Rozdział X

19 7 0
                                    

Dyskusje z duchownymi trwały w najlepsze. Eztztalowi wydawało się jakby rozmawiali o niczym. Nie rozumiał do końca ich rozmów. Przez jego uszy przebijał się głównie temat pieniędzy i tego, że lud wcale nie płaci na rzecz nowych świątyń. Dolewał wina swojemu władcy. Wyłapał z rozmowy coś o jakimś buncie co wyjątkowo go zainteresowało.

- Podbili nowo zbudowaną świątynie! Powybijano okna i wywarzono drzwi! Wasza wysokość robimy co możemy, ale lud coraz częściej zaczyna się buntować! - krzyknął jeden z mężczyzn siedzących przy stole. Był podstarzały i delikatnie zgarbiony.

- W takim razie nie staracie się wystarczająco. Jeśli potrafilibyście przekonać ludzi wcale nie byłoby żadnych problemów - odpowiedział Thyreos zaciskając place na swoim kielichu.

- Buntują się najbiedniejsi - odrzekł starzec

- Wyśle do twojej diecezji kilku uzbrojonych by stłumili powstanie -

- Wasza wysokość! - odezwał się mężczyzna w średnim wieku o długich blond włosach - Czy nie powinniśmy spróbować ich przekupić. Buntują się biedni, więc może, jeśli ofiarujemy im coś co pozwoliłoby im lepiej żyć wtedy stanęliby za nowym wyznaniem -

Thyreos oparł głowę o dłoń przyglądając się duchownemu. Eztzal nie potrafił zrozumieć co wyrażała jego mina.

- Więc? Jakieś pomysły? - zapytał przenosząc wzrok na innego mężczyznę

- Lucjano ma rację, musimy ich przekupić. Stara religia opiera się na ofiarach. Jeśli się nie mylę, głównie oddaje się bogom kaszę oraz złoto, których są coraz większe braki. Jeśli powiemy im, że do krainy szczęścia nie potrzebne są ofiary, a tylko modlitwa, będą zadowoleni - rzekł starzec.

- Nie... Nie o to mi chodziło! Musimy im coś dać. Zbliża się święto Wielkiego Pana. Czy nie możemy rozdać trochę żywności przed świątyniami dla ludności? Ogłosimy, że Wielki Pan wynagradza ich za wytrwałość w religii - odrzekł Lucjano.

Od lat w królestwie Thaloria toczyły się walki na tle religijnym. Od początków państwa istniała religia pogańska. Wierzono w trzech bogów, Słońce, Księżyc oraz Gwiazdy. Istniała legenda, że po wielkiej wojnie trzech żołnierzy zapadło w sen tworząc trzy wzgórza na, których położona jest Thaloria. Dynastia Gahazeuszy obejmując władzę postanowiła wprowadzić nową religię. Opierała się na wierzę w jednego boga, Wielkiego Pana, który był przedstawiany w postaci białego kozła z tylko jednym rogiem. Ich duchowni zaczęli głosić, że Wielki Pan ułamał swój róg by stworzyć świat dla człowieka.

- Jestem za - odezwał się młody mężczyzna, z delikatnym zarostem - Oprócz tego, że nowa religia może zdobyć nowych zwolenników, to w dodatku ty Wasza wysokość zostaniesz doceniony! W końcu popierasz nową religię. Ludzie cię z nią kojarzą.

- Dokładnie. Kenth dobrze mówi - poparł go Lucjano uśmiechając się delikatnie - Skoro kościół będzie pozytywnie odbierany to i ty.

Wszyscy zaczęli przytakiwać. Eztzal stwierdził, że taka metoda kompletnie zaprzecza zasadom moralnym. Uważał, że przekupywanie ludności to bezczelne posunięcie.

- Dobrze. Tak więc zrobimy. W święto Wielkiego Pana, udekorujcie świątynie najbardziej jak możecie. Zaczniecie rozdawać żywność od południa. Dopilnuje by wszystko dotarło na czas. Oprócz tego przed zamkiem również, będziemy stać z koszami pełnymi jedzenia. Dla waszego bezpieczeństwa wyśle po kilku wojowników do każdej z diecezji. - odparł Thyreos - Dziękuję wam na dziś. Jutro poruszymy temat głoszenia 18 prawd.

Podniósł się od stołu. Eztzal stał troszkę za blisko, przez co władca szturchnął go w ramię. Niestety chłopak uderzył dłonią o kielich władcy, wylewając jego zawartość na siebie i króla. Spojrzał na Thyreosa wystraszony. Władca wyglądał na wściekłego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

°"Rise of the Unseen: A Thalorian Tale"°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz