Rozdział V

67 13 10
                                    

Eztzal wracał do domu, czując jak jego ręce zaczynają odmawiać mu posłuszeństwa. Mimo wszystko noszenie ciężkich wiaderek z wodą, dla jego nie zbyt silnych dłoni jest sporym wyzwaniem. Wszedł do środka domu i odstawił wiadra na podłodze. Przywitała go cisza. Nikogo w środku nie było, oprócz jego śpiącej matki. Chłopak podszedł do niej. Jej twarz była blada i spięta. Eztzal delikatnie okrył ją kocem, by ta nie zmarzła.

Odszedł od niej zmartwiony. Wiedział, że było z nią coraz gorzej. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że może go zostawić, ale gdzieś z tyłu głowy rodziła się świadomość, że prędzej czy później to nadejdzie. Nikt nie wróżył jej długiego życia. Eztzal był tym przerażony, a samo myślenie o jej śmierci sprawiało, że jego brzuch zaczynał boleć. By odgonić swoje obawy postanowił się umyć. Robił to jakiś tydzień temu, a może i jeszcze wcześniej. Mydło nie było tanie, a musiało starczać na długo dla tak dużej rodziny. Powinien umyć się dopiero za dwa dni, ale wiedział, że ta okazja wymaga odświeżenia się. Nie chciał spotkać króla cuchnąc jak spocone ubrania.

Poszedł do drugiego pomieszczenia domu. Bardzo małe, wypełnione półkami z różnymi rzeczami. Nad jego głową wisiało suszące się mięso. Było go nie wiele. Więcej było roślin. W pomieszczeniu unosił się delikatny zapach czosnku, który znajdował się w rogu pomieszczenia tuż nad drewnianą wanienką. Eztzal przesunął ją bardziej na środek po czym poszedł ponownie do głównej izby. Podszedł do sporej skrzyni i otworzył ją. Tu właśnie znajdowały się ubrania całej rodziny. Zaczął w niej grzebać. W końcu udało mu się znaleźć wyjściowy strój jego ojca. Nawet jeśli był trochę za duży, Eztzal nie miał nic innego. Wziął je ze sobą do małego pomieszczenia, wraz z jednym wiadrem wody. Przelał ją do wanienki, po czym zrzucił z siebie nie zbyt przyjemnie pachnące ubrania. Zdjął z głowy swoją chustkę. Nie lubił wrażenia przetłuszczonych włosów stąd jego zamiłowanie do chust. Ta, była już naprawdę stara. Wyglądała jakby lada moment miała się rozpaść, ale Eztzal nie chciał jej wyrzucać. Dostał ją od matki na 14 urodziny. Rzucił ją na bok po czym wszedł do wanienki.

Przeszedł go nieprzyjemny dreszcz związany z zimną wodą. Nie miał czasu by ją grzać, a w dodatku nie chciał używać drewna, by jego rodzeństwo nie musiało ponownie męczyć się z rąbaniem drzewek. To nie był pierwszy raz kiedy mył się w zimnej wodzie. Mógłby nawet powiedzieć, że troszkę się przyzwyczaił. Zanurzył się, przysuwając podkulone nogi do siebie. Wanienka mimo swej wielkości była za mała dla niego. Delikatnie zmoczył swe włosy po czy zabrał się za mycie.

Po tym jak skończył wyszedł z wanienki i szybko zaczął się wycierać. Było mu zimno i chciał jak najszybciej pozbyć się lodowatej wody, ze skóry. Ubrał rzeczy swojego ojca. Nie leżały idealnie, ale Eztzal nie zwracał na to większej uwagi. Wpuścił szarawą koszulę w brązowe spodnie. Poprawił jej za duży dekolt. Sprawiał on, że chłopak czuł się trochę niekomfortowo. Był zbyt wycięty, a przy każdym gwałtowniejszym ruchu ukazywał jego bladą skórę. Spodnie też nie były dobrane. Eztzal musiał je ścisnąć skórzanym pasem.

Wziął w ręce wanienkę z wodą i wyszedł z małej izdebki. Kiedy w końcu znalazł się w drzwiach domu wylał jej zawartość przed budynek. Następnie do niego wrócił. Założył swoje buty po czym klęknął na podłodze. Upewnił się, że jego matka śpi by następnie odchylić spróchniałą deskę. Wyjął z niej malutkie pudełeczko. W środku znajdowały się trzy srebrne kolczyki. Były jego tajemnicą, o której nie powiedział nawet matce.

Pewnego letniego dnia przechadzał się po targu. Miał wtedy siedem lat. Jego uwagę przykuło stoisko z piękną biżuterią. Od małego miał do niej słabość. Chciał tylko pooglądać, jednak wyczuwając nieuwagę kobiety sprzedającej owe świecidełka zawinął trzy kolczyki. Prędko uciekł do domu i schował je pod podłogą. Nie chciał mówić swojej matce o nich, ponieważ wiedział, że każe mu tam wrócić i oddać skradzioną biżuterię. Z czasem po prostu o nich zapomniał. W wieku 14 lat zobaczył jak matka przebija uszy jego siostrom. Wtedy właśnie sobie o nich przypomniał, ale i tak się nie przyznał. Matka by je sprzedała.

°"Rise of the Unseen: A Thalorian Tale"°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz