SŁODYCZNOŚCI I SPOTKANIE W PARKU

10 2 2
                                    

Następnego dnia, kiedy tylko Wojtek zobaczył mnie w szkole, natychmiast do mnie podszedł. Z szerokim uśmiechem na twarzy przywitał się ze mną. Również się uśmiechnęłam odpowiadając na jego powitanie. Szybko sięgnęłam do mojego plecaka, gdzie miałam dwa tomy Malowanego człowieka. Wyciągnęłam książki i podałam mu je.

Wojtek przyjrzał im się i schował do swojego plecaka. Potem popatrzył na mnie

– Dziękuję. To już wiem, co będę robił wieczorem – powiedział i uśmiechnął się szeroko. Rany, tak naprawdę ładnie i uroczo... Kiedy na niego patrzyłam zdałam sobie sprawę, że on zawsze taki był. Raczej pozytywny i uśmiechnięty. W dodatku nie uśmiechały się tylko jego usta, a cała jego twarz, w ogóle cały on. Szczególnie jego oczy...

Przywołałam się szybko do rzeczywistości, kiedy zdałam sobie sprawę, że Wojtek coś jeszcze mówił:

– Tak sobie pomyślałem... Może chciałabyś wyskoczyć dziś po szkole na kawę, albo coś... – Wydawał się speszony, kiedy to mówił. Chyba nie często zapraszał dziewczyny na wspólne wyjścia.

Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Czy on mnie właśnie zaprosił na... Na randkę? Ale... Przecież Wiktor... Spoglądałam na Wojtka w milczeniu, a chłopak czekał na moją odpowiedź. Moje milczenie przedłużało się coraz bardziej. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, co robię i że powinnam odpowiedzieć Wojtkowi. I właściwie dlaczego nagle pomyślałam o Wiktorze? Co go obchodzi z kim się spotykałam? I co mnie on obchodził? Przecież miał dziewczynę...

– Bardzo chętnie, – powiedziałam szybko – tylko kiedy indziej. Wiesz, mama dziś po mnie przyjeżdża, mamy iść na zakupy...

Już jakiś czas temu umówiłam się ze mamą na zakupy, bo chciałam wreszcie kupić sukienkę na zbliżający się bal. Miał być w tę sobotę, a nie miałam nawet pomysłu, jaką kreację chciałam... Tymczasem ostatnie dzwony biły. Nie chciałam być niemiła i olewać Wojtka, bo naprawdę jego towarzystwo bardzo przypadło mi do gustu, jednak wiedziałam, że muszę koniecznie iść na te zakupy.

Wojtek pokiwał głową z lekkim uśmiechem i wzruszył ramionami.

– Spoko, tak tylko zapytałem, bo wiesz, wczoraj fajnie mi się z tobą gadało i w ogóle... Przepraszam, Roksi, ale wcześniej jakoś nie pomyślałem, że jesteś taka... – Odkaszlnął lekko zakłopotany. – Fajna...

Uśmiechnęłam się na jego słowa. Cóż, nie był to jakiś super górnolotny komplement, ale i tak zrobiło mi się mega miło. Cieszyłam się, że Wojtek mnie polubił.

– Dzięki i nawzajem – zawołałam i oboje zaczęliśmy się śmiać.

W końcu dzwonek na lekcje przerwał naszą rozmowę. Posłaliśmy sobie uśmiechy i każde z nas ruszyło na swoje miejsce w klasie. Natychmiast zauważyłam zaciekawione spojrzenia Marty i Judyty, ale nic nie powiedziałam. Od razu też zwróciłam uwagę na zdenerwowany wyraz twarzy Waldka. Sam mnie olał poprzedniego dnia i znów był irytujący, nie rozumiałam, dlaczego teraz się złościł. Rzeczywiście aż tak był zazdrosny? Zamiast zareagować jakoś na to jego zachowanie, skupiałam się na lekcji.

Nie wychodziło mi to jednak. Wciąż przeżywałam to, jak Wojtek zaprosił mnie na wspólne wyjście! Nie mogłam w to uwierzyć. Chłopak wydawał się naprawdę miły i w porządku. Nie miałam nic przeciwko zgłębieniu znajomości z nim.

Nagle mój wzrok powędrował w stronę Wiktora. Kiedy na niego popatrzyłam, przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz ekscytacji, gdy zauważyłam, że chłopak patrzył na mnie. Kiedy nasze spojrzenia spotkały się, nawet nie odwrócił wzroku, a zamiast tego uśmiechnął się nieznacznie... Tak, jakby był z czegoś bardzo zadowolony...

Twój VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz