2

9 0 0
                                    

Boimy się zasypiać bo sny które otrzymuje w zamian otwierają nam oczy. W nich jesteśmy wolni, możemy robić rzeczy które są po za naszym zasięgiem. Tak nie ukrywamy swojego prawdziwego charakteru. Ale są tez niebezpieczne które potrafią zwiastować przyszłość. Dlatego staramy się być ostrożni chodź nie raz to nie pomaga. Moje prowadziły do destrukcji. A ja byłam w nich głównym bohaterem. 


Stoję na wysokości olbrzymiego klifu u podnoszą góry. Pogoda obfituje w piękne krajobrazy. Uwielbiam zapach fal o poranku. Rozglądam się dookoła siebie. Za mną widnieje potężny las który mieni się pod wpływem promieni słonecznych. Natura tętni życiem bo tutaj jeszcze nie dotarli ludzie z zamiarem zniszczenia tej przestrzeni i miejsca. Ubrana jestem w najdelikatniejszy jedwab jaki kiedykolwiek widziałam na oczy, który ciągnie się aż do przepaści. Moja cera jeszcze nigdy nie była tak nieskazitelna trucizną mojego życie. Włosy mienią mi się w złoty kolor a oczy mają odcień niebieski. Stoję na płatkach niebieskich róż które obdarowują moje stopy czystą delikatnością. Przez chwilę mogę poczuć się jak najpiękniejsza osoba w tym miejscu. Ale wszystko co piękne kiedyś musi się zakończyć. Dociera do mnie w tym momencie to że wiem gdzie w tej chwili się znajduje.

<Ale zaraz dlaczego ja właściwie się tutaj znalazłam?>

<Gdzie ja jestem?>

<Co ja tutaj robię?>

<Jaki prawem wogole przebywam w miejscu desperacji i agoni?>

Tutaj wszystko się zaczęło. W tym miejscu zniknęłam bezpowrotnie a moja dusza została zanieczyszczona przez niego. Tu po raz pierwszy chciałam odejść z tego świata. Popełniłam straszna głupotę którą będę spłacac do końca moich dni, u kresu mojej wytrzymałości. To jego wina, on mnie zmusił do wykonania jego polecenia, gdyż zasiał we mnie dużo strachu czy też niepewności. Znikąd nie otrzymałam pomocy której tak bardzo w tej chwili pragnęłam.

Czuję za sobą jego aurę. Przeraża mnie to jednoczenie buzuje we mnie adrenalina. Bo wiem że on za mną stoi z zamiarem usunięcia mnie. Pozwalam mu na to bo nic innego mi już nie pozostało. Czuję ten moment kiedy spadam aż tu nagle in przechlam się do końca, on mnie łapie i nie chce żebym zleciała w przepaść. Ja tak bardzo tego pragnę. Dlaczego mnie przed tym powstrzymujesz.

Patrzymy sobie głęboko w oczy, dociera do mnie ta maleńka iskra tego że w twoim spojrzeniu coś do mnie czujesz. To jest totalnie chore, odczuwam takie same emocje. Odchylasz moją głowę delikacje, z gracją w dół. Obdarowujesz moje kruche usta namiętnym pocałunkiem. Nie chce go oddawać, nie mogę się przed tym wzbraniać. To jest moje przeznaczenie. Ten moment i ta chwila razem z tobą. Nasycam się jak tylko mogę ciepłem twojego ciała które przylega do mnie. Za chwilę będzie po wszystkim i już nigdy nie doświadczymy podobnej chwili. Odsuwasz się odemnie niespodziewanie szybko, przybliżasz się do mojego ucha i szepczesz mi słowa

,,W twoich myślach zawsze będę w twoim zasięgu, czemu to nie może być takie proste w rzeczywistości?"

Odsuwasz się odemnie a ja się zastanawiam czy ja czasami właśnie nie śnię. W życiu bym nie pozwoliła mu się tak dotykać a co gorsza doprowadza do tak gorącego pocałunku między nami.

Zamykam oczy i nagle znajduje się spowrotem na tym nieszczęsnym klifie. Sceneria dramatycznie się zmieniła. Moje ciało zostało przyodziane w krwiście czerwoną sukienkę. Pokryta jestem w każdym miejscu bliznami o różnych odcieniach. Stopy pozostały bose ale za to bardzo poranione. Stoję na rozgrzanych, rozżarzonych węglach, czarnych jak słoma którą kiedyś używał mój tata, ale czemuż nie odczuwam żadnego bólu. Z oczu leci mi strumień krwi który barwi moją sukienkę jeszcze bardziej. Obracam się za siebie i nie dowierzam w to co widzę. Dookoła mnie wszystko umarło i stoją w płomieniach co wygląda bardzo obsurdalnie gdyż też sam środek mocnej burzy z wichura. Te płomienie dalej trwają a ja nie mogę przestać na nie patrzeć. Ciągną mnie do siebie, pragną mnie one a co za to idzie chce być z nimi jak najbliżej. Dają mi to przyjemne ciepło jakie czułam przy tobie.

Ciągnie mnie nie wyobrażalna siła na dno. Czuję twoje silne ręce zaciśnięte na mojej nagiej, odsłoniętej szyi. Z siłą jaką wkładasz w to żebym cierpiała tracę powoli bezcenny oddech. Krzyczę w myślach

<Za kończ to moje cierpienie raz na zawsze.>

<Nie zasługuje na taryfę ulgową.>

<Beze mnie świat odrazu stanie się lepszym miejscem.>

Nagle podnosi się diabelną miną, mija mi twoje przeszywające spojrzenie. Nie widzę w nich tej iskry która mnie poprzednim razem rozpalała do czerwoności. Podnosisz mnie, chwytasz moje czerwone, długie włosy i ciągniesz w stronę urwiska. Nie wierzgam, nie rzucam się do uczieczki, zamierzam ci pozwolić na to co zaraz chce ze mną zrobić. To jest nieuniknione, wyliczałam dni do tego momentu. Ostatnie co widzę to twoje piękne, czerwone oczy które przypominają swoim wzrokiem drapieżnika polującego na swoją ofiarę. Kruczoczarne włosy falują na wszystkie strony przez wiatr, prężysz ramiona po to żeby mnie dociągnąć do przepaści. Kusi mnie żeby cię spróbować dotknąć ale nie chce odwlekać nieuniknione. Podnosisz mnie do pionu i nasze spojrzenia się spotykają szeptasz mi pewnie swoją

<Obyś zginęła w piekle za to do czego doprowadziły twoje decyzje i brak racjonalnego myślenia.>

W jeden chwili dociera do mnie że on wie co zrobiłam. Gdyby tylko mogła przepuszczać ze to sprowadzi na mnie falę nadchodzących wydarzeń. Po tym jak twoje soczyste usta się zamykają, puszczasz mnie nad przepaścią i pozwalasz mi umrzeć na dobre. Gdy tak spadałam dociera do mnie jedna rzecz która od ciebie na samym początku wszystkiego usłyszałam

,,Wymiar przeznaczenia nie ma znaczenia i tak prędzej czy później cię dopadnie w swoje ręce.,,

Oj tak dopadło mnie i to jak. Za to przez chwilę mogę zaznać tej błogiej cichy, spokoju. Nie żałuję tego i nie będę do samego końca. Ty wiesz że przez ciebie to zrobiłam. ZA chwilę będę wolna na zawsze a co z tobą się stanie to mam głęboko gdzieś. Możesz nawet umrzeć, zabić sie czy powiedzieć. To już twój problem.

Przebudzam się nagle i dociera do mnie że to był tylko zwykły sen. Wróciłam spowrotem do mojego koszmaru. Całą spocona i przemoczona jestem przerażona zaistniałą sytuacją. Najbardziej niepokoi mnie fakt że mam poranione stopy jak w tamtej drugiej części snu. Nie to nie możliwe. Człowiek nie potrafi lunatykować prawda. Nie wmawiaj sobie głupot. Muszę przestać bo za dużo kotłuje mi się w głowie. Ale dochodzę do jednego wniosku. Jestem gotowa na walkę z tobą do utraty ostatniego oddechu. Może to spowodować że twoja trucizna zakiełkuje w najskrytszych zakamarkach mojej duszy ale to nic. Jeżeli moja nagroda będzie odejście na tamten świat to ja się na to pisze.

Nie wiedziałam jeszcze jednej rzeczy. Tego iż mój cień, moja zguba miała taki sam sen przez co moje czyny będą miały swoje konsekwencje. Szkoda że nie wiedziałam tego iż zaczęłam bezimiennego intrygować swoją osobą. Co doprowadziło nas do pewnego bólu, rozczarowań, pragnień oraz desperacji bycia ze sobą. To jest jedna z kolejnych nocy której nie udaje mi się zasną chociaż by ponownie. Nie zdaje sobie sprawy z twojej obecności koło mojego domu. To dopiero początek układanki którą dla mnie przygotował.



,,Oj moja słodka Madison, nawet nie spodziewasz się co dla ciebie przygotowałem, ale musisz uzbroić się w cierpliwość bo zabawa dopiero się zaczyna. Wiesz mi nie potraktuje cię ulgową. Czekaj na to piekło które pochłonie cię bez reszty. Gwarantuję ci że nie pożałujesz. Jesteś moja od samego początku bo tak został spisany twój los i chodź miałbym cię zabić doprowadzę to do końca ''

Witam 😊
Sny są różne ale zarazem ciekawe
Czy Madison ma się swoich bać?
Tego nie wiem.
Później będzie coraz lepiej mówię wam warto czekać ^^

Destiny has a price, and we pay for it with our mistakesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz