10.„Niepowtarzalna więź łącząca dwie dusze, dwa oblicza" cz.2

131 15 6
                                    

Nie mam dla Ciebie miłości, Ktoś tu był przed Tobą
Nie ma we mnie miłości, odchodząc zabrała ją ze sobą.

Skubas

„Nie ma dla ciebie miłości"

___________________________________

Po prawej stronie gif.

10.„Niepowtarzalna więź łącząca dwie dusze, dwa oblicza" cz.2

~Agnes~

Staliśmy obok siebie. Nasze dłonie trzymały się we wzajemnym uścisku. Oddychaliśmy ze spokojem. Teraz byliśmy razem. A razem byliśmy silniejsi. Niezwyciężeni teraz oboje byliśmy alfami. Dzięki czemu nie mieliśmy żadnych granic. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. Nie mogliśmy uwierzyć we własne szczęście. Teraz byliśmy jednolici. Wręcz doskonali. Nigdy nie uwierzyłabym, że będę kimś takim. Że będę czymś więcej. Już od dawna nie czułam się tak wspaniale. Już od dawna nie miałam w sobie tyle siły. Te ciągłe zmagania, wieczne zmartwienia. Teraz jakby stały się wręcz dla mnie odległe. I chciałam tego o wiele więcej. Chciałam być znacznie czymś więcej. Nie tylko dla mnie, nie tylko dla nas. Chciałam by znacznie czymś więcej dla całego świata. Wpatrywałam się ciemne oczy Erica, zanurzając się w tym uczuciu jeszcze głębiej. Wiedziałam, ze teraz już nic się nie zmieni. Że teraz to on nie ma wyboru. Ze nie popełnimy już żadnego błędu. I gdy już maiłam od tego wszystkiego odejść. Nagle coś zatarło moją pamięć. Cierpkie dreszcze przeszły przeze mnie. Nagle poczułam się strasznie. Świat zatarł się przede mną. Tak jakbym przestała myśleć. I gdy już miałam upaść. Stracić przytomność. Sebastian chwycił mnie za ręce.

-Agnes, nic ci nie jest? Strasznie pobladłaś, może powinnaś odpocząć...- jego zmartwiona mina, spowrotem przywróciła mnie do życia.

Co się ze mną dzieje? Oparłam się ramieniem i podniosłam się niezgrabnie. I wtedy coś mnie poruszyło. Ten zapach. Tak jakby odór krwi unosił się wszędzie. Zwróciłam swój wzrok ku tarasowi i niezgrabnym krokiem pomaszerowałam ku przodowi. Czułam jakby wszystko schodziło ze mnie. Ale musiałam iść dalej. Z całych sił otwarłam ciężkie drzwi i rozejrzałam się dookoła, tak jakbym miała cos ujrzeć wśród tych drzew. Tak jakby miało mi to cos przynieść.

-Agnes, co ty robisz? Proszę cię usiądź, wyglądasz strasznie blado powinnaś, chociaż na chwile...

-Nie mogę. Nie czujesz tego odoru. Tak jakby krew ludzka rozlana była wokół naszego domu?

Sebastian podszedł do mnie i omijając mnie, wyszedł przede mną. Widziałam jak jego źrenice zmieniają się w wilcze. Widziałam jak zaciąga się powietrzem. Alena jego twarzy pomimo tego nic się nie zmieniło. Robiło się, co raz duszniej. Nie mogłam sobie uświadomić, jak on tego nie czuje?

-Masz racje gdzieś w pobliżu musi być jakaś krew, ale ten zapach na pewno nie podchodzi pod zwłoki ludzkie, czy tez wilcze...

-Nie to musi by gdzieś blisko. To tak jakbym znała ten zapach.

-O, czym ty gadasz Agnes? – Sebastian powiedział do mnie z przerażeniem.

Wiem, że martwił się o mnie. Ale nie mogłam przecież, tak odejść. Szybkim tempem ruszyłam znowu przed siebie. Nogi robiły mi się coraz cięższe. Ale szłam dalej. Czułam ich wzrok na sobie. Obeszłam dookoła i rozejrzałam się dokładnie. I gdy już miał odejść, ujrzałam to w oddali. Czyjaś ręka zwisała bezwładnie, z pnia drzewa. Ukryta za gąszczami krzaków, niewidoczna dla ludzkiego wzroku. I gdy już miałam tam podejść. Nagle coś sobie uświadomiłam. Uświadomiłam sobie, że znam tą męska rękę. Przerażona tym, o czym myślę, nie byłam w stanie iść dalej. Szlochając zerwałam się w pogoni za Sebastianem. Tam gdzie on niewzruszenie nadal stał i patrzył na mnie. Nie byłam wstanie w tobie uwierzyć. Nie byłam wstanie o tym zapomnieć.

-Sebastian pomóż mi! Sebastian!

Gdy tylko wykrzyczałam jego imię, on przybiegł do mnie. Przygarnął mnie w objecie i spojrzał w ta sama stronę. Widziałam jak patrzy na to z przerażeniem. Widziałam jak trzęsą mu się ręce. On tez nie był wstanie na to patrzeć. Gdy Eric podszedł bliżej, zauważyłam, że tez nie jest z nim dobrze.

-Może powinniśmy go z stąd wygrzebać?- Zapytał Sebastian Erica, czekając na jego odpowiedz.

Oboje podeszli do niego, przeciskając się przez te wszystkie gąszcze. Rozrywając po kolei wszystkie korzenie. Widziałam jak ich ręce robią się cale pokrwawione. Jak to brudzi ich ręce. Jednak i pomimo tego nie mogłam przestać na to patrzeć. Gdy w końcu sięgnęli głębiej, wyciągnęli go na świeże powietrze. Jego twarz cala zmęczona i posiniaczona. W tej jednej chwili wydawał się dla mnie taki nieznajomy. Taki odległy. Musiałam przestać płakać. Musiałam przestać się nad nim użalać. Przecież teraz i tak nie byliśmy dla siebie czymś więcej. Byliśmy jedynie wrogami. Chris ciężko opadł na ziemie, nabierał powoli powietrze. Dzięki temu wiedziałam ze jest jeszcze tu ze mną. Ale co teraz dalej z nim będzie? Spojrzałam spowrotem na Sebastiana, myślałam ze w tej chwili będzie patrzył na mnie. Ale on w tej chwili walczył o kogoś jeszcze. W moich oczach pojawiła się rozpacz. Znów poczułam się tak bezsilnie. Teraz naprawdę już nie byłam wstanie na to patrzeć. Sebastian ze łzami w oczach tulił do siebie drobna dziewczynę. Widziałam jak jego ręce drżą z rozpaczy. Słyszałam jak wołał do mnie, ale tym razem ze szczęściem. A Eric stał niewzruszony. Chyba nie wiedział, co o tym myśleć, bo w końcu odnalazł swoja dziewczynę. Ale przecież teraz była dla nas nikim więcej. Ale przecież teraz widział ja z kimś jeszcze. Nie byłam wstanie już o tym myśleć. Spojrzałam jeszcze raz na Chrisa i delikatnie dotknęłam jego policzka. Tak dawno nie czułam się tak zmieszana. Tak dawno nie byłam przy nim tak blisko.

I choć nie wiedziałam, co powiedzieć.

I choć nie wiedziałam, co zrobić.

Wiedział ze teraz może być już tylko lepiej.

~Sky~

Leżałam na skraju obozu wpatrując się w oddalana od niej przestrzeń. Przemoknięta, przelałam już wszystkie swoje łzy. Krew powoli sączyła się ze mnie. Oddychałam ciężko, ostrożnie nabierając powietrza. Z każdym mrugnięciem powiek czułam nieznośny ból wokół żeber. Byłam już świadoma, że nie jestem wstanie racjonalnie myśleć. Byłam już świadoma ze tego nie przeżyje. Zimny chłód otulał moje zimne rozłożone ciało. A czerwone pierścienie opinał moje blade nadgarstki. Traciłam wszystkie swoje siły. Traciłam po raz kolejny sama siebie. I gdy już końcu miałam ze spokojem odejść. Znów to poczułam. Cichy szmer rozniósł się wokół, przerywają ta nieznośna cisze. On znów był przy mnie.

-No i co mała szumowino, powiesz mi w końcu gdzie ich wyniosłaś. No gadaj, bo znów cię zarżnę.

Łzy znów napływały do moich oczu. Czułam jak zimne ostrze wierci jej dziurę w brzuchu. Czułam na sobie brud jego dotyku. Nie chciała już tego więcej. Nie chciałam czuć tego bólu. Ale wiedziałam, że to właśnie tym nazywano poświecenie. Wiec trwałam w tym dalej. Chwyciłam delikatnie swoja ręką ze skrawek jego koszuli i z wszystkich sił powiedziała swoje słowa powoli

-Nic Ci nie powiem i obyś się sam smażył w tym swoim wilczym piekle. Mam nadzieje ze twoja córka sama własnymi rękami cię dobije. Obyś pamięta o mnie, kiedy będziesz umierał- powiedziałam plując na niego krwią

Jego spojrzenie przyniosło mi odrazę. Strach zawładnął moim umysłem. Nie byłam już wstanie nad sobą panować. Zaczerpnęłam powietrza w pełni po raz ostatni. I odeszłam w swoja niepamięć. Po raz ostatni czując ból, kiedy on wchodzi we mnie. Kiedy on znów odbiera mi moja nadzieje? Nienawidził, kiedy wspominało się o niej. O jego jedynej miłości, jego malej córeczki. On już nie był człowiekiem, nie on już dawno o tym zapomniał. Teraz był jedynie zwierzęciem, który pragnął, co raz więcej. Był morderca, przed którym nie da się uciec. Aleja byłam tym wyjątkiem.

Ja byłam ta, która uciekła przed nim do swojej własnej śmierci.

Przymykam swoje powieki po raz ostatni i z myśląc o Chrisie zasypiam z uśmiechem na ustach. I wreszcie budzę się z tej ciągle trwającej w moim życiu niewoli. Nabieram powietrza w nowym świecie.

Żegnajcie kochani.

Umieram.

ic"}yq

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wolf's rain:DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz