15. Tego właśnie chcesz?

143 12 0
                                    

Następnie po zakończeniu makijażu oraz fryzury co zajęło mi dosłownie wieki przeszłam do garderoby szukając czegoś co pasowałoby do mojego zamysłu dotyczącego tego w jaki sposób się ubrać. Moim oczom od razu rzuciła się wisząca w koncie wysadzana drobnymi, świecącymi się kamyczkami w intensywnym odcieniu czerwieni sukienka. W zasadzie to nawet nie pamiętałam, że ją mam ale od razu wiedziałam, że wpasuje się w mój zamysł tego jak chciałam się dziś ubrać.





***



W końcu po jakiś dwóch godzinach szykowania można było powiedzieć, że jestem gotowa do wyjścia, a efekt końcowy jaki udało mi się osiągnąć był jeszcze lepszy niż sobie zaplanowałam.

Stanęłam przed lustrem w swojej garderobie i podziwiałam efekty mojej pracy. Co zdziwiło mnie najbardziej pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna czułam się dobrze. Miałam wrażenie, że wyglądałam ładnie i atrakcyjnie przez co, aż miałam ochotę patrzeć na samą siebie i to z zachwytem.

Piękna, błyszcząca i krótka czerwona sukienka z dekoltem (taka na zdjęciu) idealnie komponowała się z moim nieco oplaonym ciałem i podkreślała wszystkie moje atuaty dokładnie tak jak było trzeba. Dodatkowo mieniła się tak bardzo, że wręcz nie dało się odciągnąć od niej wzroku. Była imponująca i majestatyczna co sprawiało, że nadawała się doskonale się na dzisiejsze wyjście z braćmi Monet.

Jako, że na dworze o tej porze roku było już zimno narzuciłam na siebie wielkie, również czerwone, w nieco ciemniejszym od sukienki odcieniu, puchowe futerko (również takie jak te na zdjęciu). Nie założyłam go jednak do końca, a jedynie zarzuciłam na swoje ramiona.

Jako buty wybrałam czerwone, błyszczące szpilki w niemalże takim samym odcieniu co sukienka, zakrywając palce i na cienkim obcasie.

Dołożyłam jeszcze srebrne dodatki, takie jak pierścionki, delikatne bransoletki oraz kolczyki i mocny, wyrazisty, rzucający się w oczy przy pierwszym spojrzeniu, niesamowicie drogi i imponujący naszyjnik.

Dorzuciłam, także srebrną, wysadzaną diamentami torebkę, poprawiłam delikatnie włosy i byłam gotowa do wyjścia.




***




D

roga do rezydencji Monetów minęła mi całkiem miło. Jechałam autem z Liamem, co prawda niewiele rozmawialiśmy ale za to słuchaliśmy głośno muzyki i darliśmy się jak nienormalni przy kawałkach One Direction.

Niby zwykłe zachowanie dwójki nastolatków ale zważywszy na to, że jeszcze nie dawno nie umieliśmy się do siebie odezwać bez wrzasków i pretensji było to dla mnie naprawdę ważne.

Nasza relacja coraz bardziej szła w dobrym kierunku, a ja czułam, że zaczynam odzyskiwać brata, za którym w ostatnim czasie tak bardzo tęskniłam.

Liam stał się troskliwy, pomocny, zaczął pracować mniej niż wcześniej żeby móc spędzać więcej czasu ze mną i odbudować naszą relację. Był taki kochany gdy próbował wynagrodzić mi te wszystkie zaniedbania, których dokonał w ostatnich latach, że nie dało mu się odmówić wybaczenia. Przede wszystkim było widać, że mu zależy.

W końcu po jakiś trzydziestu minutach drogi nasze auto na reszcie zatrzymało się na podjeździe rezydencji Monetów.

Liam od razu wysiadł z auta aby otworzyć mi drzwi jak na dobrze wychowaną osobę przystało.

Mi Princesa || Tony Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz