14. Odeślijmy ją

184 9 6
                                    

Chodź nie widziałam czy za mną biegnie bo zbyt bardzo bałam się to sprawdzić to czułam jego obecność. Miałam wrażenie, że jest tuż za mną i zaraz zdąży mnie złapać. Byłam tak przerażona, że nawet nie patrzyłam przed siebie. Biegłam na oślep. W końcu udało mi się znaleźć drzwi wyjściowe, które od razu otworzyłam

- Jeśli teraz wyjdziesz to możesz już nie wracać! - Wydarł się mój brat stając kilka kroków za moimi plecami
- I dobrze! - Powiedziałam starając się żeby nie usłyszał strachu w moim głosie - Wszędzie lepiej niż w tej melinie! - Dodałam wybiegając z domu i trzaskając za sobą drzwiami






***





- Ale ty pamiętasz, że wieczorem mamy rezerwację w restauracji, prawda? - Zagadał znudzony głosem Tony spoglądając na swój telefon w celu sprawdzenia godziny - Ile można siedzieć u kosmetyczki?
- Nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie więc nie marudź - Zaśmiałam się widząc załamaną moimi słowami twarz chłopaka - Musimy iść na tą kolację? Nie możemy sobie darować ten jeden raz? - Dodałam po chwili średnio zadowolona z pomysłu wyjścia z piątką braci Monet, ich nową siostrą oraz Liamem
- Wiesz jaki jest Vince - Mruknął równie niezadowolony z tej sytuacji Tony - Ubzdurał sobie, że musimy zrobić jakąś integrację z Hallie, żeby czuła się u nas bardziej swobodnie, a my w tym temacie do powiedzenia nie mamy praktycznie nic
- Wiesz w zasadzie to restauracja, do której się wybieramy należy do mnie i mogę coś wymyślić - Powiedziałam uśmiechając się głupio sama do siebie z powodu tworzących się w mojej głowie idiotycznych teorii jak wymigać się od kolacji - Gdyby tak na przykład ktoś anulował naszą rezerwację albo zmieniłby jej ilość tak żeby zmniejszyła się o dwie osoby?
- Skarbie wiem, że chcesz się wymigać ale Vince nie jest głupi, domyśli się - Parsknął Tony wyraźnie rozbawiony moimi pomysłami - Wiesz jaki on jest i, że nie odpuści ani mi ani tobie i Liamowi. Jesteście przyjaciółmi rodziny, wasz ojciec współpracował z naszym. Liam i Vince robią wspólne interesy, a ty od czasu aresztowania waszego ojca praktycznie u nas mieszkasz. Nie uda nam się z tego wymigać - Dodał wciąż rozbawiony składając delikatnego całusa na moich włosach - Przecież kiedyś lubiłaś te kolację. Zawsze gdy wypiłaś kilka kieliszków na odwagę wychodziłaś na scenę i śpiewałaś piosenki, ludzie to nagrywali, a potem byłaś viralem przez miesiące. Potem porywałaś wszystkich do tańca i upijałaś się z Willem, przez co Liam musiał udawać, że się wścieka żeby nie dostać ochrzanu od Vinca, że jest skrajnie nieodpowiedzialny. Nigdy nie sprawiałaś wrażenia jakbyś tego nie lubiła
- Chyba chciałeś powiedzieć, że je kochałam, kolację z wami były naprawdę świetne - Poprawiłam chłopaka z wielkim uśmiechem na ustach spowodowanym wspomnieniami wspaniałych chwil spędzonych z braćmi Monet
- Więc w czym jest problem? - Zapytał Tony nie bardzo rozumiejąc dlaczego nie chcę wziąć udziału w rodzinnej kolacji - Ja migałem się od nich na każdy możliwy sposób zawsze ale ty?
- Wiesz trochę głupio mi to mówić bo Hallie to twoja siostra... - Zaczęłam powili zmieszana nie wiedząc czy powinnam kontynuować swoją wypowiedzieć - Po prostu nie czuje się przy niej komfortowo. Gdy ją widzę cały czas myślę o tym, że z jej powodu mój tata wziął na siebie winę za wszystko co robili wspólnie z Camdenem w Organizacji, a ja z Liamem zostaliśmy sami - Wyjaśniłam na jednym tchu odrobinę obawiając się reakcji Tonego na moje słowo
- Rozumiem cię - Odparł chłopak wprawiając mnie tym w totalne osłupienie - Też mam z nią problem, cały czas węszy tam gdzie nie powinna i we wszystko wtyka nosa przez co ja mam spory z Vincem - Mruknął niezadowolony z obecnej sytuacji - Spuścisz ją z oczu na kilka minut, a zaraz poznajduje pochowane pistolety, papiery i inne rzeczy, które mieliśmy przed nią ukrywać. To wkurwiające
- Chyba wszyscy musimy przywyknąć do jej obecności - Powiedziałam zrezygnowana tym faktem - Innego wyboru chyba nie mamy
- Zawsze możemy odesłać ją tam skąd przyjechała - Zaproponował chłopak rozmarzony głosem
- Problem właśnie w tym, że nie możemy... Gdyby istniała jakaś inna opcja to Hallie nie mieszkałaby teraz z wami, przecież wiesz...







***





- Tu jesteś - Mruknął Liam wchodząc na naszą domową siłownię, w której obcenie odbywałam swój zdecydowanie za ciężki dla moich możliwości trening - Musimy powoli zbierać się do wyjścia na kolację - Dodał widząc moje zdziwienie tym, że mnie szukał
- Naprawdę chcesz tam iść? - Zapytałam nie wierząc w szczerość intencji brata
- Jeśli mam mówić prawdę to nie - Rzucił obojętnie niebieskooki wzruszając przy tym ramionami - Nawet nie poznałem tej całej Hallie ale nie lubię jej i nie chcę lubić. Nie potrafię zrozumieć tego co takiego jest w niej wspaniałego, że tata wybrał ją zamiast nas ale winić za to możemy tylko jego. Nie idziemy tam dla niej tylko dla Willa i Vincea - Dodał brat obejmując mnie ramieniem i posyłając delikatny uśmiech - Możesz po prostu ją ignorować, nie zamierzam wymagać od ciebie żebyś się z nią przyjaźniła
- Nie rozumiem jak Will i Vince mogli poprosić nas żebyśmy po tym wszystkim poszli zjeść z nią kolację - Powiedziałam rozżalona zachowaniem starszych braci Monet - Nie powinni od nas tego oczekiwać
- Spójrz na pozytywy siostra - Próbował poprawić mój nastój Liam co nie bardzo mu wychodziło ale doceniałam chodź cień starań - Mamy u swojego boku braci Monet, a to zaszczyt, którego nie zaznaje wielu ludzi, dzięki temu możemy wiele więcej niż inni. Mamy władze i dostęp do rzeczy, o których większość może tylko pomarzyć. Jeśli stracimy ich zaufanie pójdziemy na dno razem z brudami, które zostawił nam tata. Tak więc ładnie cię proszę ubierz się tak żeby prezentować sobą wszystko co najlepsze i postaraj się chociaż być miła. Więcej od ciebie nie oczekuję
- To i tak wciąż za dużo - Parsknęłam ale widząc minę mojego brata zaraz spoważniałam - To był tylko taki żart - Dodałam widząc jego niezadowoloną minę
- Wiem młoda ale naprawdę proszę cię postaraj się bo od tego i ich przychylności dla nas zależy nasz status i majątek - Odparł Liam roztrzepując mi włosy na głowie i wychodząc z siłowni

Niechętnie uprzątnęłam sprzęt do ćwiczeń, z którego korzystałam i bez najmniejszego entuzjazmu jaki towarzyszył mi zwykle przed kolacjami z Monetami udałam się do swojej sypialni aby się przygotować.

Ze smutkiem spojrzałam na swoje wielkie, wspaniałe łóżko żałując, że nie mogę się teraz w nim położyć i spędzić tak całej reszty wieczoru, gdyż była to jedna rzecz na jaką w tej chwili miałam ochotę.

Nie miałam chęci na żadne wyjścia, tym bardziej, że atmosfera pomiędzy mną, a moim bratem wciąż była napięta mimo jego wszelkich starań by naprawdę między nami było w końcu lepiej.

Od czasu jego ostatniego wybuchu, w którym zaczął oskarżać mnie o to, że ćpam minęło już trochę czasu, a on ani razu nie sięgnął po alkohol czy inne używki co było dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Jego dziwaczni kumple również przestali nas odwiedzać co, także było dla niego sporym plusem.

Jednak odbudowanie naszej relacji, którą w ciągu ostatnich lat bardzo zawaliliśmy wymagało czasu i poświęcenia więc chodź między nami było już lepiej to i tak w powietrzu często dawało wyczuć się gęstą atmosferę.

Zwyczajnie nie miałam ochoty odgrywania scenki szczęśliwej kochającej się i wspierającej paczki przyjaciół przed dziewczyną, która była powodem rozpadu mojej rodziny.

Ociągając się najbardziej jak tylko się da wzięłam długą kąpiel w wannie z jacuzzi i zakończyłam ją dopiero w momencie gdy woda stała się tak zimna, że nie dało się wytrzymać. Niechętnie wyszłam z wanny i po owinięciu się w swój biały, niesamowicie puchowy szlafrok zajęłam się suszeniem i układaniem swoich włosów.

Jako, że chciałam aby mój dzisiejszy wygląd robił spore wrażenie postawiłam na fale hollywood puszczone luźno na moje ramiona bez żadnego dodatkowego upięcia aby nie sprawiały wrażenia fryzury ślubnej.

W makijażu postawiłam na delikatne odcienie brązu i mocne rozświetlenie oraz bardzo wyciągnięte oko i intensywnie bordową pomadkę tak aby pasowała do mojego stroju.

Następnie po zakończeniu makijażu oraz fryzury co zajęło mi dosłownie wieki przeszłam do garderoby szukając czegoś co pasowałoby do mojego zamysłu dotyczącego tego w jaki sposób się ubrać. Moim oczom od razu rzuciła się wisząca w koncie wysadzana drobnymi, świecącymi się kamyczkami w intensywnym odcieniu czerwieni sukienka. W zasadzie to nawet nie pamiętałam, że ją mam ale od razu wiedziałam, że wpasuje się w mój zamysł tego jak chciałam się dziś ubrać.

Mi Princesa || Tony Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz