Porwana...

43 4 4
                                    

Wróciłam do domu. Ku mojemu zdziwieniu w środku nikogo nie było. Domyśliłam się, że rodzice pewnie nie wrócili jeszcze z pracy, a Betty pewnie jest u chłopaka. Cieszyłam się, że ich nie ma, lubiłam samotność, miałam wtedy czas żeby na spokojnie o wszystkim pomyśleć. Poszłam do mojego pokoju. Panował tu taki sam bałagan jak wtedy podczas imprezy. Zeszłam do kuchni, byłam bardzo głodna. Jak na złość lodówka była zupełnie pusta. Mama znowu zapomniała zrobić zakupy.
Bardzo mnie to denerwowało, że zaniedbuje obowiązki domowe. Chwilę potem wzięłam pieniądze z szuflady i poszłam do sklepu. Wychodząc z podwórka i udałam się w stronę najbliższego centrum. Szłam powoli, nie wróciłam jeszcze do formy. Nagle uświadomiłam sobie, że czarny jeep, który stał nie opodal naszego domu cały czas za mną jedzie. Trochę się wystraszyłam, chociaż zaczęłam sobie tłumaczyć, że jedzie w nim jakiś przewrażliwiony kierowca, który lubi wolno jeździć. Gdy skręciłam w następną przecznice samochód nagle przyśpieszył, zatrzymał się obok mnie. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn ubranych na czarno. Zaczęłam się bardzo bać. Chciałam uciec, ale mężczyźni szybko złapali mnie i wciągnęli do auto. Zamknęli drzwi i odjechali. W ciasnym wnętrzu samochodu leżałam bezradna, a strach paraliżował mnie od wewnątrz, po chwili jednak krzyknęłam pewnym siebie głosem.
- Wypuść cie mnie. Co wy sobie myślicie?
Jednak te ciemniaki ani myślały odpowiedzieć. Potem przez kolejne godziny nie odzywałam się jednak strach nawet przez chwilę mnie nie opuścił. Po chwili czarny jeep gwałtownie się zatrzymał, a na czarno przyodziany facet wyciągnął mnie mało delikatnymi ruchami na zewnątrz. Z wielkim hukiem upadłam na kamienistą ziemię.
Szybkim tempem weszliśmy do szarego, zakratkowanego i brudnego ośrodka, a nim się spostrzegłam moje oczy pokrywała gruba warstwa łez. W środku to miejsce było ...... Sama nie wiem jakie, bo w tej potwornej ciemności nic nie dało się zobaczyć. Po chwili drzwi jakiejś komórki otwarły się, a ja wpadłam do niej . Kilka kolejnych minut siedziałam i płakałam nagle usłyszałam znajomy mi głos
- Lily czy to ty?
- Mama?- odpowiedziałam ze zdumieniem a za razem z odrazę.
- Tak skarbie- odpowiedział tata.
- Co oni od nas chcą ?
- Nie mam pojęcia. - jednak w głosie mamy było słychać kłamstwo.

W deszczu kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz