LĘK PRZED...

63 8 50
                                        

Od jakiegoś czasu miałam dziwne wrażenie, że każdy dzień w szkole wyglądał tak samo. Pomijając już lekcje, to przerwy niczym się od siebie nie różniły. Przesiadywałam albo z przyjaciółmi pod klasą i rozmawialiśmy, albo kręciliśmy się po korytarzach i też rozmawialiśmy. Czasami im uciekałam, żeby pobyć chwilę w samotności. Nic specjalnego. Unikałam Rafała, raz na czas Wiktor rzucił w moją stronę jakimś komentarzem, albo zrobił mi głupi żart. Starałam się jednak schodzić im z drogi.

Niestety nie zawsze mi się udawało. O ile Rafał nie obierał sobie jednej konkretnej ofiary, tak Wiktor naprawdę uczepił się mnie niczym rzep! Choć przez większość czasu nie przejmowałam się jego zaczepkami, czasami nie udawało mi się go ignorować...

– Roksi? Co z tobą? – Usłyszałam nagle głos Waldka. Spojrzałam na niego pytająco. Ciemne włosy opadały mu na czoło w lekkim nieładzie. Niektóre kosmyki przesłaniały nieznacznie zielone oczy. Wdziałam w nich teraz pytanie.

– Co? Nic ze mną, zamyśliłam się po prostu... – powiedziałam lekko speszona. – Co mówiłeś?

– Pytałem, co z tą imprezą. Marta strasznie nudzi, żeby iść... Ty idziesz?

– No tak, przecież już jej mówiłam, a co? Ty nie? – popatrzyłam na niego unosząc brwi pytająco. Po Marcie to właśnie Waldek zawsze pierwszy był chętny na takie spędzanie czasu. Dlatego też trochę dziwił mnie niechętny wyraz jego twarzy. Nie czekając na jego odpowiedź, mówiłam dalej:

– Marta ma rację. Może być fajnie. Teraz mamy już trochę luźniej, niedługo zaczynają się wakacje... – Wzruszyłam ramionami. – Myślę, że możemy sobie pozwolić na trochę zabawy... No w każdym razie ja mogę sobie pozwolić. Ty jak nie chcesz iść, to w porządku. Nie musisz, nie zmuszam! – Uśmiechnęłam się do niego.

Waldek spojrzał na mnie i nic nie mówił przez dłuższą chwilę. Najwyraźniej zastanawiał się nad podjęciem decyzji. Wreszcie odwzajemnił mój uśmiech i powiedział:

– W sumie, jak idziesz, to ja też się przejdę.

Powstrzymałam ciężkie westchniecie. Sama byłam sobie winna. Cóż, przecież powiedziałam przed chwilą, że powinniśmy się zabawić ze znajomymi. Mimo to miałam cichą nadzieję, że Waldek tym razem zrezygnuje. Powinnam była pamiętać, że szybko dawał sie przekonać, kiedy tylko właśnie ja zasugerowałam jakieś wspólne wyjście. Dobrze wiedziałam już jak będzie wyglądała ta impreza. Waldek będzie ciągle na mnie wisiał i nie da chwili spokoju. Trudno, jakoś przeżyję...

Zatrzymaliśmy się pod odpowiednią klasą i po chwili podeszły do nas Judyta i Marta. Mieliśmy jeszcze kilka minut do końca przerwy. To była nasza ostatnia lekcja, potem miałam jechać z mamą na zakupy. Jeśli będzie z nami Kasia, to miałam już cały dzień z głowy. Moja młodsza siostra miała wręcz dar do ciągania nas po przeróżnych sklepach. Choć może tym razem to dobrze? Kupię sobie coś fajnego na tę imprezę u Sobańskiego...

Wyciągnęłam butelkę z wodą i odkręciłam. Uniosłam ją do ust i upiłam kilka łyków. Za późno zauważyłam, że ktoś się zbliżał. Zanim zdążyłam odsunąć od siebie butelkę, Wiktor złapał ją i ścisnął. Woda chlusnęła mi prosto w twarz. Krzyknęłam zaskoczona. Moje włosy i sukienka nasiąkły natychmiast wodą. Krople spływały mi po twarzy na podłogę. Słyszałam czyjś śmiech i zdenerwowane warknięcie Waldka. Otarłam dłonią twarz i spojrzałam na Wiktora. Chłopak stał nieopodal i z zadowolonym uśmiechem spoglądał na mnie. Kiedy zauważył, że na niego patrzyłam, puścił mi oko, a potem jeszcze całusa. Odwrócił się i dołączył do swojej grupki. Przewróciłam oczami.

– W końcu kiedyś za to dostaniesz Zborowski! Spróbuj tego jeszcze raz, to zaciągnę cię do łazienki i zamoczę ten twój głupi łeb w kiblu! – zawołał Waldek podchodząc nieco w stronę Wiktora. Złapałam go za ramię.

Twój VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz