rozdział 4 Olga

179 30 9
                                    

Biegając z pokoju do pokoju szukałam telefonu. Za dwadzieścia minut powinnam być w restauracji, gdzie umówiłam się z dziewczynami na obiad, a nie potrafiłam znaleźć tego cholernego urządzenia.

Poddając się ruszyłam do wyjścia z mieszkania Mel, która po przeprowadzce do nowego domu pozwoliła mi tu zostać. Dzięki temu chociaż ten problem rozwiązał się sam.

Na spotkanie wręcz biegłam, co było nie lada wyczynem w wysokich obcasach. Na szczęście lokal znajdował się niedaleko za co byłam wdzięczna.

Zdyszana wbiegłam do środka od razu szukając wzrokiem moich nowych przyjaciółek. Dostrzegając je przy stoliku w rogu sali od razu skierowałam się w ich stronę.

- Cześć. Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam nigdzie znaleźć telefonu - powiedziałam siadając na wolnym miejscu.

- Nic się nie stało. My też przed chwilą przyszłyśmy. Może zadzwonię do ciebie i sprawdzimy czy gdzieś go nie zgubiłaś? - zapytała Mel.

- Jakbyś mogła to byłoby super.

Przyjaciółka wyjęła swoją komórkę i wybrała mój numer, a po chwili na sali rozbrzmiał dzwonek, który miałam przypisany do każdej z dziewczyn. Zażenowana przymknęłam oczy i opadłam na oparcie krzesła

- Zguba się znalazła - zaśmiała się Camilla. - Nie przejmuj się. Mi też to się często zdarza.

- Nawet nie pamiętam żebym go tam chowała - skrzywiłam się wyciągając urządzenie.

- To skoro to mamy załatwione to muszę wam coś powiedzieć - Sara, aż podskakiwała z emocji. - W sobotę do Paradise przychodzi włoski capo ze swoimi ludźmi, a wiecie co to oznacza?

- Więcej problemów? - zapytała Camilla.

- Nie... Większy rozgłos. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że to miejsce stało się tak popularne, a ludzie doceniają naszą pracę.

- Włoska mafia? Serio? - zapytała Mel patrząc sceptycznie na naszą przyjaciółkę.

- No i co. Ty rządzisz ruską mafią, a się przyjaźnimy. Od prawie roku chłopaki robią z nimi interesy i podobno jest okey. W sobotę mają właśnie świętować rok owocnej współpracy - wzruszyła ramionami i sięgnęła po menu.

- Kto to jest capo? - zapytałam. Nie bardzo orientowałam się w hierarchii innych oddziałów niż ten, którym przewodziła teraz Mel.

- Ten cały Mauro jest capo chicagowskiego oddziału Cosa Nostry. Czyli jest ich głównym szefem. Nad nim znajduje się tylko Capo do tutti capi, czyli szef wszystkich szefów - Wyjaśniła spokojnie Mel skupiając większą uwagę na karcie dań. - Z tego co wiem to jego wuj zajmuje tę pozycję, a po jego śmierci prawdopodobnie to Mauro awansuje. Jeśli tak się stanie to będzie najmłodszym mężczyzną na tym stanowisku w historii Cosa Nostry.

- Skąd ty to wszystko wiesz? - wtrąciła się Sara.

- Jak przejęłam władzę w rosyjskiej Braci musiałam poznać wszystkich rządzących nie tylko wśród naszych, ale w całej Europie i w Stanach.

- Wiesz coś więcej? - Camilla nachyliła się w stronę przyjaciółki i uporczywie wpatrywała się w nią, więc Mel z westchnieniem odłożyła kartę i spojrzała na nas.

- Ma trzydzieści dwa lata, jest uznawany za najbardziej bezlitosnego capo, który do tej pory rządził jakimkolwiek oddziałem Cosa Nostry. Do tego jest piekielnie inteligenty i prowadzi sporo legalnych biznesów, aby mieć gdzie prac brudną forsę, przez co federalni nie mogą nic na niego znaleźć. Pomimo tej całej aury zła wspiera liczbę ośrodków szukających osób zaginionych.

Nowe Życie (Black Riders MC) #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz