ROZDZIAŁ 6.

13.4K 1.2K 257
                                    

ARIELLE

Zanim nastałaby jasność, zniknęłam ze sceny. Mój oddech był płytki, a puls przyspieszony od tańca. Szum oklasków i pogwizdywań ciągnął się za mną, gdy skryłam się za kulisami. Ulotne uczucie szczęścia i podniecenia osłabło, zastąpione naglącą potrzebą ulotnienia się.

Nigdy się nie ociągałam, nie zostawałam po występie i w przeciwieństwie do pozostałych tancerek, nie pozwalałam sobie na flirt czy drinki ze stałymi bywalcami. Nie wspominając o tym, że nie wdawałam się w rozmowę z kimkolwiek z klubu.

Nauczyłam się, że trzymanie się na dystans jest najbezpieczniejszym sposobem na oddzielenie życia zawodowego od prywatnego, a przy tym nikt nie mógł odkryć mojej prawdziwej tożsamości.

Pospiesznie wyjęłam ubrania z torby i założyłam je na wilgotny od potu strój. Zapowiadano chłodną noc, a ja nie mogłam pozwolić sobie na przeziębienie. Ruszyłam wąskim korytarzem w stronę tylnego wyjścia, a gdy tylko pchnęłam drzwi, wieczorne powietrze musnęło mi rozgrzane policzki.

Przymknęłam na moment powieki, by złapać oddech, a gdy je rozchyliłam, para wymsknęła się spomiędzy moich warg.

I wtedy zorientowałam się, że ktoś na mnie patrzy.

Jakiś mężczyzna stał w towarzystwie cieni, zaledwie kilka metrów dalej. Blask pobliskiej latarni oświetlał jego postać na tyle, bym mogła dostrzec proste szczegóły – skórzaną kurtkę, wojskowe buty i ciemne spodnie w stylu cargo.

Wyglądał na zrelaksowanego, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, uniósł pewniej brodę, co upewniło mnie w tym, że był naprawdę wysoki. Burza ciemnych, delikatnie kręconych włosów okalała mu twarz, ale ten nieład wydawał się całkowicie opanowany. Nawet z tej odległości mogłam dostrzec zarys tatuaży, które wiły się już od jego palców, znikając pod mankietem kurtki, tworząc ostry dystans z bladą skórą nieznajomego.

Oderwałam od niego wzrok, z nadzieją, że pan Peterman czekał już na mnie w pobliżu, jednak po taksówce nie było ani śladu. Uliczka była kompletnie opustoszała, co zmusiło mnie do ponownego zerknięcia na chłopaka.

Wsunęłam ostrożnie dłoń do kieszeni dresów, starając się wymacać pod opuszkami palców gaz pieprzowy, lecz natrafiłam jedynie na miękki materiał.

Cholera. Musiałam zostawić go w szatni.

Instynkt nakazał mi pójść dalej, aby uniknąć jakiejkolwiek interakcji, jednak coś w spojrzeniu nieznajomego z jakiegoś nieznanego mi powodu zdradzało mi, że czekał tu właśnie na mnie.

Poprawiłam pasek torby na ramieniu, moje myśli pędziły, a mimo tego stopy pozostały przyklejone do chodnika.

Mężczyzna wyłonił się z cienia, zmniejszając stopniowo dystans między nami. Ciężkie buty wojskowe łomotały o kostkę brukową, roznosząc się echem po zamarłej okolicy.

O nie. Nie ma mowy. Przyspieszyłam kroku, mijając go bez podtrzymania kontaktu wzrokowego. Wyjęłam telefon z kieszeni, starając się skontaktować z panem Petermanem. Jak tylko weszłam w wiadomości, okazało się, że sms z prośbą o przyjazd nie został wysłany.

Cholera. Musiał minąć termin płatności rachunku.

Podczas mojej krótkiej kariery tanecznej w lokalu nasłuchałam się wielu historii związanej z płcią przeciwną. Faceci byli po prostu dziwni, czasem obrzydliwi i natarczywi. Sądzili, że mogą rościć sobie do nas jakiekolwiek prawa tylko dlatego, że oglądali nas podczas tańca.

White Lies +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz