1

21 2 2
                                    

Nie powinnam istnieć. Nie zasługiwałam na szczęście w tym paskudnym życiu. Zasługiwałam tylko na ból, na nic innego. Ty mi to dałeś, dlatego tak trudno było cię stracić. Moja egzystencja prowadziła do mojej śmierci, uzależniłam się od tego co było z czasem widać gołym okiem. A ciebie to podniecało co było bardzo niebezpieczne, ale chciałam więcej.

Los pokierował mnie na wybrzeża słonecznego Kolorado. Do miasteczka położonego bardzo daleko od mojego dawnego życia: Aspen.

Kto wymyślił tak pokręconą nazwę. Wybrałam je nie bez powodu ponieważ, życie mnie do tego zmusiło.

Tutaj chciałam utonąć, znikną, zaszyć się na zawsze, ale nie sądziłam, że on za mnie pójdzie po raz kolejny. Chciałam jak najdalej uciec od niego. Zawsze mnie znajdywał jakbym miała wszędzie zamontowane kamery. Czułam, jak mnie obserwuje czasie mojej podróży do tego miasta. Myślałam, że to tylko takie złudzenie.

Że dał mi wkoncu spokój, ale musiał się za mną przypałętać, bo jak żeby inaczej. Bo tego chciał. Bo taki miał kaprys.

Przestanę myśleć, bo to zabija i nie da mi marzyć o nowym etapie mojego życia. Udało mi się znaleźć bardzo fajne lokum mieszkalne, a pani która zechciała mi wynajmować to miejsce okazała się bardzo ciepło i przyjemną osobą.

W mojej przeszłości warunki mieszkaniowe miałam dosyć skromne. jedno łóżko, jedno okno, brak ciepłego kąta w którym mogłam się ogrzać ale jakoś dawałam sobie radę a w momencie kiedy znalazłam to mieszkanie w Kolorado poczułam się ważna i chciana. Wyobraźcie to sobie.

Pokój w cudownych kolorach pastelowych, umeblowany na kulturę tego miasteczka, z pięknym oknem widokiem na niesamowite góry Kolorado dookoła jak z obrazka czasopism przyrodniczych, którego dźwięków uwielbiam słuchać o bardzo wczesnych godzinach porannych. Iż jestem rannym ptaszkiem który zawsze budzi się około 7 rano i mam ochotę na spacer w łonie natury. I mam wrażenie, iż była moja zguba od zawsze.

Moje długie czerwone włosy uczesane w kok, na szyi widnieje naszyjnik z czarna Dalia który mam od zawsze. Oczy mienią mi się w kolor ciemnej czekolady a do tego biała sukienka w krótkim rękawku a na jej końcu różowe kwiaty wiśni a na stopy zakładam białe sandały bo nie mam za wiele butów. Jestem tak chuda że widać każdy mój atut a do tego biorę ze sobą jasno różową torebkę. Zachodzą mnie dziwne myśli.

Mogłam tamtego dnia nie wychodzić, mogłam nie mieć tych myśli jakiś przeklętych, a to doprowadziło do tego, że mam na karku tego człowieka którego imienia do teraz nie wiem i chyba się nie dowiem i nie zamierzam tego wiedzieć bo to mi do niczego nie jest potrzebne.

Dom w którym się osiadłam też nie był niczego sobie.

Konstrukcja budowlana była bardzo dobrze zrobiona. Otaczały go piękne drzewa, a ich liście mienią się na miliony różnych barw. Dom był tak duży, że czułam się iście po królewsku.

Wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że wyprowadzka z dawnego miejsca które zniszczyło mnie doszczętnie, spowodowała to iż chciałam znów żyć na nowo, ale nie przypuszczałam że przede mną jednak dopiero najgorsze.

Czasami się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam opuszczając moje dawne życie, ale myślałam iż tak powinnam zrobić ponieważ tak będzie lepiej gdyż ucieknę od przeszłości która dręczy mnie do dzisiaj. Nawet zmieniłam informacje o sobie ,żeby się od tego odciąć grubą kreską, ale to nic nie dało ponieważ na karku zawsze miałam jego. Widziałam jego cień, ale nigdy nie odważył się do mnie podejść. Jakby się bał, że zniknę na zawsze. Toż chciałam uczynić, ale mi na to nie pozwolił.

Destiny has a price, and we pay for it with our mistakesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz