Łzy cierpienia.

28 4 0
                                    

Miałam tak strasznie zmieszane myśli. Jeśli to jest prawda, to moi rodzice będą się grubo tłumaczyć. Ale przecież nie mogli by mnie okłamywać przez te wszystkie lata. Albo mogli? Było mi tak strasznie smutno. Chociaż po chwili pojawiła się iskierka nadziei. Jeśli naprawdę jestem adoptowana to może spróbuję odnaleźć moich biologicznych rodziców i nie mieszkać w domu dziecka. Stwierdziłam, że skoro nie mogę skontaktować się z rodzicami to chociaż porozmawiam z Betty, ona na pewno coś wie. Pośpiesznie wysłałam jej sms-a, z wiadomością, że musimy się spotkać. Po chwili odpisała mi, że będzie w parku o 11. Poszłam spać, w końcu była jeszcze noc.

Następnego ranka za zgodą pani Julie poszłam do parku. Betty już czekała.

-To o czym chciałaś tak koniecznie porozmawiać? - spytała zaciekawiona.

-Wiem o wszystkim. - odpowiedziałam pewnie.

-O wszystkim czyli o czym?

-Wiem, że jestem adoptowana.

Na twarzy Betty widać było wielkie zdziwienie i nie dowierzanie w taki przebieg sytuacji.

-Zatkało? Kiedy mieliście zamiar mi o tym powiedzieć, co?

-Lily my po prostu nie chcieliśmy, żebyś czuła się inna.

-Dobrze wiesz, że zawsze się tak czułam.

-No wiem, przepraszam cię.

Tak. To była prawda. Jestem adoptowana. Nie mogłam w to uwierzyć. Łudziłam się, że okaże się, że jednak jestem ich córką. Teraz moim postanowieniem było odnaleźć rodziców.

-Kim są moi rodzice?

-Lily tak mi przykro, ale twoja mama nie żyje, a tata nie mam pojęcia.

Teraz to już naprawdę nie mogłam powstrzymać płaczu. Odeszłam od Betty. Upadłam pod drzewem i zwijałam się z bólu. Bólu psychicznego, który tak perfekcyjnie wypełniał mnie całą od środka. Nie miałam siły, żeby się podnieść. W tej chwili nie myślałam o niczym innym tylko o śmierci.


W deszczu kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz