Old wounds
Logan wjechał na teren posiadłości, prawie jej nie rozpoznając, gdyby nie fakt, że profesor kazał mu się udać w to miejsce, myślałby, że rezydencja stoi pusta od lat. Trawniki i krzaki, które zawsze były ładnie przycięte, tym razem żyły swoim życiem, rozrastając się na wszystkie strony.
Logan zaparkował blisko wejścia, po czym wyszedł z samochodu i udał się w stronę drzwi, w które bez zawahania zapukał, nadal rozglądając się dookoła, nie dowierzając w to, co widzi. Po chwili drzwi otworzył mu młody mężczyzna w okularach.
-Słucham?
-Co się stało ze szkołą?
-Jest zamknięta od lat. Pan jest rodzicem?
-Mam nadzieję, że nie. A ty to kto? -zapytał Logan, uważnie mu się przyglądając, ponieważ nigdy nie widział go na oczy, co prawda coś wydawało mu się znajome w mężczyźnie, który stał przed nim.
-Hank. Hank McCoy. Opiekuję się domem.
-Ty jesteś Beast? -zapytał Logan, który z wrażenia musiał ściągnąć swoje okulary przeciwsłoneczne. -No, no. Widać późno dojrzałeś.
-Nie wiem, o czym mówisz. Muszę cię wyprosić. -powiedział Hank, starając się być spokojnym, po czym szybko chciał zamknąć drzwi, jednak Logan mu na to nie pozwolił.
-Gdzie jest profesor?
-Tu nie ma żadnego profesora.
-Co za siła u takiego charlaka. Na pewno nie ma tu Bestii? -zapytał Logan.
-Nie ma go tu.
-No, Bestio. No Bestyjko. -powiedział Logan i popchnął drzwi mocno, wpraszając się siłą do środka.
-Szkoła zamknięta. -powiedział Hank, idąc za nim. -Wynoś się.
-Po rozmowie z profesorem. -Logan nie dawał za wygraną.
-Tu nie ma żadnego profesora.
-Słuchaj dzieciaku. Ty i ja będziemy dobrymi przyjaciółmi. -powiedział Logan, niespodziewanie uderzając Hanka pięścią w twarz. -Jeszcze o tym nie wiesz.-Logan wszedł po schodach, prowadzących na wyższe piętro rezydencji. -Profesorze! -kiedy znalazł się na górze, przechodził korytarzami, nadal nawołując profesora, jednak przeszkodził mu w tym Hank, który niespodziewanie wskoczył na jego plecy w swojej niebieskiej formie.
Hank używając swojej siły, złapał Logana za ciuchy, rzucając nim na schody, a następnie ze schodów na parter, po czym zawisnął na żyrandolu.
-Hank? Co się tu dzieje? -nagle ze schodów dobiegł dźwięk kroków, a po chwili na ich szczycie stanął Charles, jednak daleko mu było to takiego, jakiego znał Logan. Mężczyzna był niechlujnie ubrany, miał długie włosy, wory pod oczami, a przede wszystkim chodził.
-Profesor?
-Nie nazywaj mnie tak.
-Znasz faceta? -zapytał Hank.
-Wygląda mi znajomo. Złaź z żyrandola Hank.
-Ty chodzisz.
-Bystry jesteś.
-Myślałem, że Erik...-zaczął Logan, jednak nie mógł dokończyć, ponieważ przerwał mu Charles.
-A jednak nie zauważyłeś tablicy przy wejściu. To teren prywatny. Poproszę go, by cię wyprosił.
-Obawiam się, że nie mogę....ponieważ przysłali mnie po ciebie.
-To powiedz im, że jestem zajęty. -powiedział obojętnie Charles.
CZYTASZ
Destined/Charles Xavier
FanficMadison Harris prowadzi życie pełne tajemnic, jako agentka CIA. Niespodziewanie w jej życiu zaczynają pojawiać się ludzie, tacy jak ona, a zwłaszcza pewien telepata, który czasem działa jej na nerwy, jak potoczy się ich historia? Czy Madison zostawi...