Zawsze łamie zasady Rozdział 7

7 2 0
                                    


Grzało ciepłe słońce. To był idealny dzień na pielenie ogródka po zimie.

Babcia codziennie się bardziej starzeje i braknie jej sił, dlatego to ja zajmuje się naszym ogródkiem.

Kocham ogrodnictwo i wszystko co z nim związane. Zakupy na dziale ogrodniczym to porostu dla mnie prawdziwy raj. A planowanie co się wsadzi jako kolejne zajmuje mi całe tygodnie. Może i zajmowanie się ogródkiem jest dosyc babcinym hobby ale to nie ważne. Zaraziła mnie tym babcia i za to ją kocham.

Założyłam słuchawki, na których leciały już podcasty do nadrobienia. Wzięłam na ręce Boo, która postanowiła, że podczas mojej prscy kręcić się w okół i wchodzić mi pod nogi. Standart

Weszłam jeszcze do garażu, aby wziąć potrzebne narzędzia i byłam gotowa.
W spokoju mogłam wycinać moim nowiutkim sekatorem zaschłe pąki róż.

I spokój miałam dopuki ktoś nie zdjął mi słuchawek z uszu.

- Co do kur... - Uspokoiłam się widząc przed sobą Cody'ego - Cody?
- Nie myślałem nigdy, że aż tak reagujesz na moje przyjście
- Daruj sobie. Co chcesz? I jak się dostałeś skoro furtka jest zamknęta
- Chciałem Ci oddać twoją zgubę ale chyba nie chcesz jej z powrotem - Podał mi Boo ale zanim zdarzyłam ją dotknąć to cofnął kotkę w swoją stronę
- Znowu się do ciebie prześlizgnęła? Naprawdę przepraszam. Mam nadzieję, że nic nie zrobiła
- Zatrzymałem ją przed przewróceniem lampionów mamy
- Naprawdę przepraszam. Byłam taka zajęta, że nie zauważyłam, że gdzieś zniknęła
- Zauważyłem. Znaczy obserwowałem cię przez płot, bo myślałem, że mnie zobaczysz i odbierzesz kotkę a ja nie będę musiał się fatygować
- Ile widziałeś?
- Jak próbowałaś zrobić obrot balerini w klapkach
- Żenada prawda?
- Nie. Wyszło Ci naprawdę świetnie mimo tego, że nie masz na sobie baletek
- Skąd tak się znasz na balecie?
- A co? Myślisz, że chce zostać jedną z nich
- Nie, chciałam poprostu się upewnić o co chodzi
- Wiesz to co wymieniłem to podstawy. Każdy to wie
- Spróbuj zapytać Floyda jak nazywają się buty do baletu. Uprzedzę, powie, że nie wie
- A mieszka pod jednym dachem z tancerką baletu
- Ja tam nie znam się na Rugby, więc jesteśmy kwita
- Josie! - Zawolał z daleka Floyd - Obiad
- O wilku mowa. Będę się zbierał, bo zabieram siostrę na lody
- Dobrze. Pa

Jednak chłopak nie wyszedł normalnie przez furtkę, itora i tak była zamknięta a przeskoczył przez płot co mi osobiście zaimponowało.
- Pytałaś jak wszedłem Ci do ogródka, więc masz odpowiedź - Rzekł jeszcze po czym zniknął na murami swojego domu

I jak tu nie kochać Crawforda? On zawsze jest taki opiekuńczy co już daje zieloną flagę. On cały jest zieloną flagą. Do tego opiekuje się swoją mlodszą siostrą przez co ma dobry kontakt z dziećmi. Chciałabym, aby mój przyszły mąż był taki opiekuńczy jak Cody.

Jeszcze chwilę czekałam nie wiem na co ale czekałam, aby tak szybko nie pędzić na obiad.

- Dobra kicia już nigdy nie spuszczę Cię z oka - Zwróciłam się do Boo - Nawet nie myśl o tym aby mi zwiać

W odpowiedzi dostałam tylko krótkie miau jakby moja kotka rozumiała co właśnie jej powidziałam.

- No nie obrażaj się. Będziesz mogła chodzić pod dworze ale pod warunkiem, że nie chodzisz do państwa Crawford do ogrodu dobrze

Teraz nic nie odpowiedziała, więc wytłumaczyłam to sobie jako to, że zrozumiała i zaczęłam ją wołać, aby szła z mną do domu.

W tym czasie przypominałam sobie jak już raz była taka podobna sytuacja z Codym i Boo w ogródku.

Kilkanaście lat temu

- Pobawiłam się z tobą, więc teraz musisz mnie wysłuchać - Zaczęłam mówić do kotki - Taka była umowa, więc się nie wymagasz

Wiedziałam, że kotka zawsze mnie słucha i doskonale rozumie, więc zwiedzałam się jej jak najlepszej przyjaciółce. Jedyne w czym był problem to w tym, że w odpowiedzi lub potencjalnej poradzie zawsze dostawałam Miau.

- A więc dzisiaj w szkole wyszliśmy na sala gimnastyczną i tam była klasa Floyda no i Cody. Jakbyś zobaczyła jak profesjonalnie gra w piłkę nożną to byś padła. Powinnien zostać pilkarzem na poziomie Ronaldo w przyszłości
- Miau
- Wiem co sobie myślisz. Masz grubą obsesję na jego punkcie ale to nie moja winna. Samo się tak stało, a ty mnie odrzzu oceniasz
- Miau
- Co mówisz? Cody jest za nami?

Kicia miała rację, bo za płotu wlaśnie wyglądał Cody.

- Cześć Josie - Przywitał się - Znowu rozmawiałaś do kotki?
- Wiem to dziwne ale lubię do niej mówić. Czuje jakby tylko ona mnie rozumiała i potrafiła wysłuchać
- Ja też mogę Cię czasem wysłuchać jak chcesz
- Ty nie możesz
- Dlaczego?
- Floyd by się z mnie śmiał - Wytłumaczyłam - Śmiał by się, że zwierzam się z swoich problemów jego przyjacielowi a nie swojej przyjaciółce

Naprawdę chodziło o to, że większość rozmów z Boo o Codym a ja nie mogłabym rozmawiać o tym z nim, bo wyszło by dziwnie.

Rodzice uczyli mnie nie kłamać, bo tak nie ładnie. To jedna z naszych zasad, aby nie kłamać. Jednak ta sytuacja była wyjątkowa i nie mogłam powiedzieć prawdy.

Przy Codym zawsze łamie zasady I kłamie mimo tego, że mi nie wolno

_______________________________________

☆Hi☆

Ogólnie muszę was zapytać czy lubię wspomienia z dzieciństwa Josie, Cody'ego I Floyda?
Bo ja porostu kocham wam wplatać te wspomienia między akcją

Foczki niezmiernie dziękuję za 80 wyświetleń 😍😍😍🦭🦭🦭

Podcast przy tym rozdziale- Brak

900 Słów

Złamana ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz