Betty i ja.

31 4 1
                                    

Nie spałam pół nocy, zastanawiając się co tata chciał mi przekazać. Może to wcale nie było nic ważnego jednak w tamtej chwili setki różnych myśli nurtowały moją głowę. Chwile potem ubrałam się i zeszłam na śniadanie.
-Dzień dobry Lily, wcześnie dziś wstałaś. Jak minęła noc? - pytała pani Julie.
-Okropnie, prawie wogóle nie spałam. Czy mogłabym iść do parku spotkać się z Betty?
-Oczywiście, tylko zjedz najpierw śniadanie.
Szybko zjadłam i poszłam w umówione miejsce. Po chwili zjawiła się Betty.
-Cześć. Co u ciebie? - mówiła patrząc mi prosto w oczy.
-Źle, za niedługo będę mieszkać w domu dziecka.
-Przykro mi, ale nie martw się jak znajdę pracę to wyciągne cię z tamtąd i odkupie nasz dom.
-Ty i praca? Śmieszne. Jakoś mnie nie pocieszyłaś.
Posmutniała. Rozmawiałam z nią tak normalnie, nareszcie nie wyśmiewała się ze mnie. Jednak zaniepokoiła mnie jedna sprawa. Jak tylko wspomniałam o domu dziecka albo rodzinie zastępczej sprawiała wrażenie jakby coś wiedziała i starała się to przede mną ukryć. Postanowiłam, że dowiem się o co w tym chodzi.

W deszczu kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz