13

2 0 0
                                    

Myśli potrafią być zabójcze i zarazem podniecające. Pragniemy ich jak najwięcej ale jak przychodzą te złe chcemy je wymazać z pamięci. Problem w tym że nie jest to możliwe co irytuje nas jeszcze bardziej niż powinno. Moje zabijały mnie z każdym dzień a nijak nie byłam w stanie ich zagłuszyć.  


Znajduje się w tajemniczym pokoju. Nie ma okien,drzwi czy klamek a z każdej strony jest lustro. Widzę swoje odbije w każdym z nich. Czuję się dookoła obserwowana,nie mam pojęcia gdzie jestem ale nie podoba mi się to. Próbuje wstać ale zauważam że zostałam przywiązana do krzesła. Nie mogę się ruszyć, a ten kto mnie związał jest pierdolony geniuszem bo te węzły ani drgną.

Całe ciało mnie boli jakbym spadła z urwiska. Gdy mój wzrok znowu się kieruje na lustro jestem pokryta krwią i w dodatku cała naga. Chce się obudzić bo to już nie jest zabawne. Nie dość że rozpierdala mi życie to jeszcze próbuje mi wejść do głowy. Przymykam na chwilę oczy i po chwili je otwieram zapadła ciemność. Co chwilę błyska jakieś światło. Cały czas jestem przywiązana a ten blask boli mnie w oczy. Bo chwili pomieszczenie rozjaśnia się na czerwono jak w sali do wywoływania zdjęć. Przed sobą widzę zamaskowanego człowieka który robi mi kurwa zdjęcia. To światło mnie oślepiało w oczy. Próbuje poluzować więzy ale to nic nie daje.

- Nie ruszaj się kurwa. Psujesz ujęcie. - nieznajomy się odzywa głębokim głosem na co reaguje strachem.

Dalej cyka fotki jakbym była jakimś eksponatem. Pierdolę taki układ. Muszę się odezwać.

- Kurwa gdzie ja jestem pojebie? Ja chce do domu. - unoszę głos a to powoduje że widzę jego czerwone, wkurwione oczy.

Zbliża się w moim kierunku i daje mi mocnego plaskacza po mordzie.

- Co powiedziałem kurwa? Że masz się nie odzywać i ruszać ależ oczywiście mnie nie słuchasz. - odpowiadać z pogardą w głosie a ból rozprowadza mi się po całej twarzy - Nie dziwię się że każdy miał dość takiej dziwki. Jesteś bezużytecznym ścierwem i żadnego pożytku z ciebie nie będzie. - kończy po czym podchodzi do stolika, który nie wiadomo skąd się wziął, bierze strzykawkę i napełnia ją jakim płynem. 

Kurwa czy on zamierza mnie naćpać? Muszę spróbować coś zrobić ale jestem jak
w zamkniętej klatce bez wyjścia. Podchodzi do mnie że i nachyla się do mojego ucha szeptając.

- Przyjdę po ciebie Madison. A to co z tobą zrobię, nie mieści ci się w głowie. Nauczę cię posłuszeństwa. - po czym wstrzykuje mi substancje w szyję. - Słodkich snów beznadziejna istoto.

Czuję jak zaczyna to na mnie działać. Moje ciało powoli staje się bezwładne. Oczy zamykają sie a ja nie mogę nic na to poradzić. Chcę tylko się obudzić z tego chorego snu. Zamykam oczy.

Podnoszę powieki,rozglądam się do okola i widzę tą samą autostradę,drogę.

Mój wzrok kieruje się w dol i widzę przed sobą Alexa jak umiera po raz drugi. To boli tak samo jak za pierwszym razem. Tylko jest trochę inaczej bo jest calusieńki we krwi. Płynie z niego jak rzeka. Próbuje nim potrząsnąć ale to nic nie daje.

- Alex nie umieraj bez ciebie jestem nikim. - krzyczę w niebogłosy. - Proszę pozwolę mi umrzeć jeżeli to ma cię uratować. - głowa opada mi w dół a na mojej twarzy goszczą łzy.

- Jesteś takim przegrywam Madison. - podnoszę wzrok do góry bo nie wierzę że on się odzywa. Jesteś zerem i taką pozostaniesz. - podnosić się do góry a krew dalej się sączy z niego. - Jesteś tylko jedną wielką porażką, niszczysz wszystko co dobre, aż cud że jeszcze żyjesz. - dalej mnie obraża a mnie paraliżuje strach. - Żałuję że cię poznałem bo to wszystko twoja wina, przez ciebie kurwa krwawię. - pokazuje na swój brzuch.

- Ale ja nic takiego nie zrobiłam, to ty jechałeś jak pojebany z dużą prędkością. - odpowiadam starając się być nie wzruszona.

Nagle wszystko dzieje się w zawrotnym tępie. Złapiesz mnie za szyję i zaczynasz podduszac. Mocno zaciskasz ręce na krtani a mnie zaczyna brakować powietrza. Mrugam raz za razem i po chwili widzę twarz mamy, Gustawa, Evelio, Megan którzy mówię jednym głosem.

- Jesteś beznadziejnym przypadkiem, to ty powinnaś umrzeć dawno temu Madison. Twoje przeznaczenie zbliża się do ciebie. - mówią chórem.

Z każdą minutą tracę oddech, moje ciało traci siły więc poddaje się temu duszeniu. Nie chce z tym walczyć, czekałam na śmierć całe życie niech mnie uśmierca. Po chwili te osoby wyjmują nóże i trzymają je w ręce. Zaczynają mnie dźgać po całym ciele, a że mnie spływa coraz więcej krwi. Ból jest nie do zniesienia. A moje oczy się zamykają. A ciało jest rozdzierane po kawałku.

Zaczynam się dusić niemiłosiernie a moje gardło połyka tonę wody. Otwieram powieki i znajduje się pod wodą, lecę coraz bardziej w dół. Wiec tak skończę, umierając a każdy o mnie zapomni. Może tak będzie lepiej, tylko niosę truciznę i zniszczenie. Czuję jak lecę na dół już parę godzin. Coraz bardziej zapada ciemność dookoła mnie, a coś mi podpowiada że mam spojrzeć w górę. Dostrzegam rękę która chce mnie złapać, wygląda tak jakby chciała mnie uratować. Ledwo starcza mi sił ale decyduje się ją złapać.

Budzę się cała przepocona w tych samych ubrania. Jestem obolała a gdy chce przeczesać włosy czuję na głowie dziwna maź. Po chwili ściągam rękę żeby zobaczyć co to, dostrzegam na moich palcach czarna krew. Już zaczynam świrować przecież nie ma czegoś takiego jak czarna krew. Po chwili patrzę jeszcze raz i już jest ona czerwona. Kurwa zwariowałam do reszty. Muszę się ogarnąć. Ale dalej nie mogę uwierzyć w to co mi się śniło. Zaczynam się na poważnie bać, bo ostatni taki sen miałam zanim to wszystko się zaczęło.

<Dlaczego do cholery mam krew na głowie?>

<Co się odwaliło?>

<Dlaczego był tak Evelio?>

Tyle pytań na które teraz nie znajdę odpowiedzi, z jakiej racji był tam Gustaw. Przecież myślałam że już jest to za mną. Gdy ostatnim razem był w moim śnie to się spotkaliśmy w prawdziwym życiu. Czy to znaczy że znowu go zobaczę. Nie to nie może być prawda. On mi zrobił tak wielką krzywdę i kurwa mam go zobaczyć. Nie mogę popadać w paranoję. Muszę się ogarnąć bo serio mój prześladowca wygra. Tej nocy już nie zasnęłam podobne. Nie wiedziałam jeszcze wtedy że los zaplanował dla mnie jeszcze więcej bólu. Powoli zbliżaliśmy się ku końcowi tej destrukcji.


„To już jest za proste, ona nie wiem co jeszcze jest przed nią, a sny jeszcze mi ułatwiają robotę. Pora sprowadzić go jeszcze raz, to jest część mojego planu. Jest to niezbędny element żeby mi w pełni zaufała a potem wbije jej szpile prosto w serce. Jeszcze tylko miesiąc i będę wolny. Tylko nie przypuszczałem że każdy mój ruch obserwuje mój zleceniodawca. Straciłem czujność co skutkowało porażką nas obu. Ale miałem swój plan który uratował mnie później. Odliczanie właśnie się rozpoczęło."


No hejka😊
Tak mamy kolejny sen.
Biedna ta nasza Madison 🙃
Później jeszcze będzie jeden i to na tyle
Papatki ^^

Destiny has a price, and we pay for it with our mistakesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz