IV.Young genius

75 8 2
                                    

Young genius

Następnego dnia z samego rana, Madison przywiozła dwójkę mężczyzn razem z blondynką do tajnego ośrodka badawczego należącego do CIA, kiedy wysiedli z auta i stanęli przed budynkiem, od razu powitał ich mężczyzna w czarnym garniturze, który uczestniczył w spotkaniu, odbywającym się poprzedniego dnia, oraz Moira, która szła tuż za nim.

-Witam u siebie. – powiedział dumnie mężczyzna, patrząc na duży budynek przed sobą, po czym powoli zaczął iść w stronę wejścia, prowadząc pozostałych. – Zalecono mi badania nad zastosowaniem sił paranormalnych w obronie.

-Lub ataku. – powiedział Erik.

-Ten Shaw, Schmidt....czy jak tam, współpracuje z Rosjanami. Pomożecie go powstrzymać. – powiedział mężczyzna, zwracając się do Erika i Charlesa.

-Cudownie. – odpowiedział mu Xavier. – Będziemy nowym zmutowanym oddziałem CIA?

-Coś w tym stylu.

Cała szóstka weszła do budynku, po czym podążając za mężczyzną, udali się do dość sporych rozmiarów pomieszczenia, w którym pod sufitem powieszony był model samolotu.

-Naddźwiękowy, nie ma nowocześniejszego, powinniście zobaczyć go w locie. – powiedział młody mężczyzna w białym fartuchu, podchodząc bliżej nich.

-Niesamowite. – powiedziała Madison, posyłając chłopakowi ciepły uśmiech, na który ten się zarumienił.

-Hank... to są ci nowi, wyjątkowi rekruci. – powiedział mężczyzna, pokazując na Charlesa, Erika i Raven. – A to jest Hank McCoy, piekielnie zdolny młody badacz.

Madison, dyskretnie wchodząc mu do głowy, odkryła, że chłopak również jest mutantem, jednak tak jak ona, nie powiedział tego nikomu. Kobieta odwróciła swój wzrok na młodego profesora, który najwyraźniej również odkrył, to samo, co ona, ponieważ z szerokim uśmiechem i wyciągniętą ręką ruszył w jego stronę, Harris chciała powstrzymać mężczyznę, od powiedzenia tego na głos, jednak nie zdążyła.

-Jak cudownie, kolejny mutant już tu jest. – powiedział, podając rękę młodszemu chłopakowi, którego uśmiech zszedł z twarzy, po czym odwrócił się do mężczyzny. – Dlaczego nic nie mówiłeś?

-O czym?

-Bo nie wiedziałeś. – powiedział cicho Charles, po czym spojrzał na Madison, która lekko pokręciła głową, spuszczając wzrok. Wtedy Charles powoli obrócił się w stronę chłopaka. – Tak bardzo, strasznie mi przykro.

Wtedy też mężczyzna odszedł od boku Madison, podchodząc do Hanka.

-Hank?

-Nie pytałeś, więc nic nie powiedziałem – odpowiedział chłopak.

-Co zawdzięczasz mutacji? Superinteligencję? – odezwała się Raven z szerokim uśmiechem, zwracając na siebie uwagę chłopaka, który spojrzał na nią zahipnotyzowany.

-To na pewno. Skończył Harvard w wieku 15 lat. – odezwała się dotąd cicha Madison, dostając spojrzenie od swojej koleżanki z pracy, która była ciekawa, skąd ona to wie.

-Chciałbym, żeby to było wszystko. – powiedział Hank, nie odwracając wzroku od blondynki.

-Jesteś wśród swoich Hank, pochwal się. – zachęcił go Xavier.

Hank po chwili zawahania się, zaczął ściągać z nóg buty, ukazując nie stopy, lecz ręce. Kiedy wszyscy je zobaczyli, chłopak podszedł do modelu samolotu, po czym podskakując, zawisnął na nim do góry nogami. Wszyscy wydali z siebie dźwięki zadowolenia, oprócz Madison i Erika, którzy spojrzeli na siebie i posłali sobie tylko lekkie uśmiechy, co kątem oka zauważył telepata, który lekko zmarszczył brwi, ponieważ tamta dwójka znała się paręnaście godzin, a już dobrze się dogadywali, nawet w drodze do ośrodka rozmawiali ze sobą normalnie, a z Charlesem, kobieta nie była tak rozmowna, jak z drugim mężczyzną.

-Jesteś niesamowity. – powiedziała Raven do chłopaka wiszącego do góry nogami.

-Naprawdę?

Dziewczyna nic mu już nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się szeroko, odsuwając się od Hanka parę kroków, aby ten swobodnie mógł zeskoczyć na ziemię. Właściciel budynku zachęcał Charlesa, Erika i Raven, na dalszą część zwiedzania budynku. Madison oraz Moira również towarzyszyły w oprowadzaniu dwóch mężczyzn bez blondynki, która postanowiła zostać z Hankiem. W miarę upływu czasu Madison zauważyła, że wśród nich brakowało Erika, który najpewniej poszedł sam zwiedzić resztę budynku, zamiast słuchać opowieści zafascynowanego mężczyzny.

W miarę oprowadzania zaczęło się ściemniać i żeby już nie jeździć po ciemku, zaproponowano profesorowi, aby przenocował w ośrodku, ponieważ nie było sensu, aby wracał do domu, zwłaszcza kiedy miał im pomóc, dlatego lepiej było mieć go pod ręką. Dlatego też zaprowadzenie Charlesa do jego pokoju przypadło Madison, która zaczęła prowadzić mężczyznę długim korytarzem w stronę skrzydła, gdzie mieściły się pokoje gościnne. Kobieta szła z mężczyzną ramię w ramię, pomiędzy nimi panowała cisza, jednak została ona przerwana przez profesora.

-A więc na czym polega twoja mutacja?

Madison spojrzała w jego stronę, po czym spokojnie odpowiedziała.

-Telepatia i telekineza, ale zdecydowanie lepiej wychodzi mi telepatia, nie używałam telekinezy od......

-Czternastu lat. – dokończył za nią Xavier, na co ta zmarszczyła brwi, a jej wyraz twarzy natychmiast ze spokojnego zmienił się na zirytowany.

-Widziałeś to? – zapytała, nawiązując do swojej przeszłości, którą musiał zobaczyć w momencie, w którym wszedł do jej głowy.

-Tylko ten kawałek, przysięgam.

-Nie powinieneś tego w ogóle widzieć. – odpowiedziała chłodno, skręcając za róg, po czym stanęła przed drzwiami do pomieszczenia. – To Pana pokój profesorze. – powiedziała, a Charles skrzywił się na określenie, jakim go nazwała, myślał, że byli na dobrej drodze, aby mówić do siebie po imieniu, jednak w jednej chwili wszystko zepsuł. – Możesz również poinstruować Raven i Erika, jak tutaj dotrzeć, bo zdaje się, że nie ma Pan żadnych problemów, z wchodzeniem do umysłu innym. – dodała z gorzkim uśmiechem, po czym zaczęła odchodzić, jednak zanim odeszła dłoń chwyciła jej nadgarstek. – Czy mogę jeszcze w czymś pomóc profesorze?

-Madison, ja...

-Harris albo agentko Harris, nie jesteśmy na ty, profesorze.

Madison wyrwała rękę z jego uścisku, po czym poszła naprzód, drogą do swojego pokoju, który dzieliła z Moirą. Nie często można było usłyszeć Madison mówiącą do kogoś w ten sposób, zawsze starała się być miła i profesjonalna, jednak w tej chwili nie była w stanie zachować profesjonalizmu, nie kiedy ktoś naruszył jej prywatne życie. Jednak kobieta czuła również wyrzuty sumienia, za sposób, w jaki potraktowała Charlesa, nie powinna była się odzywać do niego w taki sposób, nie zrobił nic złego, oprócz bycia ciekawskim. Madison była już blisko swojego pokoju i już z bliskiej odległości mogła usłyszeć głośne myśli kobiety, wtedy również dopadły ją wyrzuty sumienia względem Moiry. Są partnerkami już cztery lata, można było śmiało powiedzieć, że są również przyjaciółkami, a Madison nawet nie powiedziała jej o swoich zdolnościach.

Nagle w umyśle Madison pojawia się pewna myśl, która na pierwszy rzut oka była bardzo ryzykowna, jednak chciała podjąć się tego ryzyka. Chciała, aby Moira w końcu dowiedziała się, kim jest Madison.

--------------------------

Miłego czytania.

                                            ~Kornelia.

Destined/Charles XavierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz