Po tym, jak trzecioklasiści po napisaniu matury nie chodzili już do szkoły, korytarze wydawały mi się bardzo puste. Dla mnie to nawet dobrze, łatwiej było znaleźć jakiś cichy i spokojny kąt, gdzie można by było uciec na chwilę przed znajomymi. Szłam szybko mijając innych uczniów w miejsce, gdzie miałam mieć pierwszą lekcję tego dnia. Zazwyczaj nie przychodziłam do szkoły na ostatnią chwilę, jednak ten dzień zdecydowanie był wyjątkiem. Choć ostatnio takie wyjątki zaczynały zdarzać mi się coraz częściej... Najwyraźniej mój organizm wybrał właśnie taki sposób, by poinformować mnie, że koniecznie potrzebowałam przerwy od szkoły! Tego dnia nie miałam niestety tyle szczęścia, co ostatnio i nikt mnie nie podrzucił. Nie chciałam się spóźnić, dlatego biegłam.
Nagle z impetem wpadłam na kogoś, kto niespiesznie zmierzał w przeciwnym kierunku. Kiedy zderzyliśmy się ze sobą, prawie się przewróciłam, jednak ten ktoś uchwycił mnie mocno w talii ratując przed upadkiem, a ja odruchowo złapałam się mocno za jego ramiona zaciskając palce na jego bluzie. Niemal się przytuliliśmy. Kiedy pierwszy szok minął i podniosłam oczy, by spojrzeć na chłopaka, natychmiast go rozpoznałam.
Wiktor. Znowu! Takie właśnie było moje nieszczęsne szczęście... Przez to, że wpadliśmy na siebie, jego zazwyczaj ułożone na lewą stronę włosy teraz opadły mu nieznacznie na oczy. Chłopak spojrzał na mnie z góry. Był ode mnie o głowę wyższy, w dodatku był też dobrze zbudowany, co sprawiało, że czułam się przy nim strasznie mała i drobna. Dopiero po dłuższej chwili odsunęłam się od niego.
– P–przepraszam... – mruknęłam poprawiając nieznacznie moją jasno żółtą sukienkę i, oczywiście, czerwieniąc się przy tym lekko. No nie byłabym sobą, gdybym się tak niepotrzebnie nie zarumieniła...
Wiktor wzruszył tylko ramionami.
– W porządku... – powiedział, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło, a ja pospiesznie ruszyłam dalej, zatrzymałam się jednak, kiedy chłopak zawołał za mną: – Nie musisz się spieszyć, odwołali nam majcę...
Popatrzyłam na niego kiwając głową i ruszyłam dalej, tym razem już powoli. Nie mogłam się jednak powstrzymać i po chwili obejrzałam się za siebie i jeszcze raz popatrzyłam na Wiktora. On jednak nie poświęcał mi już w ogóle uwagi i dalej szedł niespiesznie patrząc w telefon. Kiedy po chwili schował urządzenie do kieszeni spodni, włożył ręce do kieszeni bluzy, jak zawsze o rozmiar, może nawet dwa za dużej. Czasami zastanawiałam się, czy taki miał waśnie styl ubierania się, czy może nie miał innych ubrań, a te dostał od kogoś, kto był od niego jeszcze większy, może jakieś starszego kuzyna...
Westchnęłam i odrywając spojrzenie od Wiktora, ruszyłam dalej. To, co wydarzyło się przed chwilą wydawało mi się bardzo nietypowe. Zazwyczaj Wiktor nie przegapiłby żadnej okazji, by zrobić mi na złość, jednak tym razem był miły? No, może nie miły, ale był w porządku? Przecież ostatnio w takiej sytuacji zostawił mnie na podłodze! Czy to możliwe, że po poprzednim dniu, kiedy dostałam przy nim ataku paniki na widok krwi i po naszej rozmowie zmiękło mu serce i postawił dać mi spokój?
Pokręciłam głową do własnych myśli. Oczywiście, że nie! Pewnie to był tylko wyjątek. Za jakiś czas znów się zacznie. Wzruszyłam ramionami. A może po prostu nie miał tego ranka nastroju na głupie zabawy?
Nie myślałam o tym długo, bo wkrótce dotarłam do mojej grupki znajomych. Marta i Judyta siedziały ze skrzyżowanymi nogami obok siebie na podłodze pod ścianą i z ekscytacją oglądały coś na telefonie. Pewnie tik toki tego gościa od roweru... Nie pamiętałam jak mu było na imię, ale mi też czasem wyświetlały się. Był niezły, robił przeróżne trudne i zwariowane triki na rowerze!
Rzuciłam swój plecak na podłogę obok i usiadłam koło Judyty. Waldka nie było na razie nigdzie widać. I dobrze, bo to, o czym chciałam powiedzieć przyjaciółkom zdecydowanie nie było czymś, co on powinien usłyszeć.

CZYTASZ
Twój V
RomanceRoksana jest zwykłą nastolatką i jej życie też jest zwykłe. Tak przynajmniej jej się wydaje. Do czasu, kiedy pod koniec drugiej klasy liceum zaczyna dostawać listy od tajemniczego adoratora, który podpisuje się tylko jedną literą. V. Dziewczyna ma t...