Rozdział 3

15.3K 1.3K 219
                                    

ARIELLE

Wbiegłam za kulisy, unikając blasku reflektorów tak szybko, jak było to możliwe. Serce wciąż waliło mi o żebra, a skóra wciąż rezonowała od dźwięków piosenki, która tej nocy rozbrzmiała w klubie. Moje ciało było zlane potem, pulsowało od płynnych ruchów i obrotów, które doskonaliłam w ostatnim czasie.

Taniec był jedyną rzeczą, której nikt nie mógł mi odebrać. To było coś naprawdę mojego, czym dodatkowo mogłam dzielić się z innymi, jednak nie lubiłam robić tego w ukryciu, w klubie, w którym niewiele osób doceniało prawdziwą sztukę. Mężczyźni pochłaniali mnie pożądliwymi oczami, a ich intencje były niemal wyryte na ich twarzach.

Oklaski ucichły i jak zwykle wiedziałam, że to znak, by się ulotnić. Zdołałam jedynie zaczesać włosy w niechlujnego koka i złapać za torbę, z którą tu przyjechałam. Unikałam kontaktu wzrokowego z pozostałymi tancerzami, w obawie, że ktoś mógłby mnie rozpoznać, choć upewniłam się wcześniej, że mój makijaż był wystarczająco mocny, by ukryć wszelkie charakterystyczne cechy twarzy.

Przecisnęłam się przez tylne wyjście, pozwalając chłodnemu, nocnemu powietrzu musnąć moje rozgrzane ciało. Taksówka czekała już na mnie zgodnie z planem. Wskoczyłam na tylne siedzenia, przytulając torbę do ciała, a mięśnie wciąż drżały mi po intensywnym pokazie.

– Do domu? – zapytał kierowca.

Nie korzystałam z aplikacji typu Uber, a z normalnej taksówki, by ślad mojej trasy nie zapisał się w żadnej historii. Któregoś razu pan Peterman, posiwiały staruszek z latami doświadczeń za kierownicą, dał mi swoją wizytówkę, bym dzwoniła do niego zawsze wtedy, gdy chcę odbyć kurs. Na całe szczęście nie zdzierał ze mnie tylu pieniędzy, co normalny taksówkarz.

– Tak – odetchnęłam, zerkając w stronę rozmywającego się miejskiego krajobrazu.

W tym czasie wyjęłam z torby chusteczki do demakijażu, a następnie dokładnie pocierałam nimi twarz, by pozbyć się makijażu. Pod koniec delikatnie obmyłam twarz przy pomocy wacika nasączonego wodą z butelki i przejrzałam się w przedniej kamerce telefonu, by upewnić się, że niczego nie przeoczyłam.

Pozbyłam się zwiewnego tiulu na rzecz czarnego golfa oraz legginsów, które założyłam na body. Nie marzyłam o niczym innym, jak być już w domu i wziąć prysznic, by zmyć z siebie echo dzisiejszego dnia.

Wypracowałam pewną rutynę, którą opanowałam do perfekcji – ucieczkę z jednej rzeczywistości do drugiej. Od niedawna rozpoczęłam pracę w klubie, który szybko stał się moim azylem, gdzie mogłam zatracić się w tańcu bez ciężaru historii tego, kim byłam, ani tego, czym była moja rodzina.

Każdej nocy, gdy taksówka mknęła przez miasto, a ekscytacja związana z występem zdołała już opaść, strach zakradał mi się pod skórę i przesiąkał aż do kości. Nie miałam innego wyjścia, jak wrócić do matki.

Taksówka zatrzymała się w we wskazanym przeze mnie miejscu. Zawsze resztę drogi pokonywałam na pieszo, by ochłonąć i zdołać zbudować sobie wystarczająco dobre alibi. Zapłaciłam kierowcy w milczeniu, a po krótkiej wymianie uprzejmych uśmiechów, wysiadłam na przenikliwe zimno.

Serce dudniło mi w piersi, a puls nieubłagalnie przyspieszył, gdy przygotowywałam się wewnętrznie do stawienia czoła nieuniknionej konfrontacji, która na mnie czekała.

Dom był niewielki, parterowy, o tradycyjnym, białym wyglądzie z dodatkiem cegieł. Wystarczyło pokonać zaledwie dwa schody, by znaleźć się pod drzwiami. Dwa kroki, które dla normalnego człowieka wydawały się proste do wykonania. Jednak nie dla mnie. Nigdy nie wiedziałam, co spotka mnie, gdy tylko je pokonam.

White Lies +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz