartwień, żeby pomyśleć o zakochaniu się. Ale Pedri był wart ryzyka. (Tłumaczenie autor @Barca, Ao3)