20.03.2018-24.03.2018

8 2 0
                                    

-Proszę Pana w weekend jadę na turniej do Columbus- pochwaliłam się mojemu trenerowi, gdy weszłam na rozgrzewkę.

-To świetnie Summer - odparł nawet nie zerkając na mnie, tylko zbierając pachołki po poprzednim treningu.

Dla niego była to codzienność. W końcu co tydzień ktoś z klubu wyjeżdżał na turniej. Jakaś kolejna dziewczynka nie robiła na nim wrażenia.

Dla mnie natomiast była to nowość. Od prawie czterech lat chodziłam na treningi i grałam mecze w klubie. Na turnieju natomiast nie byłam jeszcze nigdy.

-Pewnie się stresujesz- zagadnęła moja przyjaciółka Mia. Od roku chodziłyśmy razem na treningi- ja się strasznie bałam jak byłam na swoich pierwszych zawodach.

-Tylko trochę- przyznałam szczerze.

-To dobrze. Mała dawka cię zmotywuje. Duża przerazi.

-A na wielu zawodach byłaś?- zapytałam kiedy kończyłyśmy robić piąte, a zarazem ostatnie kółko dookoła kortu.

-Na tak wielu, że nie umiem ich policzyć- pochwaliła się, a ja tak, żeby nie widziała wywróciłam oczami- w Columbus też grałam. Byli tam bardzo trudni przeciwnicy. Mi udało się wygrać jeden mecz zanim odpadłam.

-Ja wygram dwa- powiedziałam pewnie, choć wiedziałam, że szanse na to są małe.

-To niemożliwe, nawet Sky się nie udało. Musiałaby to być niska ranga- wskazała na siedemnastolatkę, która trenowała na sąsiednim korcie.

Każdy w klubie wiedział kim jest Sky. Udało się jej zakwalifikować na mistrzostwa USA w kategorii U18, które odbywały się właśnie w Columbus. Była idolką wszystkich, którzy tu trenowali.

-Ale ja będę lepsza niż ona. Nawet jeśli nie teraz, to kiedyś- powiedziałam całkiem poważnie. Wierzyłam w swoje słowa.

-Dobra w takim razie najpóźniej w wieku siedemnastu lat masz zagrać na juniorskim Us Open- zaproponowała Mia.

-Największe osiągnięcie Sky to druga runda mistrzostw USA, więc dlaczego ja mam zagrać na juniorskim szlemie? Przecież to dużo trudniejsze- zauważyłam i wzięłam rakietę, aby zacząć odbijać.

-Ponieważ wtedy będziemy miały pewność, że jesteś dużo lepsza.

-W takim razie zgoda- odparłam i podeszłyśmy do siatki uścisnąć sobie dłonie. To był ostatni raz kiedy byłam tak pewna swoich tenisowych umiejętności.

***

-Stresujesz się?- zapytała mama, gdy jechaliśmy na turniej.

-Troszeczkę, a z każdym takim pytaniem coraz bardziej- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-W takim razie już nie będziemy cię pytać, żeby nie popsuć tego świetnego podejścia- wtrącił tato, który kierował samochodem. Zauważyłam, że znacząco spojrzał na mamę- Tyler na pierwszym turnieju tak się bał, że ciągle jemu rakieta z ręki wylatywała- zaśmiał się- nie chciałbym tego powtarzać.

Pomyślałam o rodzeństwie. Bracia z wujkiem Antonim pojechali na zawody piłkarskie Gastona. Za to Sue i mała Isla spędzały dzień z ciocią w domu. "Pewnie mi zazdroszczą"-pomyślałam. Rzadkością było, że dwójka naszych rodziców jechała z kimś na turniej. Dziś jednak zrobili wyjątek ze względu na to, że to mój pierwszy turniej. Chcieli mnie jak najbardziej wesprzeć.

-To chyba tutaj- stwierdziła moja mama wskazując na wielką halę stojącą pomiędzy drzewami. Wyglądała na dużą i nowoczesną. Była w białym kolorze, przez co rzucała się w oczy.

Krew, Pot i ŁzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz