★ 1 ★

34 3 4
                                    

-Zaraz zabije te dzieciaki a  ciebie Niechce  znać szmato- wykrzyczał lucyfer w moją stronę.
-nawzajem- szybko odpowiedziałem
Kiedy to powiedziałam odrazu wyszedłem z pokoju. To była 3 kłótnia jednego dnia miałem już go dość ale przy dzieciach zawsze udawaliśmy kochającą się parę. Mamy dwójkę dzieci, córkę Liz i syna akrosa (Pozdrawiam osoby które wiedzą o kogo chodzi).  Kiedyś nigdy sie nie kłóciliśmy lecz jak to mowią, nic nie trwa wiecznie. Myślałem o tym wszystkim kiedy szedłem korytarzem w stroną pokoju naszych dzieci. Stając przed  drzwiami szybko poprawiłem włosy i powoli wypuściłem powietrze aby sie uspokoić. Nie pewnie otworzyłem drzwi i przywitałem się z Akrosem i Liz:
-znowu pokłóciłeś się z tatą?- spytała odrazu  dziewczynka.
-wszystko jest dobrze nie macie się o co martwić- uspokoiłem dzieci. Nie chciałem aby mieszały się w nasze konflikty, za wszelką cenę starałam się zapewnić im normalne dzieciństwo.
- kiedyś nie kłóciliście się tak często- stwierdziła że smutkiem w głosie Liz.
-naprawdę wszystko jest okej- usiadłem obok dzieci na łóżku.
-tata nas nie kocha?- spytał akros a ja położyłem uszka od tyłu.
-kocha, oczywiście że kocha poprostu tata ma teraz gorszy okres ale spokojnie wszystko jest okej- opowiedziałem po chwili namysłu.
Powoli otworzyły się drzwi w za nimi zobaczyłem Lucyfera:
-skarbie możemy pogadać?- spytał spokojnym głosem blondyn.
-Tak jasne, już idę- wstałem i szybko spojrzałem na dzieci-kocham was pamiętajcie- szybko powiedziałem w poszedłem za lucym. Gdy wyszliśmy na korytarz zamknąłem za mną drzwi aby dzieci nic nie słyszały. Stanąłem na przeciwko mężczyzny i spojrzałem na niego;
-co tym razem?- spytałem obojętnym głosem.
Blondyn zamiast mi odpowiedzieć kopnął mnie w brzuch przez co upadłem na kolana. Mogłem zrobić mu to samo ale na początku naszego związku obiecałem sobie ze nigdy nie podniosę na niego ręki.
-i co teraz mnie zabijesz?- spytałem cicho.
-Tak, może wkońcu wtedy będę miał normalną rodzinę- gdy to mówił spojrzałem na niego przestraszonym wzrokiem. Nagle Lucyfer wyjął anielską włócznie zza pleców. Szybkim ruchem wbił mi ją w brzuch. W szoku spojrzałem na włócznie i zacisnąłem zęby z bólu.
-zdychaj szmato- powiedział mocniej wbijając broń.
- P-przekaż dziecią że je kocham- powiedziałem moje ostatnie słowa i zobaczyłem ciemność.

~~~~~~~
Witam wszystkich w tym pierwszym one shocie, mam nadzieję że wam się spodoba i z góry przepraszam za błędy.

Miłego dnia/nocy 🫶
         
                                                                ~Nedii

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

☆Radioapple☆ ★one shots★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz