Rozdział 13

47 3 0
                                    

- aha nasi piraci z badylami dzwonią - powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
- to na co czekasz odbierz - powiedział Joe non stop patrząc się na ekran telewizora gdzie leciała w tym czasie akcja gry.

- halo - odezwałam się ale nie było mi dane dokończyć.
- CZY WAS POJEBAŁO NAS TU ZOSTAWIAĆ?!- powiedział zdyszany głosem David
- Dave on tu kurwa lezie - powiedział Mark donośnym głosem - SPIERDALAJMY!!
- chłopaki co się tam dzieje?- zapytał Jude
- jakiś... menel... - próbował coś powiedzieć jasnowłosy
- kurwa on nas zabije - usłyszałam brązowowłosego chłopaka z opaską na głowie.
- co się tam dzieje? - zapytałam mając nadzieję że odpowiedzą.

Rozłączyli się. Chodziłam po całym pokoju mając ciągle w głowie że coś mogło im się stać. Próbowałam dodzwonić się do tej dwójki ale nie odbierali, ani jednego połączenia. Jude widząc że jestem cała spięta i niespokojna, zaparzył mi melisę ale to nic nie dało.

- Mav usiądź nic im nie będzie - próbowali mnie uspokoić we trójkę.
- nie słyszeliście - spojrzałam na nich - goni ich jakiś menel z nożem.

Nie myśląc dłużej wybiegłam z pokoju nie ubierając się w kurtę wyszłam na dwór na moje jak zawsze szczęście padał deszcz ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam co sił w nogach by pomóc tej dwójce pojebów ale nie doszłam do lasu, a zauważyłam tych, po których wyszłam.

- chłopaki nic wam nie jest? - zapytałam się.
- Mav co ty tu? - spojrzałam po nich nie wyglądali jakby przed czymś spierdalali - o czym ty mówisz?
- przecież menel z nożem was gonił.
- Dave było coś takiego? - zapytał Mark.
- nie pamiętam żeby coś takiego było.
- ale sami przecież dzwoniliście przerażeni.
- naprawdę - zaśmiał się jasnowłosy
- wy wy to wszystko sknociliście - spojrzałam po nich ze łzami w oczach - a ja się o was debile martwiłam nie potrzebnie - dostali ode mnie z liścia i pobiegłam w stronę domu.

Pov. David

Po tym jak skończyliśmy się bić patykami z Evansem zauważyliśmy że jesteśmy sami, a tamtej czwórki nie ma.

- że nas zostawili - poinformowałem Marka
- to co zrobimy?
- zaczekamy na wieczór, a potem ich nastraszymy że menel z nożem nas ściga.
- dobry pomysł, a jak się spytają czy wszystko dobrze to udamy że nie wiemy o co chodzi.
- tak.

Zrobiliśmy tak jak zaplanowaliśmy po czym wyszliśmy z lasu akurat zaczęło padać jakiś czas temu. Na przeciwko nas biegła jakaś postać, a po chwili się okazało że to Mav, więc wcieliliśmy drugą część naszego planu w życie.

- chłopaki nic wam nie jest? - zapytała
- Mav co ty tu? - zapytałem. Była cała zdyszana i nie miała kurtki.- o czym ty mówisz?
- przecież menel z nożem was gonił.
- Dave było coś takiego? - zapytał Mark.
- nie pamiętam żeby coś takiego było.
- ale sami przecież dzwoniliście przerażeni.
- naprawdę - zaśmiałem się patrząc na nią
- wy... wy to wszystko sknociliście - spojrzała na nas ze łzami w oczach - a ja się o was debile martwiłam nie potrzebnie - dostaliśmy od niej z liścia i pobiegła w stronę domu

Staliśmy tak jeszcze przez chwilę policzki piekły mnie od jej udeżenia ale najbardziej mnie bolał jej widok.

- czy ona nam wybaczy? - zapytał brązowowłosy.
- napewno - spojrzałem na niego - idziesz do mnie. Mam bliżej a z tego co wiem to ty jeszcze będziesz musiał jechać autobusem. - zauważyłem.
- może podejdziemy lepiej do Maeve i ją przeprosimy?
- masz racje - ruszyliśmy w stronę domu naszych przyjaciół

Pov. Mav

Wbiegłam do domu z lecącymi nadal po moich policzkach słonymi łzami. Chłopaki siedzieli w pokoju mojego brata, a ja wchodząc do nich od razu wtuliłam się w Jude'a.

- ej co się stało? - podszedł do mnie Joe.
- oni nas oszukali, a ja się martwiłam o nich na zabój.
- już spokojnie - Jude posadził mnie na łóżko i okrył kocem.
- Jebani debile - mruknął Axel.
- dostaną za swoje siostrzyczko.
- mhm.

Siedziałam wtulona do Jude'a. Joe zrobił mi melisę i dał leki na uspokojenie co tym razem pomogło. Siedziałam tak przez chwilę i zasnełam.

Pov. Jude

Gdy siedziałem na łóżku mojego przyjaciela myślami byłem nieobecny. Z zamyśleń mnie wyrwałam dopiero Mi, która się we mnie wtuliła z zapłakaną twarzą. Opowiedziała nam co się wydarzyło byłem wściekły na chłopaków jak mogli nadużyć jej zaufania i dobroci. Po tym jak Joe dał malutkiej herbatę i leki zasneła nadal wtulona we mnie.

- jak oni mogli - powiedział Joe. Rozumiałem go Mav jest łatwo zranić i zawsze odkąd pamiętam dbał o to by nigdy się to nie wydażyło.
- spokojnie złość tu nie pomoże - odezwał się od dłuższego czasu Blaze.

Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi Joe poszedł otworzyć drzwi. Po chwili w pokoju znalazła się dwójka, której się tu nie spodziewałem.

- gdzie Maeve? - zapytał David
- po co ci ona?
- Joe spokojniej - obudziła się mała.
- Mav naprawdę przepraszamy nie chcieliśmy cię zranić - powiedzieli w tym samym czasie.
- ta jasne - odpowiedziała tylko tyle, lecz wiedziałem że to nie koniec - wiecie jak się martwiłam o was pojeby jedni, miałam na policję dzwonić do jasnej cholery, a wy co  żarty wam się chciało robić.

Pov. Maeve

Naprawdę myśleli że przeprosiny coś pomogą to się mylili teraz to ja ich załatwię.

- wybaczam wam - wszyscy na mnie spojrzeli z niemałym zdziwieniem. Wkońcu nigdy tak łatwo nie wybaczam.
- naprawdę? - zapytał Stamford razem z Evansem
- tak - odpowiedziałam szybko - Joe przygotuj dla nich miejsce do spania proszę - przytuliłam brata, a ten wiedział że coś się szykuje.

Tak jak powiedziałam tak i zrobił położyliśmy się wszyscy spać. Obudziłam się o 4 rano sprawdziłam czy dana dwójka jeszcze spała. Po chwili poczułam na barku rękę Jude'a. Skąd wiem bo powiedziałam mu co chcę zrobić.

- chodź pomogę ci - powiedział mi do ucha.
- jasne tylko po cichu.

O 6 skończyliśmy nasze arcydzieło i poszliśmy  na miejsce naszego snu. Zasnęłam spowrotem Jude leżał przy mnie, a dokładniej ja na nim. Obudziłam się o 10³⁰ zeszłam na dół ma śniadanie, które zrobił Joe po 15 minutach obudził się David z Markiem, a wszyscy żucili śmiechem jak tylko ich zobaczyli. Warkoczyki, które miał na sobie Stamford bardzo dobrze pasowały z zarostem namalowanym markerem niezmywalnym, a Evans w tysiącach moich gumek do włosów z makijażem na twarzy. Ich wygląd był przepiękny.

kosmiczna napastniczka/inazuma eleven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz