ROZDZIAŁ 33 - Alexander

129 16 1
                                    

Stoję na tyłach pospolitego, starego budynku przeznaczonego do sprzedaży, w którym urządziliśmy tymczasową bazę. W środku Angelo i jego kumple z jednostki SWAT właśnie omawiają plan działania, czyli jak odszukać i odbić Adeline z rąk porywaczy.

Emocje na tyle mną szargają, że palę już drugiego papierosa, wpatrując się w zachmurzone niebo zwiastujące deszcz. Przymykam powieki, gdy pierwsze, drobne krople spadają mi na twarz. Próbuję się zrelaksować, ale to cholernie trudne. Wiem, że jestem piątym kołem u wozu podczas poszukiwań, bo jedyne o czym myślę, to porządne utoczenie krwi porywaczom i nie mam żadnego logicznego pomysłu, jak do tego doprowadzić.

Gdy drzwi za moimi plecami cicho skrzypią, wzdycham głęboko, delikatnie przesuwając papierosa w palcach. Po chwili dociera do mnie trzask zapalniczki i dokładnie wiem, kto stoi tuż za mną.

– Ojciec do mnie zadzwonił – oznajmia Angelo. – Dumas zarzeka się, że nic nie wie o porwaniu córki i już chciał zorganizować swoich ludzi, aby powęszyli dla niego w mieście. Wyraźnie mu tego zabroniliśmy, aby nie wprowadzać chaosu. Jego goryle tylko utrudniliby nam działanie.

Milczę, bo na samo wspomnienie ojca Adeline mam ochotę walnąć pięścią w ścianę. Środek przeciwbólowy zaaplikowany w szpitalu powoli przestaje działać i moja noga coraz mocniej rwie. Mimo to jednak nie zamierzam odpoczywać, ani też pchać w siebie kolejnych tabletek. Powrót do rezydencji także nie wchodzi w rachubę – gdy tylko wejdę do pustego, ciemnego domu będę gotów upić się samotnie w sztok lub coś poważnie uszkodzić.

Otwieram oczy i cofam się o krok, aby stanąć pod niewielkim daszkiem. Z moich włosów na skronie spływają krople wody. Patrzę na Angelo spod lekko przymrużonych powiek.

– Wierzysz Dumasowi? – pytam szorstkim tonem.

– Nie – odpowiada natychmiast – jednak nie mamy też żadnych dowodów na to, że jednak maczał w tym palce, a przynajmniej na razie. Może czegoś konkretnego dowiemy się od Adeline, gdy już ją odbijemy.

Pewność w głosie Angelo nieco mnie uspokaja. Minęło już kilka godzin, a my nadal nie mieliśmy żadnych konkretnych tropów.

– Co ze Stefanem? – pytam mrocznym tonem. – Policja nadal go nie znalazła?

Angelo kręci sztywno głową.

– Nie, koleś jakby zapadł się pod ziemię. Podejrzewasz go?

– Ewidentnie coś ma do Adeline. – Przypominam sobie ostatnią dyskusję z żoną w stadninie. – Wtedy na bankiecie powiedział do niej coś w stylu, że zapłaci za wszystko, czy coś takiego... Jakby ją znał i czuł urazę. Może to porwanie to rodzaj zemsty z jego strony.

– Możliwe. Policja nadal przeczesuje miasto, aby go złapać. W końcu ojciec złożył skargę na komisariacie i załatwia na boku zakaz zbliżania się do Adeline.

Patrzę na brata zszokowany. Mój ojciec to zorganizował? I nic mi nie powiedział?

– Nie wiedziałeś o tym – stwierdza Angelo, patrząc na mnie ze zmarszczką między brwiami.

– Nie, nie wiedziałem. Miałem zamiar sam złożyć skargę po tym, jak wróciliśmy ze stadniny, ale wszystko się skomplikowało. Mówiłem ci, że ojciec coś ukrywa – rzucam głośniej z nutą irytacji. – Mam dosyć tych niedopowiedzeń i tajemnic.

– Przyjdzie czas na wyznania dopiero wtedy, gdy dołączy do nas Adeline. Jeśli ojciec sobie z wami pogrywa, trzeba to wyjaśnić. Cała ta sprawa z waszym małżeństwem od początku mi śmierdziała, ale teraz zaczyna to być coraz dziwniejsze.

Muszę przyznać mu rację. Małżeństwo z Adeline, koń jej matki w stadninie Brownów, a teraz ta nagła troska ojca o córkę wroga... Nie wierzę, że to efekt szybko nabranej sympatii do mojej żony. Coś jest na rzeczy, jeszcze ukryte przed moim wzrokiem i trzeba to odkryć.

W kajdanach  |  DARK ROMANCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz