— Ferran jest stabilny — powiedział lekarz, a Ansu poczuł ulgę, która rozlała się po jego ciele, choć wciąż była przepełniona strachem. — Stracił sporo krwi, ale rany są powierzchowne. Potrzebuje odpoczynku, ale jego stan fizyczny nie zagraża życiu.
Ansu odetchnął głęboko, czując, jak napięcie w jego ciele zaczyna powoli opadać.
— Mogę go zobaczyć? — zapytał niepewnie.
Lekarz skinął głową.
— Jest nieprzytomny, ale można go odwiedzić na chwilę. Będziecie musieli jednak dać mu czas na rekonwalescencję, nie tylko fizyczną. To ważne, żeby otoczyć go wsparciem, ale też dać przestrzeń na pracę lekarzy.
Ansu podziękował lekarzowi i ruszył w stronę sali, gdzie leżał Ferran. Kiedy wszedł do środka, zobaczył go na łóżku, podłączonego do monitorów. Jego twarz była spokojna, choć wciąż blada. Krew została już dokładnie opatrzona, a Ferran wyglądał, jakby spał.
Ansu podszedł cicho do łóżka, usiadł na krześle obok i wziął delikatnie jego dłoń. Czuł, jak jego serce uspokaja się przy tym dotyku. W końcu, po raz pierwszy od tamtej nocy, pozwolił sobie na łzy. Płakał w ciszy, trzymając Ferrana za rękę, wiedząc, że teraz nie musi już udawać silnego. To było zbyt wiele. Widok jego przyjaciela w takim stanie sprawił, że cała ta maska, którą zakładał przez ostatnie godziny, rozpadła się na kawałki.
— Przepraszam — wyszeptał, choć wiedział, że Ferran go nie usłyszy. — Przepraszam, że nie zauważyłem wcześniej. Ale teraz już będę przy tobie. Zawsze.
Po kilku godzinach Ferran powoli zaczął odzyskiwać świadomość. Jego powieki drgnęły, a Ansu natychmiast podniósł głowę, zauważając delikatny ruch.
— Ferran? — zapytał cicho, ściskając jego dłoń mocniej.
Ferran otworzył oczy, najpierw z trudem, mrugając, jakby nie był pewien, gdzie się znajduje. Jego wzrok przesunął się po pokoju, a potem zatrzymał na Ansu. Przez moment wyglądał na zdezorientowanego, ale po chwili w jego oczach pojawiło się zrozumienie.
— Ansu... — wyszeptał, jego głos był słaby i zachrypnięty.
Ansu uśmiechnął się przez łzy, czując, jak ulga rozlewa się po jego ciele. Nachylił się bliżej, nie puszczając jego dłoni.
Ferran przyglądał mu się przez chwilę, jakby próbował zebrać myśli, a potem zamknął oczy z cichym westchnieniem. Był wyczerpany, ale przynajmniej był przytomny. Żył.
— Nie zostawiaj mnie... — wyszeptał Ferran, a Ansu poczuł, jak coś w nim pęka na te słowa.
— Nigdy cię nie zostawię — odpowiedział, głos mu drżał, ale wiedział, że mówi prawdę. — Zawsze będę przy tobie. Na dobre i na złe.
Ferran skinął lekko głową, a potem znowu zasnął, tym razem w bardziej spokojnym śnie. Ansu siedział przy nim, trzymając jego dłoń, wiedząc, że przed nimi jeszcze długa droga. Ale teraz mieli siebie nawzajem i to było najważniejsze. Cokolwiek miało nadejść, zmierzą się z tym razem.
~~~
Nie wiem co o tym myśleć.
Pozderki
CZYTASZ
| Pod Presją | Ansu Fati x Ferran Torres
Fanfic⚠️‼️ Depresyjnie myśli, hejt, sh⚠️‼️ Czas pokaże, czy Ferran znajdzie sposób, by prawdziwie oddzielić się od hejtu, i jak ta dynamiczna relacja z Ansu wpłynie na ich rozwój zarówno jako piłkarzy, jak i ludzi.