Z szorstkim chrupnięciem kark Mirona wrócił na swoje miejsce, a on wziął szaleńczy oddech i otworzył świecące oczy.
— Co... co?
— Ucisz się — przerwał mu Krwawy Książę i rzucił mu karcące spojrzenie. — Najwyraźniej odkryliśmy, jaki dar nosi w sobie rekrut. Trzeba będzie lepiej go przebadać.
Miron wydawał się zdezorientowany, lecz gdy wzrok chłopaka odnalazł swoją zabójczynię, z pośpiechem zaczął się czołgać jak najdalej od niej.
— Oczywiście, zajmę się tym — obiecał Aneas.
— Co się stanie z moją podopieczną? — zapytała Lydia, jej cichy głos zdradzał niepewność.
Krwawy Książę przekrzywił głowę i beznamiętnie popatrzył na sprawczynię całego zamieszania.
— Zazwyczaj stosujemy tu zasadę głowy za głowę, ale szkoda byłoby stracić obiecującego szpiega. Hiacynto, jako że twój czyn nie doprowadził ostatecznie do śmierci rekruta, poddam cię karze pięciu minut Krzesła Łaski. Następnie wrócisz pod opiekę Lydii, lecz Kosiarz od czasu do czasu będzie nadzorował twoje poczynania. — Przeniósł swoje szkarłatne spojrzenie na opiekunów. — Lydio i Aneasie, oboje nie dopilnowaliście rekrutki, jednak dzięki okolicznościom łagodzącym, tym razem wam odpuszczę. Uznajcie to za ostrzeżenie i lepiej przyłóżcie się do swoich obowiązków.
Po tych słowach wyszedł.
𖤓
Talent do nieśmiertelności. Chociaż w ciągu ostatnich tygodni doświadczyłam wielu nieprawdopodobnych rzeczy, ta wydała mi się najbardziej nierzeczywista. Wszyscy widzieliśmy śmierć Mirona. Widok jego skrzata powinien był wzbudzić moje podejrzenia, ale wciąż nie wierzyłam, że chłopak pokonał śmierć.
Nawet demony nie potrafiły dokonać niczego podobnego, choć to przecież z ich magii korzystaliśmy. Przynajmniej reszta korzystała. Mój talent wciąż się nie ujawniał, a z każdym dniem coraz bardziej mnie to stresowało.
Łucznictwo szło mi coraz lepiej, podobnie rzucanie nożami. Z truciznami radziłam sobie świetnie, uczyłam się ich już podczas nauki do egzaminów wstępnych Akademii. Powoli poprawiałam umiejętności walki wręcz, szczególnie odkąd Oktawiusz zaoferował mi pomoc.
Na talent nie miałam wpływu.
Lysander wspomniał, że jemu rozpracowanie swojego zajęło miesiąc. Ten termin właśnie mijał.
By nieco rozładować napięcie, mój opiekun postanowił zrobić mi niespodziankę i przed poniedziałkowymi zajęciami z latania podzielił się ekscytującymi wieściami.
— Dzisiaj lecimy w teren. — Wyszczerzył białe zęby. — Nie wyjdziemy poza Mistyczny Las, ale pooglądamy sobie demony.
— Nie będzie to niebezpieczne?
— Wątpię. Zresztą, w razie czego weźmiemy broń. — Otworzył drzwi do zbrojowni.
Tam poza zwyczajną kolekcją noży, mieczy, włóczni, łuk i kusz, dostrzegłam dwa ogromne siodła.
Rzuciłam Lysandrowi pytające spojrzenie, a on skinął.
— Używamy ich podczas dłuższych podróży dla bezpieczeństwa. Mniejsza szansa, że spadniesz.
— Adirowi to się nie spodoba. — Wyobraziłam sobie niezadowolone parsknięcie żmija.
— Deirdre też na początku go nie lubiła. Teraz się cieszy, bo oznacza ono więcej wolności.
CZYTASZ
Krwawy Książę
FantasyKażdy drży na myśl o wyżynkach. Co roku sto młodych dusz zostaje poświęconych w imię przetrwania Krusji, oddanych na pastwę przerażających Dzieci Głuszy. Nemiria jest pogodzona ze swym losem i wie, że czeka ją śmierć. Pragnie tylko, by nastąpiła jak...