Rozdział 7: Przełom

5 1 0
                                    

Kilka dni później, podczas przerwy na szkolnym korytarzu, usłyszał, jak ktoś woła jego imię. Odwrócił się i zobaczył Tomka, tego samego kolegę, który wcześniej proponował mu wyjście na miasto.– Janek, cześć! Myślałem, że może masz ochotę wyjść na chwilę. Słyszałem, że w parku ma być dzisiaj koncert. Takie darmowe, kameralne granie. Może pójdziemy?Janek spojrzał na niego, poczuł, że odruchowo chce odmówić – jak zawsze. Ale coś w nim kazało mu się zatrzymać, choćby na chwilę. Przypomniał sobie, jak samotnie czuł się w ostatnich dniach i jak bardzo brakowało mu kontaktu z innymi.– Wiesz co... – zaczął ostrożnie. – Może jednak pójdę. W oczach Tomka pojawiła się iskra radości, jakby ta drobna decyzja Janka miała większe znaczenie, niż mógł sobie wyobrazić.– Super! To spotkajmy się po lekcjach przy bramie.Janek kiwnął głową, a kiedy Tomek odszedł, poczuł, że pierwszy raz od dawna nie był zupełnie sam. Może świat nie był tak pusty, jak mu się wydawało. Może wystarczyło zrobić pierwszy krok – pozwolić sobie na to, by dać się zauważyć. Wieczorem poszli razem na koncert, a Janek, wsłuchując się w muzykę, poczuł, jak powoli znika cień, który go otaczał. Jeszcze nie wiedział, co dalej, ale poczuł, że jest to początek – mały krok ku czemuś nowemu.

W cieniu własnych myśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz