Odlotowa jazda

656 4 1
                                    

- Stary, ja nie chcę jechać na te urodziny.

- Weź, no proszę! Będzie super!

- Doskonale wiesz, że nienawidzę rollercoasterów.

- Bez Ciebie te urodziny w ogóle nie będą miały sensu, jak nie pojedziesz to zrezygnuje z ich organizacji.

- Ehhh, no dobrze, ale musisz na mnie uważać.

- Oczywiście, że będę! Jesteś cudowny.

*****************

- Ziomuś, problem jest z twoimi urodzinami.

- Tymek, nawet nie mów, że Cię nie będzie.

- Moja mama ma operację i będę musiał jej pomóc. Sorry, naprawdę chciałem pojechać ale nie mogę.

- Dobra, dobra. Rozumiem.

Kiedy Piotrek wrócił do domu zastanawiał się co zrobić ze swoim świętem. Bał się, że Bartek nie będzie chciał jechać z nim do Energylandii po rezygnacji Tymka. W pewnym momencie przemógł się i otworzył Messenger-a. Chwilę później na telefon Bartka przyszło powiadomienie - "No to jedziemy sami".

Tak, więc 14 października kierowali FlixBus-em niedaleko parku rozrywki, gdzie Piotrek, wynajął kwaterę na polu namiotowym. Podekscytowany swoimi urodzinami i bliskością przyjaciela, odczuwał każdy podskok na wybojach i wszystkie wibracje spowodowane nierówną drogą. Mimo prób rozproszenia się czuł, że robi się twardy. W panice próbował niepostrzeżenie zakryć się bluzą. Zobaczył jednak, że Bartek śpi, uspokojony położył się i odwrócił w stronę okna. Nie wiedział jednak, że chłopak obok nie spał. "Czy mu serio stanął? Co ja mam teraz zrobić? Ciekawe o czym myśli. A jeśli myśli o mnie?" Widok kolegi nie chciał opuścić jego głowy. Spanikowany nie wiedział co zrobić w tej niezręcznej sytuacji, więc zamknął oczy i udawał, że śpi. Jego pomysł zadziałał. Niedługo po tym oboje już spali jak susły.

Obudził ich kierowca, informujący o dojechaniu do celu. Wzięli swoje bagaże i udali na pole namiotowe. Ich namiot był niewielki, idealny dla dwóch osób. Zmęczeni zjedli kolację i położyli się, aby wyspać się na kolejny dzień. Bartek zestresowany zaplanowanymi na następny dzień wydarzeniami, nie mógł spać. W pewnej chwili poczuł ciepły oddech na swoim karku, zaraz po tym rękę obejmującą go w talii. Piotrek dalej śpiąc zamknął go w bliskim uścisku. Chłopak zrelaksował się i wreszcie udało mu się zasnąć.

Rozemocjonowani przekroczyli wejście Energyladnii. Piotrek był w swoim żywiole i ciągał Bartka po różnych - na początku spokojnych atrakcjach. Sceptyczny chłopak odnalazł radość w samochodzikach - spędzili tam ponad godzinę. Podobało mu się również na diabelskim młynie, gdzie mógł podziwiać panoramę. Podczas przejazdu siedzieli wtuleni w siebie, nucąc piosenki.

Piotrkowi po jakimś czasie powolne atrakcje znudziły się. Po długiej dyskusji udało mu się namówić swojego kompana na rollercoaster "Zadra". Jako, że mieli specjalne wejściówki, dzięki którym mogli przejechać kilka kolejek bez wysiadania i bez czekania ze wszystkimi, już po kilku minutach siedzieli w wagoniku. Kiedy ruszyli przerażenie przejęło kontrolę nad Bartkiem, który zaczął niekontrolowanie krzyczeć. Żeby trochę uspokoić kolegę Piotrek położył mu dłoń na kolanie. Chłopak był tak wystraszony, że nawet nie zauważył kiedy wskutek dotyku jego cohones się podnosi. W tym momencie wagonik zatrzymał się na początku a ludzie zaczęli wysiadać. Bartek już zaczął odpinać pasy kiedy zatrzymała go dłoń.

- Nie możesz teraz uciec, obiecałeś, że zostaniesz. Mam plan jak umilić Ci przejazdy - skinął głową na krocze blondyna.

Ręka powoli zbliżała się do miejsca największej przyjemności. Gdy już byli na górze, chwile przed spadkiem, dłoń Piotrka trzymała róg obfitości swojego przyjaciela. Chłopak zapomniał o całym stresie oddając się podnieceniu. Dłoń zgrała się z rollercoasterem, przyśpieszając i zwalniając wraz z wagonikiem. Kiedy znowu zatrzymali się na początku, Bartek ledwo powstrzymywał jęczenie, 30 sekund zbierał myśli, uspokajając kołatające ze strachu i upojenia serce. Kiedy ruszyli usłyszał tylko krzyk przyjaciela:

- Pora na rundę drugą - spazmy przyjemności wróciły.

Ostatni przejazd był dla chłopaków najciekawszym. Bartek ciężko dyszał a brunet nie zatrzymywał ruchów. Chłopak przeżył najintensywniejszy orgazm w całym swoim życiu. Jego płyn życia pokrył jego spodnie i dłoń chłopaka, którą właśnie czyścił swoimi ustami.

Po zejściu z kolejki powolnym krokiem udali się w stronę budki z lodami, gdyż Bartkowi trzęsły się nogi. Spożyli w ciszy deser a potem wrócili do namiotu. Padnięci od razu zasnęli, wtuleni w siebie. Uderzanie kropel deszczu o ścianki schronienia stawało się coraz mocniejsze i głośniejsze, co przyczyniło się do pobudki Piotra. Jednak głównym powodem było, wbijające się w jego plecy i pośladki podniecenie przyjaciela. Po chwili nie było już dwóch namiotów a trzy. Brunet widząc, że chłopak obok niego dalej śpi jak zabity, zaczął powoli masować sobie krocze. Jego głośny, ciężki i szybki oddech zbudził Bartka.

- C-co Ty robisz...

- Reaguję na twoje kuszenie - skinął głową w stronę spodni chłopaka.

Chwilę patrzyli się na siebie w ciszy. Po 30 sekundach bezruchu usta Piotrka delikatnie musnęły wargi przyjaciela. Pieścił ciało młodszego, całując go i zwisając nad nim. Szybko zsunął koszulkę i spodnie zostawiając Bartka w samych bokserkach Calvina Kleina. Pożerał go wzrokiem.

- Pozwól, że odwdzięczę Ci się teraz za pomoc ze stresem wcześniej - wyszeptał blondyn i przewrócił chłopaka, tak że teraz to on był na górze.

Nie czekał na odpowiedź, bo już ją znał. Rozerwał koszulkę kochanka i zsunął jego spodnie.

- Ale z Ciebie bestia - wydyszał brunet, gdy oboje zostali w samej bieliźnie.

Nie trwało to jednak długo, ponieważ chłopak stracił ją sekundy po swoich słowach. Ciepły język zaczął zataczać kółka po jego jądrach. Podniecony ruszał się w rytm ruchów ust, jęcząc. Nim zauważył, całe kule mocy znalazły się w jamie ustnej młodszego. Ssał je namiętnie pieszcząc wewnętrzną stronę ud Piotra i przyprawiając go o gęsią skórkę.

- Mmm, Bartuś. Musisz mnie wyruchać - w tym momencie blondyn wyjął, z opinających bokserek, twardego i gotowego do działania potwora.

Odwrócił pod sobą kolegę i podniósł jego tył, celując w niego swoją 14 centymetrową długość. Piotrek zacisnął się wokół kochanka i przeciągle jęknął.

- Jesteś taki miękki - stęknął Bartek między pchnięciami.

Każdy ruch doprowadzał go do szaleńczej rozkoszy. Nogi trzęsły się obojgu, wskazując na zbliżający się upragniony koniec. Dźwięk ocierania się o ściany namiotu potęgował odczucia i mieszał się z jękami. Kiedy ostateczne pchnięcie uwolniło orgazm, Bartek głośno krzycząc doprowadził Piotrka do końca. Oboje padli na materacu dysząc z wyczerpania.



Hejkaa, chwilę mnie nie było, ale ma już kilka pomysłów na następne opowiadania. Postaram się pisać jak najszybciej, niestety szkoła nie pomaga. 

Ps. Dzięki za tyle wyświetleń ostatnio <3

One shoty od IziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz