Rozdział 1

160 11 4
                                    

Pominęłam rozdział 1 🙈

Zła Andromeda, nie dobra Andromeda 😅

_______________________

'Kiedy proces raz się rozpocznie, sieć nieuniknionych przypadków i zbiegów okoliczności staje się zbyt skomplikowana'

Arturo Pérez-Reverte, Batalista

Następnego dnia rano obudził się zdając sobie sprawę, że prawie zaspał. Większość nocy męczyły go koszmary, z których wybudzał się sam zanim obudził kogokolwiek innego. Całe szczęście. Dopiero widząc pierwsze promienie wschodzącego słońca koszmary ustąpiły błogiej ciemności.

Najszybciej i najciszej jak potrafił zszedł do kuchni, gdzie zaczął szykować śniadanie. Rzucił na rozgrzaną patelnię bekon w momencie, gdy woda na herbatę zaczęła wrzeć. Zalewając dzbanek earl greya zmniejszył ogień pod jajkami sadzonymi, które prawie przypalił, a następnie wziął się za tosty. Przygotowując stół w jadalni i przekładając jedzenie na półmiski podjadł dwa kawałki bekonu i zagryzł tostem zanim ciotka nie pojawiła się w kuchni. Spojrzała na niego surowym wzrokiem jakby oceniając czy coś nabroił, ale szybko straciła nim zainteresowanie na rzecz herbaty oraz kawałka kartki i długopisu.

Następny do jadalni wszedł wuj przygotowany już do pracy. Zasiadł ciężko za stołem i nie racząc Harry'ego spojrzeniem zaczął jeść. Chwilę później do reszty dołączył zaspany Dudley ubrany jeszcze w piżamę. Gdy wszyscy (z wyjątkiem czarodzieja) najedli się jego ciotka wcisnęła mu do ręki tę samą kartkę, nad którą siedziała całe śniadanie.

- Lista zadań. Jak zdążysz do obiadu to może dostaniesz coś do jedzenia na kolację.

Nastolatek spojrzał na kartkę i poczuł, jak mu opada szczęka.

Wypielić chwasty

Skosić trawnik

Pomalować płot

Posprzątać dom

Umyć okna

Przygotować obiad na 14

Przygotować kolację na 20

- Ciociu – wbrew sobie pozwolił by słowa opuściły jego usta – ale tego jest za dużo bym zdążył do choćby do końca dnia, a co dopiero do obiadu...

Trzeba było milczeć. Ciotka zaciskając usta w wąską linię wzięła zamach i nim chłopak się zorientował poczuł silne uderzenie prosto w twarz.

- Nic mnie to nie obchodzi – prychnęła wściekła – lepiej zacznij od razu.

I tak chłopiec z blizną najpierw zajął się ogrodem zaczynając od koszenia trawy i pielenia chwastów. Nim skończył słońce wisiało wysoko na niebie paląc niemiłosiernie kark odwodnionego nastolatka. Przecierając czoło wrzucił narzędzia ogrodowe do domku narzędziowego i przeniósł się z obowiązkami do domu. Sprzątając łazienkę napełnił domagający się pożywienia żołądek zimną wodą i schłodził przegrzaną głowę. W drugiej kolejności zabrał się za sypialnie wujostwa, która na szczęście w przeciwieństwie do sypialni Dudleya, którą zajął się w następnej kolejności, była zachowana w porządku, więc mógł pozwolić sobie jedynie na pobieżne porządki i umycie okna. Gdy skończył sprzątać na piętrze przyszła pora przygotowania obiadu. Żegnając się z jakimkolwiek posiłkiem tego dnia zszedł na dół by pod czujnym okiem ciotki przygotować pieczonego kurczaka z puree ziemniaczanym i marchewką z groszkiem oraz deser – sałatkę owocową. Skończywszy przygotowania do obiadu został zagoniony do dalszej pracy. Przed kolacją pozostał mu jedynie do pomalowania płot, który wuj kazał mu zostawić na kolejny dzień. Stwierdził, że o tej porze dnia nie da rady pomalować go równo. Gdy skończył czuł się brudny, zmęczony, spragniony i przede wszystkim głodny. Postanawiając zaryzykować podszedł do wujostwa odpoczywającego przed telewizorem. Nienawidził błagać ich o cokolwiek.

Harry Potter - Powstanie FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz