rozdział 13 Olga

201 44 3
                                    

Siedziałam na kolanach Boxer'a, który starał się mnie uspokoić. W tej chwili byłam wdzięczna za jego bliskość i dotyk, który koił moje nerwy. Wciąż nie docierało do mnie to co się przed chwilą wydarzyło, gdyby nie Boxer zapewne leżałabym teraz martwa na chodniku.

Powinnam teraz starać się mu pomóc, bo to on został ranny, ale nie potrafiłam się ostrząsnąć z szoku. Nie miałam pojęcia kto mógłby mnie chcieć skrzywdzić, bo nikomu nic złego nie zrobiłam.

To mnie przez wiele lat krzywdzono, ale osoby, które się nade mną znęcały nie mogły z tym mieć nic wspólnego, bo za nic w świecie nie byłoby ich na to stać. Moja niby matka musiałaby się puszczać dwadzieścia cztery godziny na dobę i to z milionerami, aby wynająć płatnego mordercę, a to nie wchodziło w grę.

- Olga?

-Hmm? - spojrzałam w oczy mężczyzny, gdy dotarł do mnie jego podniesiony ton.

- Muszę otworzyć drzwi. Posadzę cię na łóżku, dobrze? - skinęłam tylko głową i pozwoliłam żeby Boxer zsunął moje ciało ze swoich kolan.

Położyłam się czując, że nie mam już nawet siły siedzieć i patrzyłam tępo w stronę przedpokoju. Po chwili do pomieszczenia wszedł Tiger, Painter, Big i Snake, a na końcu Boxer trzymający się za krwawiący bok.

- Cześć mała. Jak się czujesz? - zapytał Tiger kucając obok łóżka, na którym leżałam. Nie uzyskując ode mnie odpowiedzi, wziął głęboki oddech i uśmiechnął się do mnie delikatnie. - Podam ci lek na uspokojenie. Zgadzasz się?

Nie miałam ochoty mówić. Nie miałam ochoty nic robić, chciałam tylko położyć się spać i zapomnieć choć na chwilę. Nie zwracałam uwagi na to, co robią mężczyźni, skupiłam całą swoją uwagę na dłoni Tiger'a, w której trzymał strzykawkę.

- Gotowa? - zdobyłam się jedynie na delikatny ruch głową na potwierdzenie.

Niedługo po tym jak mężczyzna wstrzyknął mi lek uspokajający poczułam, że powieki zaczęły mi ciążyć, a głosy przyjaciół dobiegały do mnie jakby z oddali. Moje mięśnie z każdą sekundą rozluźniały się coraz bardziej, a myśli odpływały w nicość pozwalając mi spokojnie zasnąć.

Po obudzeniu się wszystko do mnie wróciło niczym bumerang. Pchnięcie na chodnik przez Boxer'a, strzał, krew, atak paniki i przybycie chłopaków. Mój oddech nagle przyspieszył, a ciało się spięło i niekontrolowanie drżało. Ciemność otaczająca mnie z każdej strony w ogóle nie pomagała w uspokojeniu się.

- Cii... - szepnął ktoś obok mnie i w tym samym czasie rozbłysło światło z lampki nocnej rozświetlając pomieszczenie. - Jesteś bezpieczna. Nic ci nie grozi - szeptał do mojego ucha jednocześnie przytulając moje drżące ciało do swojego.

Czując znajomy zapach i dotyk potężnych rąk, w których mogłam się skryć zaczęłam się uspokajać. Cieszyłam się, że w tym momencie nie byłam sama w mieszkaniu, nie poradziłabym sobie bez niego.

- Dziękuję - powiedziałam cicho.

- Nie ma za co, a teraz kładź się spowrotem. Jest środek nocy - południk uścisk i odchylił się na poduszkę. - Rano spakujesz torbę i przeniesiesz się do klubu.

- Nie sądzę, żeby to było konieczne - odwróciłam się spoglądając na mężczyznę.

- To nie podlega dyskusji. Dopóki nie dowiemy się o co w tym wszystkim chodzi zostaniesz pod naszą opieką.

- Boxer, nie...

- Bez dyskusji - przerwał mi w pół zdania. - Chociaż raz nie bądź upartą babą i daj sobie pomóc.

Nowe Życie (Black Riders MC) #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz