XI.Old wounds

29 8 0
                                    

Old wounds

Logan wjechał na teren posiadłości, prawie jej nie rozpoznając, gdyby nie fakt, że profesor kazał mu się udać w to miejsce, myślałby, że rezydencja stoi pusta od lat. Trawniki i krzaki, które zawsze były ładnie przycięte, tym razem żyły swoim życiem, rozrastając się na wszystkie strony.

Logan zaparkował blisko wejścia, po czym wyszedł z samochodu i udał się w stronę drzwi, w które bez zawahania zapukał, nadal rozglądając się dookoła, nie dowierzając w to, co widzi. Po chwili drzwi otworzył mu młody mężczyzna w okularach. 

 -Słucham?

 -Co się stało ze szkołą? 

 -Jest zamknięta od lat. Pan jest rodzicem?

 -Mam nadzieję, że nie. A ty to kto? -zapytał Logan, uważnie mu się przyglądając, ponieważ nigdy nie widział go na oczy, co prawda coś wydawało mu się znajome w mężczyźnie, który stał przed nim. 

 -Hank. Hank McCoy. Opiekuję się domem. 

 -Ty jesteś Beast? -zapytał Logan, który z wrażenia musiał ściągnąć swoje okulary przeciwsłoneczne. -No, no. Widać późno dojrzałeś. 

 -Nie wiem, o czym mówisz. Muszę cię wyprosić. -powiedział Hank, starając się być spokojnym, po czym szybko chciał zamknąć drzwi, jednak Logan mu na to nie pozwolił.

-Gdzie jest profesor?

-Tu nie ma żadnego profesora.

-Co za siła u takiego charlaka. Na pewno nie ma tu Bestii? -zapytał Logan.

-Nie ma go tu.

-No, Bestio. No Bestyjko. -powiedział Logan i popchnął drzwi mocno, wpraszając się siłą do środka.

-Szkoła zamknięta. -powiedział Hank, idąc za nim. -Wynoś się.

-Po rozmowie z profesorem. -Logan nie dawał za wygraną.

-Tu nie ma żadnego profesora.

-Słuchaj dzieciaku. Ty i ja będziemy dobrymi przyjaciółmi. -powiedział Logan, niespodziewanie uderzając Hanka pięścią w twarz. -Jeszcze o tym nie wiesz.-Logan wszedł po schodach, prowadzących na wyższe piętro rezydencji. -Profesorze! -kiedy znalazł się na górze, przechodził korytarzami, nadal nawołując profesora, jednak przeszkodził mu w tym Hank, który niespodziewanie wskoczył na jego plecy w swojej niebieskiej formie.

Hank używając swojej siły, złapał Logana za ciuchy, rzucając nim na schody, a następnie ze schodów na parter, po czym zawisnął na żyrandolu.

-Hank? Co się tu dzieje? -nagle ze schodów dobiegł dźwięk kroków, a po chwili na ich szczycie stanął Charles, jednak daleko mu było to takiego, jakiego znał Logan. Mężczyzna był niechlujnie ubrany, miał długie włosy, wory pod oczami, a przede wszystkim chodził.

-Profesor?

-Nie nazywaj mnie tak.

-Znasz faceta? -zapytał Hank.

-Wygląda mi znajomo. Złaź z żyrandola Hank.

-Ty chodzisz.

-Bystry jesteś.

-Myślałem, że Erik...-zaczął Logan, jednak nie mógł dokończyć, ponieważ przerwał mu Charles.

-A jednak nie zauważyłeś tablicy przy wejściu. To teren prywatny. Poproszę go, by cię wyprosił.

-Obawiam się, że nie mogę....ponieważ przysłali mnie po ciebie.

-To powiedz im, że jestem zajęty. -powiedział obojętnie Charles.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Destined/Charles XavierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz