W poniedziałek obudziłam się o piątej trzydzieści. Gdyby nie to, że wczoraj była niedziela z pewnością byłabym niewyspana. Moją pierwszą czynnością tego dnia było pościelenie łóżka. To moja rutyna od trzech lat.
Na zawodach Isla zajęła trzecie miejsce. Gdy wracaliśmy do domu po zawodach to ciągle się użalała nad sobą. Zdecydowanie wykraczało to za dopuszczalny poziom dramatyzowania. Oddałabym tak dużo, żeby zająć takie miejsce na wysokiej rangi turnieju! Po paru minutach podróży nie wytrzymałam i założyłam słuchawki. Po tym co powiedziała mi moja siostra nie zamierzałam jej pocieszać.
Niedzielę spędziłam na przygotowaniach na sprawdzian z matematyki jedynym momentem kiedy przestałam się uczyć był wyjazd na sparing, który wygrałam 6.3 6.3. Cały ten dzień tak mnie zmęczył, że zasnęłam o 21.
Do szkoły dojechałam na rowerze, bo pogoda mimo jesieni dopisywała. Dzięki temu nie musiałam czekać na autobus i wstawać jeszcze wcześniej. Jak się okazało sprzątanie szkoły było gorszą karą od przeproszenia O ttillie. Prawie codziennie spałam sześć godzin, a czasami nawet mniej.
Jako pierwszą lekcję tego dnia miałam chemię. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam ten przedmiot dzięki cudownej nauczycielce. Na jej lekcjach wszystko było jasne, a panująca atmosfera przyjemna. Niestety wszystko co miłe trwa krótko.
-I znowu na matmę trzeba iść- zaczęłam narzekać Amelii.
-Spokojnie, jeszcze tylko cztery lata i pójdziemy z tej szkoły- rzuciła udając poważną.
-Cóż za pocieszające słowa- zaśmiałam się, ale ona nie zmieniała wyrazu twarzy- serio fatalne.
-Ja uważam inaczej- prychnęła.
-Coś źle powiedziałam?- zapytałam, bo zaczęłam się bać, że jedyna osoba z klasy, która mnie lubi się na mnie obraziła-Przepraszam cię za cokolwiek co zrobiłam.
Amelia słysząc to wybuchła śmiechem. Chociaż dalej nie rozumiałam o co chodzi, to muszę przyznać, że mi ulżyło.
-Ćwiczę na tobie moje aktorskie umiejętności- uśmiechnęła się.
-Nie rób tego więcej. Jak chcesz mogę cię wspierać na inne sposoby, ale nie rób tego- powiedziałam czując ulgę- możesz to wypróbować na eryniach.
Erynie to nazwa dla grupki Ottillie, która tak jak jak erynie liczyła trzy osoby. Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby okazało się, że mieszkają w podziemiu i służą Hadesowi.
-Mogę spróbować- odparła i weszłyśmy do klasy.
Już miałam wyciągać książki z plecaka, gdy na środek klasy wyszła pani Azura. Nie zdarzało się to często, dlatego zwróciłam na to uwagę. Wiedziałam, że czas na ogłoszenie lub czyjąś pochwałę. No.. może jeszcze, żeby się na kogoś poskarżyć (czytaj: na mnie).
-Witajcie moje drogie. Jak zapewne pamiętacie dziś miałyśmy przerabiać funkcję liniową. Niestety zostały zorganizowane warsztaty, w których musicie wziąć udział i do lekcji szóstej nie będzie normalnych zajęć. Przepraszam za zamieszanie, a teraz proszę o założenie wygodnego stroju sportowego w szatniach i udanie się do auli- oznajmiła z powagą, przez cały czas mając ręce splecione na brzuchu.
-A ja tak liczyłam na normalną lekcję- szepnęłam do Amelii siedzącej w ławce obok. Gdy to usłyszała uśmiechnęła się lekko. Chociaż nauczycielka niczego jej nie zarzucała w przeciwieństwie do mnie, to nie lubiła jej lekcji prawie tak samo jak ja.
-Ciekawe co to za warsztaty- powiedziała, gdy wyszłyśmy z klasy- może z aktorstwa?- rozmarzyła się.
-Byłoby spoko- stwierdziłam i otworzyłam drzwi od swojej szafki- ale jak dla mnie mogą być z czegokolwiek. Nie wiem kiedy do tego doszło, ale wolałabym nawet balet o matmy.
CZYTASZ
Krew, Pot i Łzy
JugendliteraturNazywam się Summer Howard i mam 14 lat. Mieszkam w Stanach Zjednoczonych w stanie Ohio. Mam piątkę rodzeństwa. Gdy byłam mała chciałam zostać tancerką. Przez krótki czas nawet chodziłam na zajęcia z baletu . Jakoś tak jednak wyszło, że gram w tenisa...