Seraphine
Moje oczy automatycznie rozszerzają się z niedowierzania, a na czole formuje się głęboka zmarszczka, gdy z zaskoczeniem marszczę swoje brwi.
– Nie możemy pojechać po nią do Ashera? Molly ją zabrała – pytam szybko, poprawiając nerwowo zmarszczony materiał sukienki.
Harvey dosłownie na moment przenosi spojrzenie na moje uda, po czym wraca wzrokiem do mojej twarzy.
– Nie ma to najmniejszego sensu, Seraphino – stwierdza, a następnie ponownie skupia się na trzymanej przez siebie kierownicy. – Z tego miejsca mamy bliżej do mojego domu niż do nich.
Natychmiast później przenoszę tęczówki za boczną szybę, przymykając delikatnie swoje powieki.
W samochodzie cały czas panuje cisza, a ja wiem, że muszę coś odpowiedzieć, podjąć decyzję. On czeka, cierpliwy, nie naciska, nawet na mnie nie spogląda.
Wiem, że cokolwiek postanowię, on to uszanuje. Ale decyzja należy do mnie.
Czy powinnam zaufać sobie i temu, co chcę?
Kurwa.
Czuję, jak dłonie zaczynają mi lekko drżeć, ale w końcu zbieram się na odwagę, żeby się odezwać.
– Dobrze, zgoda – kwituję krótko, nie odrywając swoich oczu od okna.
Harvey nie raczy mnie odpowiedzią przez dłuższą chwilę, więc zaintrygowana jego milczeniem przenoszę na niego swoje spojrzenie.
Wtedy on kładzie niespodziewanie swoją dużą dłoń na moim udzie, po czym zaciska delikatnie swoje palce na materiale mojej długiej sukienki.
Momentalnie lekko wzdrygam się na ten gest, ale mimo tego spoglądam na rękę, spoczywającą na mojej nodze.
– Powiedz, jeśli byłoby ci zimno, Deyzi[1] – odpiera, rozluźniając nieco uścisk na moim udzie.
Staram się zachowywać naturalnie, jednak moje ciało natychmiast ogarnia fala gorąca, rozprowadzająca się po całym moim wnętrzu.
– Jest... w porządku – odpowiadam z zaciśniętym gardłem, ponownie wyglądając za szybę.
Oddychaj, Seraphine to tylko ręka. Wielu facetów trzymało ręce na twoim ciele.
Tak... To prawda, ale jeszcze nigdy nie czułam się tak pod wpływem nawet najdrobniejszego dotyku z ich strony.
Kilkanaście minut później podjeżdżamy pod monstrualnych rozmiarów czarną bramę, która ciągnie się wokół terenu całej posiadłości Harveya.
Przez panujący mrok nie jestem w stanie za wiele zauważyć, poza samym ogromnym budynkiem, który stoi pośrodku rozbudowanego terenu. Jedyne co oprócz tego dostrzegam, to ogromne drzewa rosnące wzdłuż długiej żwirowej ścieżki prowadzącej już do samej posiadłości.
Na cholerę mu taki wielki dom, jak mieszka sam.
W trakcie moich przemyśleń Harvey otwiera bramę wyjętym z kieszeni pilotem, po czym samochód wjeżdża na żwirową dróżkę, prowadzącą prawdopodobnie do garażu.
Po chwili pojazd zatrzymuje się przed bramą garażową, a mężczyzna ponownie używa trzymanego przez siebie urządzenia, a ogromne wrota natychmiast zaczynają się podnosić.
Kiedy przejeżdżamy przez masywne, metalowe drzwi, wnętrze stopniowo się rozświetla. Ledowe światła zapalają się jedno po drugim, reagując na naszą obecność, rzucając miękkie światło na przestrzeń przed nami.
CZYTASZ
The Darkest Obsession | 18+
Roman d'amourSeraphine, dwudziestoczterolatka mieszkająca na obrzeżach Nowego Jorku, wydaje się prowadzić spokojne, ułożone życie. Na co dzień pracuje jako baristka w niewielkiej kawiarni w centrum miasta, gdzie spędza większość swojego czasu. Jednak jej spokój...