Później podczas imprezy próbowałam wypatrzeć gdzieś w tłumie V, jednak nie pokazał się już więcej. A może pokazał, ale już bez maski i nie wiedziałam, że to on? Tego nie wiedziałam, za to wreszcie pojawił się Waldek. Miałam nadzieję, że po prostu okropnie spóźniony. Wtedy zaczęliśmy się wspólnie bawić i czas do końca imprezy naprawdę świetnie mi minął. W dodatku bardzo szybko.
Na tym etapie imprezy już wszyscy wiedzieli, kto kim był, bo większość z obecnych, ściągnęła już swoje maski. Ja również. Parę razy zobaczyłam Wojtka i chłopak nawet zaprosił mnie do tańca. Udało mi się też zrobić mu fotkę. W końcu wystroił się specjalnie na sesję zdjęciową, nie mogłam mu odpuścić! W którymś momencie mignął mi też Wiktor, jednak on trzymał się na dystans. Żałowałam trochę, że chłopak nie zaprosił mnie do tańca. Mimo to uważałam, że wieczór był naprawdę udany.
Było już dość późno, kiedy razem ze znajomymi stwierdziliśmy, że powinniśmy już wracać do domów. Waldek namówił mnie na to, żebym jechała razem z nim. Mimo początkowej niechęci po dłuższej chwili zgodziłam się. Stwierdziłam, że skoro miałam taką możliwość, to nie będę zawracać głowy rodzicom. Marta i Judyta wyszły trochę wcześniej i odjechały każda w swoim kierunku. Tylko ja jeszcze czekałam chwilę na Waldka.
Stałam sama przy wyjściu z budynku szkoły, kiedy na korytarzu nagle ktoś się pojawił. Natychmiast rozpoznałam Wiktora. Kiedy chłopak mnie zauważył, ruszył w moją stronę. Popatrzyłam na niego i czułam, że serce biło mi coraz mocniej. Wiktor był niesamowicie przystojny. Cały ubrany na czarno wyglądał idealnie. W dodatku szedł w moją stronę tak pewnie, a jego spojrzenie... no właśnie, sama już nie byłam pewna, co wyrażało, ale zdecydowanie sprawiło, że natychmiast zaczęłam się rumienić, a moje serce biło niemal z zawrotną prędkością.
– To co? Jedziemy? – Usłyszałam nagle głos Waldka obok siebie.
Popatrzyłam na niego, a on uśmiechnął się do mnie lekko. Kątem oka zauważyłam, że Wiktor zatrzymał się i zaczął się wycofywać. Kiedy odwróciłam się w drugą stronę, z której nadchodził, zdążył już odejść. Patrzyłam przez chwilę na pusty korytarz zastanawiając się, o co mogło chodzić Wiktorowi, ale w końcu pokiwałam głową i powiedziałam do Waldka:
– J–jasne...
*
Kiedy wsiedliśmy do samochodu, zapadła cisza. Mieliśmy spory kawałek do przejechania i nagle poczułam się skrępowana tą ciszą między nami. Sama byłam tym faktem zaskoczona. Przecież byłam ze swoim najlepszym kumplem i nigdy do tej pory nie czułam się w jego obecności w ten sposób! Najwyraźniej byłam tak zaaferowana tym, że w ogóle tańczyłam z V, że mój mózg nie przyswajał informacji dotyczących całościowego wyglądu chłopaka...
Przez to za nic nie mogłam sobie przypomnieć, jak ubrany był V i nie mogłam przez to stwierdzić, czy to był Waldek, czy któryś inny z moich kandydatów. Pamiętałam dobrze, jak ubrany był Wojtek i Wiktor, a teraz miałam koło siebie Waldka i mogłam mu się dobrze przyjrzeć. Kiedy jednak pomyślałam o V, miałam okropną lukę w pamięci. Pamiętałam każde jego słowo, jego uśmiech i spojrzenie, to jak ze mną tańczył i jak niesamowicie się przy nim czułam. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć jak był ubrany. Jasne, miał na sobie ciemny garnitur i w ogóle był bardzo elegancko ubrany, ale... Jaki dokładnie kolor? Jaką miał koszulę? Ze stójką, czy z kołnierzem? Miał muszkę, czy krawat? A może żadne z nich? Mogłabym rozmyślać nad tym w nieskończoność, jednak nie mogłam w swojej pamięci znaleźć odpowiedzi na żadne z tych pytań...
– Hej, Roksi, wszystko w porządku? – zapytał nagle Waldek wyrywając mnie z zamyślenia.
Pokiwałam głową i powiedziałam:

CZYTASZ
Twój V
RomanceRoksana jest zwykłą nastolatką i jej życie też jest zwykłe. Tak przynajmniej jej się wydaje. Do czasu, kiedy pod koniec drugiej klasy liceum zaczyna dostawać listy od tajemniczego adoratora, który podpisuje się tylko jedną literą. V. Dziewczyna ma t...