62.

199 29 11
                                    

Harry przyglądał się Louisowi, któremu pielęgniarka właśnie odłączała kroplówkę. Czy wyglądał lepiej? Takie miał wrażenie. Jego skóra jakby nabrała kolorów, choć oznaki przemęczenia nie zniknęły. Louis musiał się porządnie wyspać i Harry miał zamiar o to zadbać.

I jego oczy... Wciąż były pełne niepokoju. Nie był zaskoczony tym, że wcześniej zamartwiał się o to, że coś zrobił Williamowi. W końcu Harry'emu z trudem udało się zabrać chłopca z jego ramion. Ledwie przytomny, trzymał go tak mocno, jakby od tego zależało jego życie. Teraz jednak Willy siedział z nim, cały i zdrowy. Radosny, na tyle, na ile mógł, gdy jego tata leżał w szpitalu.

- Willy - oznajmił nagle Harry, decydując, że musi porozmawiać z Louisem. - Mogę mieć do ciebie prośbę?

William gorliwie skinął głową. Harry naprawdę mógłby go poprosić o wszystko, a ten chłopiec by to dla niego zrobił. Nie zasłużył sobie na taką miłość, naprawdę.

- Zabierzesz wujka i kupicie jeszcze kilka tych soczków? - poprosił, rzucając Liamowi znaczące spojrzenie. - Są przepyszne, wziąłbym kilka do domu, do kolacji.

- Dobra, a wujek, kupisz mi jeszcze drożdżówkę? Tą z owockami, ale była dobra. - William posłusznie opuścił miejsce na łóżku obok taty i podszedł do wujka Liama, wyciągając w jego stronę rękę. - Bym ją tacie dał, bo całą sam zjadłem i dla taty już nie było.

Harry uśmiechnął się lekko. Naprawdę kochał tego dzieciaczka.

- Teraz już nie ucieknę od jedzenia - westchnął Louis, gdy zostali sami. - Nawet Willy myśli o tym, żeby mnie nakarmić.

- A będziesz? - Harry ostrożnie usiadł na brzegu łóżka, odgarniając grzywkę z jego czoła. - Jadł?

Louis westchnął, siadając po turecku na łóżku. Splótł dłonie ze sobą i wsunął je między swoje uda.

- Mam zaburzenia odżywiania spowodowane stresem. - Nawet nie patrzył na Harry'ego, gdy mówił te słowa. - Dostałem nawet pieprzone ulotki, jak sobie z tym radzić i wiesz co? Nic z tego, co tam przeczytałem, nie wydaje się pomocne. Ćwiczenia oddechowe? Naprawdę? To ma uspokoić natłok moich myśli?

- Lou, hej. - Harry delikatnie objął jego brzuch, nie komentując tego, jaki jest wklęsły, bo gdyby to zrobił, rozpłakałby się. - Rozpracujemy to, gdy wrócisz do domu. Sprawdzimy, co działa a co nie. Najważniejsze, że wiemy, co ci jest.

- Tak, wiemy. - Głos Louisa załamał się, a Harry ułożył podbródek na jego ramieniu, pozwalając mu się o siebie oprzeć. - Jak mam sobie z tym poradzić? Jak mam się nie stresować, gdy dodatkowo muszę dostarczać organizmowi odpowiednich składników, więc gdy będę patrzył na talerz, wciąż będę się zastanawiać, czy na pewno dobrze się odżywiam?

- Louis, w porządku. - Harry wsunął dłoń pod jego koszulkę i zaczął gładzić jego skórę swoją ciepłą dłonią. - Skarbie, damy sobie z tym radę.

- Nie, nie poradzę sobie z tym. - Louis był coraz bardziej roztrzęsiony. - Wciąż mam coś na głowie i nie myślę, po prostu nie myślę o jedzeniu, a teraz okazuje się, że właśnie tym spowodowałem swoje problemy. Jak mam się z nich wygrzebać, jak... nie umiem tego zrobić, Harry. Nie umiem.

Harry trzymał go mocno, przykładając usta do jego ramienia. Gdy dowiedział się, co stało się z Louisem, ulżyło mu. Wiedział, że początki będą trudne, ale właściwie miał już w głowie połowę planu. Dla Louisa musiał to być gwóźdź do trumny. Harry widział to, jak chłopak codziennie czymś się zamartwiał, ciągle przyjmował na siebie problemy i je rozwiązywał, ale sam Harry ostatnio zaczął już się zastanawiać, ile mógł na siebie wziąć. Najwyraźniej jego anemia była o jedną rzecz za daleko.

Too Much To Ask Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz