4. Czy ty mnie śledzisz?

103 10 5
                                        

Weszłam razem z blondynką do zatłoczonego pomieszczenia i od razu skierowałam się w stronę kuchni w której stał alkohol. Dobrze znałam ten dom. Erick często robił u siebie imprezy, a ja niemalże na każdej z nich byłam. Podeszłam do wielkiego blatu i od razu sięgnęłam po kubeczek napełniając go pierwszym lepszym alkoholem. Emily zrobiła to samo i na raz go opróżniłyśmy od razu nalewając nową porcję. Poczułam rozlewające się w moim ciele ciepło, a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Uwielbiałam imprezy. Pozwalały oderwać i zapomnieć o tej okrutnej rzeczywistości, która mnie otaczała. Wzięłam następnego łyka, a po chwili poczułam że ktoś koło mnie staje.

-Witam piękne panie!- wykrzyknął Erick szeroko się uśmiechając. Delikatnie się zachwiał i chwycił moje ramię, żeby odzyskać równowagę.

-Tobie to chyba już wystarczy co?- powiedziała do niego Emily chociaż obie wiedziałyśmy, że za niedługo znajdziemy się w podobnym stanie.

Chłopak czknął i pokręcił głową.

-Kochane moje, impreza dopiero się rozkręca.- odparł przekrzykując muzykę, a następnie upił dużego łyka z mojego kubeczka. Spiorunowałam go wzrokiem, a Erick trochę za mocno poklepał mnie po plecach i odszedł chwiejnym krokiem w stronę parkietu na którym tańczyło już sporo ludzi.

Dopiłam alkohol do końca i złapałam przyjaciółkę za rękę ciągnąc w tłum nastolatków. Emily nie protestując od razu za mną ruszyła chwytając mnie za biodra. Wbiłyśmy się w rytm muzyki i seksownie zaczęłyśmy poruszać biodrami przyciągając tym wzrok innych chłopaków. Nie przejmując się tym, dalej tańczyłyśmy śmiejąc się i przekrzykując głośną muzykę. Niestety po paru minutach zostałyśmy rozdzielone, a ja wylądowałam w objęciach jakiegoś blondyna. Chłopak nie był brzydki ale daleko było mu do ideału, mimo to tańczyłam z nim dalej, śmiejąc mu się do ucha i co chwilę potykając, przez procenty które trafiły już do mojej głowy. W pewnym momencie blondyn obrócił mnie do siebie tyłem i złapał za moją talię. I wtedy go zobaczyłam. Siedzący na jednej z kanap Asher, wpatrywał się we mnie z nieprzeniknioną miną. Jego ciemne oczy były wbite prosto we mnie, a ja w jednej sekundzie zapomniałam jak się oddycha. No teraz to byłam pewna, że mnie śledzi. Odpychając tą myśl na bok, uśmiechnęłam się do chłopaka prowokująco i zmysłowo zaczęłam kręcić biodrami przesuwając rękami po swoim ciele. Widziałam jak Asher poprawia się na kanapie ale dalej wpatruje się we mnie swoimi przeszywającymi duszę oczami. Dalej kontynuowałam swój prowokujący taniec ale po chwili poczułam jak ręce blondyna o którym już zapomniałam, zsuwają się niebezpiecznie nisko i łapią za moją dupę. Od razu w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Natychmiast strzepnęłam jego ręce i odsunęłam się od chłopaka.

-Gdzie idziesz! -krzyknął za mną, a ja zaczęłam przepychać się w stronę kuchni. -Jeszcze się porządnie nie zabawiliśmy!

Dalej coś za mną krzyczał ale ja już go nie słuchałam docierając do blatu. Chwyciłam kubeczek z alkoholem i dopiłam go do końca, a następnie udałam się w stronę łazienek. Zamknęłam się w jednej z kabin i zaczęłam szybko oddychać. Ręce zaczęły mi drżeć, a nieprzyjemne wspomnienia zaczęły pchać się do mojej głowy. To się nie dzieje, nie dzieje, nie dzieje. Powtarzałam w kółko aż się nie uspokoiłam. Wzięłam jeszcze parę głębokich wdechów, aż w końcu postanowiłam wyjść z kabiny. Podeszłam do lustra i się w nim przejrzałam. Wyglądałam trochę blado ale poza tym wszystko wydawało się być w porządku. Przecież i tak nikt na takiej imprezie niczego nie zauważy. Przeczesałam szybko długie włosy i wyszłam z łazienki. Nie zrobiłam nawet kilku kroków, a ktoś nagle mocno przycisnął mnie do ściany. Na chwilę mnie sparaliżowało, a gdy podniosłam głowę napotkałam ciemne tęczówki wpatrujące się prosto w moje oczy. Na ich widok poczułam ulgę ale jednocześnie moje ciało spięło się pod wpływem jego dotyku.

-Lilly Rosse.- powiedział szeptem przybliżając usta do mojego ucha. Na dźwięk jego słów przeszły mnie ciarki, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

-Asher Evans.- odpowiedziałam tym samym, rozchylając lekko nogi, gdy chłopak wepchnął między nie swoje kolano.

Widziałam jak uśmiecha się lekko, mimo że w jego oczach dalej tliła się ta sama ciemność. Przycisnął mocniej swoje ciało do mojego, a ja poczułam jak jego mięśnie napinają się pod czarną koszulą, którą na siebie włożył.

-Wiesz kim są nasi ojcowie?- zapytał, a ja zdziwiona posłałam mu pytające spojrzenie.

-Nadętymi, bogatymi, obleśnymi dupkami?- powiedziałam będąc pewna swojej odpowiedzi.

Chłopak parsknął i roześmiał się dźwięcznie. O matko i córko. Jego śmiech dotarł do mojej głowy zostawiając w niej kompletną pustkę.

-To też.- odparł rozbawiony i pokręcił głową.- Ale chodziło mi o coś innego. Są wspólnikami, Lilly. A wiesz co to oznacza?

Popatrzyłam na niego nie wiedząc do czego brnie.

-Że będziemy się częściej spotykać.- dokończył, a ja zamrugałam.

-Już i tak co chwilę na siebie wpadamy.- burknęłam.- Aż przez moment zaczęłam się zastanawiać czy czasem mnie nie śledzisz.

Chłopakowi drgnął kącik ust, a mój wzrok od razu poleciał w tamtą stronę.

-Spokojnie, mam ważniejsze sprawy od uganiania się za tobą.- przybliżył swoją twarz do mojej, tak że prawie stykaliśmy się ustami.

Już chciałam coś jeszcze powiedzieć ale Asher odsunął się ode mnie, puścił oczko i już zniknął w tłumie tańczących nastolatków. Zdezorientowana zamrugałam kilkukrotnie, aż w końcu się ogarnęłam i zaczęłam przeciskać się w stronę wyjścia. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza zanim się tu uduszę. Wyszłam z zatłoczonego domu i się o niego oparłam. Wyjęłam z kieszeni telefon z zamiarem napisania do Emily, gdzie się podziewa, ale ta mnie uprzedziła.

Emily:

Wróciłam do domu, bo źle się poczułam, a nie mogłam cię znaleźć. Ale ty baw się dalej i wyrwij jakiegoś przystojniaczka;)

Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Niestety mój spokój nie trwał długo, bo ktoś postanowił mi go przerwać.

-Tutaj jesteś.- powiedział ktoś, a ja niepewnie odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu. Przede mną stał ten sam blondyn z którym wcześniej tańczyłam.- Nieładnie tak uciekać jak jeszcze nie wykonało się swojej roboty.

Zamarłam, a moje serce przyspieszyło. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać, a ja dalej stałam sparaliżowana.

-Chyba nie dokończyliśmy pewnych spraw, co?- powiedział i złapał mnie za rękę. Szybko mu ją wyrwałam i zrobiłam krok do tyłu.

-Nie zbliżaj się do mnie.- powiedziałam ale mój głos brzmiał słabo i nagle stał się zachrypnięty.

Blondyn prychnął, a w jego oczach pobłyskiwała złość. Gwałtownie złapał mnie ręką za ramię, a drugą położył na moich pośladkach. Drgnęłam ale nie byłam w stanie się ruszyć. Po prostu nie mogłam. Bo to zawsze niosło za sobą jakieś konsekwencje. Moje oczy natychmiast zaszły łzami, a ręce zaczęły drżeć. Mój oddech stał się urywany. Nie chce, nie chce, nie chce, nie chce. Powtarzałam, chociaż słowa nie potrafiły wyjść z moich ust.

-Zabawimy się troszkę, co?- powiedział obleśnie się uśmiechając.- Znaczy... ja zabawię się tobą.- Zaśmiał się jakby to było coś zabawnego. -Taka ładna laleczka jak ty, nie może się przecież zmarn...

-Nie słyszałeś, że masz się do niej nie zbliżać? Czy może ci to przeliterować?- przerwał mu głos dochodzący zza moich pleców.- Chociaż może lepiej by było, gdybym ci to pokazał.

******

Kochani! Jak wam się na razie podoba? Napiszcie mi w komentarzach, bo chętnie poznałabym waszą opinię. I pamiętajcie o gwiazdce! Bardzo motywuje mnie to do pisania dalszych części!

Miłego czytania!

My Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz