Rozdział 11 - Stary dom, Stary dom..

70 6 1
                                    

Troche minęło od czasu kiedy Suzu po pijanemu robiła mi przyjemność, mimo moich obaw to nic się nie pytała i wszystko było jak wcześniej czyli:
Wyzywanie, cisza, wyzywanie, cisza i tak cały czas.

Dzisiaj jest sobota, czyli dzień w którym ide z Payton do tego niby "strasznego" domu obok ośrodka co wszyscy się srają, że ktoś w nim jest kanibalem. Kiedy tylko zjadłam obiad to napisałam do Violet, że może mnie nie być na kolacji i wyszłam z internatu, a potem z jego bram. Czekałam przy wejściu na Payton, a kiedy przyszła to razem ruszyliśmy w strone domu strachów.

-byłaś już tu kiedyś?- zapytała przerywając cisze.

-nie.. a ty?-

-też nie.. boje się-

-czego ty się niby boisz? Serio wierzysz w te opowieści?-

-tak?-

-przecież to brednie.. kto kolwiek wierzy w takie coś to jest pojebany jakiś, ja jakoś się nie boje i ide odważnym krokiem, nic tam nie ma i tak-

-ale ja i tak wole uważać..- mówiąc to, wzięła mnie za ręke.

Przecież nie jest ona małym dzieckiem, sama dała by rade chodzić, ale postanowiłam nic nie mówić i nie zabrałam ręki, niech sobie mnie trzyma, niech chociaż jedna osoba mnie dotknie. Już nie będe mówić o Suzu, wole o tym nie myśleć..

Stanęliśmy przed drzwiami i próbowałam je otworzyć, ale najwyraźniej ktoś je zamknął.
-właśnie widze jaki opuszczony-

-jest opuszczony, to ten.. ten morderca je zamknął!-

-nie? To czemu trawa taka zadbana, farba na ścianie ma z 2 miesiące-

-jest opuszczony, ten koleś tu jest!!-

-skoro tu jest to może lepiej nie krzycz po jeszcze cię złapie.- przekręciłam oczami wogóle nie wierząc w te brednie, podniosłam z trawy dużego patyka i zaczęłam walić nim w drzwi.

-oszalałaś?!- Payton krzyknęła znowu na mnie, jednak ja jej nie słuchałam i w końcu z impetem otworzyłam drzwi, rozwalając przy tym zamek.

-prosze.. widzisz jaką twoja koleżanka ma siłe? Idźmy do ogródku i mniejmy to za sobą- wyciągnęłam z kieszeni telefon i odpaliłam latarkę, Payton znowu wzięła mnie za ręke i zaczęliśmy iść.

Dom serio wygląda jak opuszczony, ale nie dawno, jakby tydzień temu ktoś wszystko powywracał bo na stare to nie wygląda, kazałam Payton rozejrzeć się w salonie w którym właśnie byliśmy, a sama poszłam dalej. Nie było tak strasznie w tym domu, poza tym, że niektóre okna są deskami przybite, na korytarzu nie było nic oprócz skrzypiącej podłogi, były też jakieś ramki do zdjęć, ale zdjęć w nich nie było, a szkiełka powybijane, wygląda na to że ktoś wybił szkło i wziął z niego obraz, ale można było przecież z tyłu otworzyć i wziąść, ale to już nie moja sprawa. Na korytarzu były drzwi, ale jednak doszłam do końca korytarza i weszłam do kuchni, a przy ścianie szklane drzwi wysuwane na ogród, uśmiechnęłam się lekko, że znalazłam miejsce docelowe, ale za nim ruszyłam do drzwi to spojrzałam na lodówke, a że musze być ciekawska to poszłam ją otworzyć.

W środku w sumie pustka bo czego ja się spodziewałam, tylko co na samej górze jakiś tam słoich z czymś spleśniałym i puszka piwa, ciekawe czy jeszcze dobra. Zostawiłam lodówke otwartą i ruszyłam w strone drzwi, ale nagle usłyszałam jak podłoga skrzypi, coś jest zwalane i drzwi są otwierane. Oh Payton, musisz robić hałas? Pewnie znudził jej się salon i postanowiła zwiedzać dalej.

Wyszłam z domu na ogród i się rozejrzałam, mój cel jest niedaleko, to albicja, kolor taki mocny róż, no w sumie ładne, Delilah ma dobry gust. Poszłam i szybko zerwałam te kwiaty, a potem się rozejrzałam, mimo że dom opuszczony to ogród zadbany, jest zielono, pare kwiatów i drzewo, a także dekoracje, takie jak huśdawka na drzewie, flaminki dwa i stawik, szkoda tylko, że cały zielony.

Wróciłam do kuchni i zamknęłam za sobą drzwi, ale lodówka przykuła moją uwagę, była zamknięta.
Zostawiłam lodówke otwartą, a teraz jest zamknięta.. czy to Payton?..

Poszłam na korytarz, żeby zobaczyć co spowodowało hałas, te same ramki do zdjęć, które były na ścianie leżały teraz na podłodze, a drzwi do pokoju który był na korytarzu były otwarte, wolnym krokiem podeszłam do środka, okna były zabite deskami, więc zapaliłam światło.

Sypialnia, w sumie nawet ładna, troche tu brudno, ale da się przekimać, kołdra rozwalona, jakaś plama na materacu, spojrzałam w bok na szafe, była otwarta, a w środku łom, pałka do basebolla i jakiś mały słup metalowy, wszystko pokryte.. krwią.. odwróciłam wzrok żeby o tym nie myśleć i spojrzałam w drugą strone, była jakaś szafka i obrazy nad nią, obrazy z rodziną.. była tu kobieta, facet i ich dwójka dzieci, a przynajmniej tak mi się wydaje.. chciałam otworzyć szafkę jednak nagle poczułam chłud i czyjś szept -zostaw to..- ktoś powiedział, a ja szybko się odwróciłam jednak nikogo nie było.

Wyszłam z pokoju, ale przy tym prawie się wywaliłam, czułam jakby coś mi wypadało z kieszeni, ale nie wiem nawet co ja trzymam w kieszeni, rozejrzałam się po podłodze, ale jest na niej taki syf więc nie chce mi się szukać, a to na pewno nie było nic ważne bo tak to bym pamiętała o tym, więc wyszłam z pokoju i poszłam do salonu wkurzona na Payton.

-musisz mnie straszyć?!- krzyknełam do niej, a ta ze spokojem na mnie spojrzała.

-o co ci chodzi?-

Podałam jej kwiaty i skrzyżowałam ręce -zamknęłaś lodówke, zwaliłaś ramki i szepczałaś mi do ucha tylko po to żeby przekonać mnie że tu mieszka psychopata?-

-nie rozumiem? Ja siedziałam ciągle tutaj, bałabym się pójść dalej-

-dobra, przestań gadać mi brednie, chodźmy stąd.-

I tak wyszliśmy z tego domu, nawet nie zamknęłam za sobą drzwi, tylko od razu zaczęłam iść w stronę internatu, a Payton za mną. Ale szczerze.. wierze jej.. to nie możliwe zeby ona te hałasy robiła.. czy ktoś serio tam jest? Czy to tylko jakieś nastolatki żarty se robią?.. Mam nadzieje, że nie będe musiała tam wrócić i się nie przekonam..

Psst.. będzie musiała ;)

Trudna Sytuacja (lesbian, 18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz