Co ludzie o mnie myślą

9 3 0
                                    

Obudziłam się o dziesiątej rano w sobotę. Byłam tak zmęczona całym tygodniem, że z chęcią spałabym do jutra. Z łóżka wyciągnął mnie jednak głód. Zanim wyszłam z pokoju pościeliłam łoże i przejrzałam się w lustrze. Miałam rozczochrane włosy jak baba Jaga, a pod moimi oczami widać było ogromne wory, stwierdziłam jednak, że zajmę się tym, gdy przestanie mi burczeć w brzuchu. 

-Wszystko dobrze Summer? Zazwyczaj wstajesz wcześniej i wyglądasz lepiej- zapytała się mnie ciocia Mary, gdy szukałam mleka w lodówce. Ona sama smażyła naleśniki.

-Oczywiście wszystko dobrze. Po prostu ten miesiąc szkoły i treningów mnie wykończył- wyjaśniłam, chociaż tak naprawdę nie czułam się najlepiej.

-Zatem zabraniam ci dzisiaj wykonywać jakichkolwiek ćwiczeń i uczyć się. Masz wypocząć- rozkazała z uśmiechem.

-Przecież i tak nie mam nic lepszego do roboty- westchnęłam. Wiadomo, że nie pogardziłabym dniem z serialami lub meczami tenisowymi, ale z tyłu głowy miałam poniedziałkowy sprawdzian z matematyki.

-Możesz pojechać dopingować Islę w zawodach- zaproponowała i przewróciła naleśnika na patelni.

Spojrzałam zaskoczona na ciocię. Wiedziała doskonale, że ostatnimi czasy znienawidziłam taniec. Poza tym moja młodsza siostra obraziła się na mnie, za to że odmówiłam jej udzielania mi prywatnych lekcji, więc nie sądziłam, że moje dopingowanie jej pomoże w jakikolwiek sposób.

-Taki wyjazd pomógłby tobie w wielu kwestiach. Isla zobaczy, że ją doceniasz, a sama podpatrzysz sobie jakieś ruchy do tańca. Może spotkasz też jakieś koleżanki ze szkoły?-przekonywała mnie, choć ostatnia zachęta jej w tym nie pomogła.

-A do której trwają te zawody?- zapytałam.

-Do szóstej wieczorem.

Przez parę kolejnych minut się jeszcze wahałam. Koniec końców doszłam do wniosku, że i może rzeczywiście ten turniej by mi w czymś pomógł. Książkę do matematyki mogę zabrać ze sobą, a te zawody są dla dzieci i spotkanie Ottillie, Charlotte lub Chloe jest mało prawdopodobne.

-Pojadę tam. Za ile mam być gotowa?- zapytałam cioci, gdy zjadłam już śniadanie. Miskę po zupie mlecznej odłożyłam do zlewu.

-Myślę, że za pół godziny. Antoni podwiezie na miejsce waszą trójkę i chwilę przed szesnastą po was wrócę.

-Jaką trójkę?- zdziwiłam się. Marie nic nie wspominała o kimś jeszcze.

-Naprawdę muszę tam jechać ciociu?- wymruczał Gaston, który niczym zombie wpełzł do kuchni. Jego rozczochrane, blond włosy mówiły, że najwidoczniej spał tyle ile ja. W jego przypadku była to norma.

-Oczywiście. Nie masz dziś ani zawodów ani treningu, więc zamiast grać w te głupie gierki warto byłoby spędzić dzień z siostrami- odparła tonem nie podlegającym dyskusji.

-Jak to siostrami!?- zapytał ożywiony, jakby ktoś mu powiedział, że wrzuci jego komputer do rzeki. Dopiero wtedy, zauważył, że ja również stoję w kuchni. Sekundę po tym, jak nasze spojrzenia się spotkały równocześnie obróciliśmy się w stronę Marie, ale ona już wróciła do gotowania- Ciociu ja mam jutro sprawdzian z lektury, powinienem się przygotować.

-Już widzę jak będziesz się uczyć- zaśmiała się nasza opiekunka i odłożyła kolejny naleśnik- nie przekonacie mnie do zmiany zdania.

Stwierdziliśmy, że nie ma sensu dalej dyskutować i wyszliśmy z kuchni do swoich pokoi. Zostało mi jeszcze sporo czasu, dlatego po przebraniu się w szary dres z nike'a uczesałam się w warkocze bokserskie. Było to nie lada wyzwanie, przy mojej aktualnej kondycji włosów. Wyjątkowo użyłam też podkładu na twarz, aby ukryć wory pod oczami.

Krew, Pot i ŁzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz