Może to i było głupie. Może nie powinien tak myśleć. Może...nie wiedział już co myśleć. Po prostu z dnia na dzień, jak czas mijał czuł że co raz bardziej obarcza innych swoimi problemami. Szczególnie Ansu.
Od tamtej rozmowy minęło kilka dni, a Ferran czuł się coraz bardziej zamknięty w sobie. Ansu nadal przychodził, ale każde spotkanie wydawało się trudniejsze. Ferran czuł się rozdarty – z jednej strony cieszył się z jego obecności, z drugiej coraz bardziej bał się, że może go zranić.
Pewnego wieczoru, kiedy Ansu po raz kolejny wszedł do sali z uśmiechem, Ferran nie mógł już dłużej tłumić swojego wewnętrznego napięcia.
Wiedział, że go może zranić. Ale dzięki temu uniknie on ciągłego ranienia. Uniknie większego zranienia.
— Dlaczego tu jesteś? — zapytał nagle, zanim zdążył się powstrzymać.
Fati zamarł, wyraźnie zaskoczony. — Jak to? Ferran, przecież wiesz, że chcę ci pomóc...
— Nie potrzebuję, żebyś mnie ratował! — Ferran podniósł głos, siadając na łóżku. — Nie chcę, żebyś widział mnie w ten sposób. Nie jestem twoim obowiązkiem, Ansu.
Fati przez chwilę stał w ciszy, próbując zrozumieć, skąd ta wybuchowa reakcja. Widząc ból w oczach Torresa, jego własna frustracja zaczęła narastać.
— To nie tak, Ferran. Nikt cię nie ratuje. Jesteśmy przyjaciółmi, jestem tu, bo chcę, bo zależy mi na tobie. Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?
— Może dlatego, że nie powinieneś się mną przejmować. Masz swoje życie, swoją karierę. A ja? Ja nawet nie gram — wybuchł Torres. — Nie jestem nic wart, Ansu.
Fati poczuł, jak serce mu pęka, słysząc te słowa. Podszedł bliżej, jego spojrzenie było pełne zmartwienia, ale i determinacji.
— Ferran, nie jesteś sam w tym. I jesteś dla mnie ważny. Może nawet bardziej, niż sobie wyobrażasz.
CZYTASZ
| Pod Presją | Ansu Fati x Ferran Torres
Fanfiction⚠️‼️ Depresyjnie myśli, hejt, sh⚠️‼️ Czas pokaże, czy Ferran znajdzie sposób, by prawdziwie oddzielić się od hejtu, i jak ta dynamiczna relacja z Ansu wpłynie na ich rozwój zarówno jako piłkarzy, jak i ludzi.