rozdział 8 Olga/Boxer

253 49 10
                                    

Jak zwykle biegałam po mieszkaniu szykując się do wyjścia. Wpadłam do łazienki automatycznie sięgając do szafki po szczoteczkę do zębów, ale natrafiłam na pustkę. To było niemożliwe żebym położyła ją gdzieś indziej.

Nie mając czasu na jej szukanie wyjęłam nową z opakowania. Po umyciu zębów i ogarnięciu włosów włożyłam pierwsze lepsze ubrania, które wpadły mi w ręce i wybiegłam z mieszkania mając nadzieję, że zdążę do pracy na czas.

Wchodząc do Paradise minęłam szybko Sarę, która rozmawiała przez telefon i udałam się do szatni. Ledwo zdążyłam się rozebrać, a drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia weszła moja przyjaciółka.

- Słuchaj, mam nagły wypadek i musisz mi pomóc - powiedziała przejęta. - Pamiętasz jak na naszym ostatnim spotkaniu w restauracji wspominałam, że zbliżają się urodziny Boxer'a?

- Tak...

- No właśnie, więc chodzi o to, że jedna z tancerek się rozchorowała, a miała dzisiaj zatańczyć dla niego w ramach prezentu od chłopaków, a żadna z pozostałych dziewczyn nie da rady jej zastąpić po ich dziesięciominutowym występie.

- Sara, do celu - powiedziałam domyślając się, że nie spodoba mi się jej prośba.

- Mogłabyś ty ją zastąpić? Tylko ten jeden raz, obiecuję - złożyła ręce jak do modlitwy i patrzyła na mnie maślanym wzrokiem.

- Sara, nie sądzę żeby to był...

- Wiem. Wiem, że nie przepadacie za sobą, ale to tylko taniec - westchnęłam i uniosłam wzrok na sufit.

- Jak miałby wyglądać ten taniec? - zapytałam zrezygnowana. Po tym wszystkim co dla mnie zrobiła nie mogłam jej odmówić pomocy.

- Na scenie ustawimy krzesło, na którym posadzimy Boxer'a. Na początku będzie miał zasłonięte oczy, więc będziesz musiała sama zdjąć mu opaskę.

- A nie może w niej zostać podczas całego tańca? - zapytałam z nadzieją w oczach.

- Olga... - zaśmiałyśmy się patrząc na siebie.

- Oj, no dobra. Co dalej?

- Wybierz sobie piosenkę i przekaż tytuł Dj'owi, a to jak zatańczysz pozostawiam tobie. Chłopaki wspominali tylko, że nasz wspaniały przyjaciel uwielbia Łap Dance.

- Serio? - skrzywiłam się na samą myśl, że miałabym kręcić tyłkiem na kolanach tego wielkoluda.

- Serio - wzruszyła ramionami. - Jeśli się na to nie zdecydujesz też będzie okey. Nie wymagam tego od ciebie. Najważniejsze, aby w ogóle ktoś dla niego zatańczył.

- Dobra. Zrobię to - powiedziałam pewnym głosem, ale wewnątrz czułam się niepewna tego, czy dam radę.

Samo wyjście na scenę przy takim tłumie gości będzie mnie wiele kosztować. Najbardziej obawiałam się tego, że wspomnienia powrócą z mojego poprzedniego miejsca pracy i nie będę w stanie wykonać żadnego ruchu.

Przez cały wieczór stres nie chciał mnie opuścić. Patrząc na zegar czas mijał mi niemiłosiernie szybko. Koło dziesiątej przybyli bikerzy i ich przyjaciele. Łącznie na urodzinach Boxer'a zjawiło się ponad trzydzieści osób powodując u mnie jeszcze większy ścisk żołądka.

Chwilę przed północną ruszyłam do szatni przebrać się w przygotowany przez Sarę strój. W przejściu minęłam się z tancerkami, które życzyły mi powodzenia.

Włączyłam na telefonie piosenkę, którą wybrałam na występ i zaczęłam się przebierać. Przede mną leżała czerwona, koronkowa bielizna, biała koszula męska i czerwone szpilki na platformie. Patrząc na ten zestaw nie potrafiłam się nie skrzywić. Nawet na codzień nie nosiłam tak zmysłowej bielizny.

Stając przed lustrem nałożyłam na usta czerwoną szminkę i roztrzepałam włosy, które dzisiaj ułożyłam w fale spływające po moich plecach, aż do tyłka. Wzięłam trzy głębokie wdechy i założyłam koronkową maskę tego samego koloru co bielizna. Musiałam przyznać, że cały zestaw wyglądał bardzo seksownie i zmysłowo.

Wychodząc z szatni nogi i ręce trzęsły mi się okropnie. Jeszcze nigdy tak się nie czułam przed wyjściem na scenę. Najchętniej ubrała bym się w swoje ubrania i uciekła stąd jak najdalej, ale nie mogłam zawieźć przyjaciółki, która na mnie liczyła. Gdy występ dziewczyn się zakończył stanęłam z tyłu sceny i czekałam na sygnał.

- No to do roboty. Dasz radę - powiedziałam do siebie pod nosem i zrobiłam pierwszy krok, który był najtrudniejszy.

                             Mike/Boxer

- No to zdrowie naszego brata! - krzyknął Tiger wznosząc toast.

- Zdrowie! - krzyknęła reszta chłopaków i wypiliśmy już chyba szósty kieliszek wódki dzisiejszej nocy.

Na początku nie byłem zadowolony z pomysłu braci, aby świętować moje trzydzieste trzecie urodziny akurat w Paradise, ale teraz zmieniłem zdanie. Dobrze było napić się i wyluzować w ich towarzystwie szczególnie, że przez ostatnie dwa tygodnie mieliśmy mało czasu na cokolwiek po za pracą.

- No nareszcie - powiedział Agony w momencie, gdy wszystkie światła zgasły, a po chwili na scenie pojawiły się tancerki.

Miło było na nie popatrzeć, ale wciąż miałem w pamięci to, jak przyłapałem tańczącą Olgę na tej scenie. To jak się ruszała, kręciła biodrami i skomplikowane figury, które wykonywała na rurze.

Obok mnie raz za razem rozbrzmiewały oklaski i gwizdy. Wszyscy byli wpatrzeni w scenę, a co poniektórzy musieli poprawiać spodnie w kroku. Nie dziwiło mnie to, bo dziewczyny były naprawdę dobre w tym co robiły na scenie, pomimo że nigdy nie odsłaniały tyle ciała co striptizerki z podrzędnych klubie, do których kiedyś jeździliśmy.

- Teraz czas na twój prezent bracie - powiedział Painter wstając i wyciągając z kieszeni opaskę.

- Nie wiem co wymyśliliście, ale chyba podziękuję - wzruszyłem ramionami. Wiedziałem, że pewnie wpadli na jakiś chory pomysł.

- No weź, nie wymiękaj. Prezentów się nie odmawia - wtrącił Big śmiejąc się.

- Daj to - wyciągnąłem rękę po opaskę. - Jeśli wymyśliliście coś głupiego to szybko tego pożałujecie - powiedziałem zasłaniając oczy.

- Zaufaj nam, będziesz zadowolony, a teraz chodź. Pomogę ci dotrzeć do twojego prezentu - Painter złapał mnie za ramię i pomógł mi wyjść z loży.

Kompletnie nie miałem pojęcia, w którą stronę mnie prowadził, bo po paru krokach straciłem orientację. Na całej sali panowała cisza dopóki Prez nie posadził mnie na jakimś krześle, a Dj odezwał się do mikrofonu.

- Drodzy państwo. Dzisiaj urodziny obchodzi przyjaciel właścicielki tego wspaniałego przybytku. Boxer - zwrócił się bezpośrednio do mnie. - Oto prezent od twoich braci. Życzę miłej zabawy.

Nagle z głośników poleciała piosenka, której nigdy w życiu nie usłyszałem, a po chwili poczułem dotyk drobnych rąk na ramionach, a opaska zniknęła z mojej twarzy.

Rozglądając się na boki doznałem szoku. Siedziałem na krześle, na scenie, naprzeciwko kobiety wijącej się na rurze. Zabiję ich - pomyślałem patrząc na kumpli, którzy siedzieli w naszej loży i śmiali się patrząc na mnie.

Czerwony kolor przyciągnął mój wzrok spowrotem do kobiety, która tańczyła specjalnie dla mnie. Wyglądała kurewsko seksownie, a jej taniec był imponujący tak samo jak jej ciało.

Gdy zjeżdżała po rurze głową w dół, s duchu liczyłem na to, że jej dość spore piersi wypadną ze stanika, abym mógł je zobaczyć w całej okazałości, ale niestety tak się nie stało.

Kiedy stała już obok rury zsunęła z ramion koszulę, która upadła na ziemię i seksownym krokiem ruszyła w moją stronę. Z każdym jej krokiem moje spodnie robiły się coraz to ciaśniejsze, nie mogłem oderwać od niej wzroku choćby na chwilę.

Jej ruchy były wprost hipnotyczne. Czarowała swoimi biodrami i rękami, którymi wodziła po swoim seksownym ciele. Dzięki ci Boże za takich przyjaciół - pomyślałem, gdy tancerka uklękła na scenie i rusza w moją stronę na czworaka dając mi idealny widok na swoje piersi.

Nowe Życie (Black Riders MC) #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz