Rozdział 7

14 3 5
                                    

Obudziłam się o godzinie dziewiątej, ubrałam się w czarny dres i zeszłam na dół do kuchni. Tam była jakaś starsza Pani.

- Dzień Dobry. - przywitałam się z nią.

- Oh, dzień dobry skarbie, ty jesteś Astoria prawda? - zapytała bardzo miłym i entuzjastycznym głosem.

- Tak. - odpowiedziałam jej.

- Co byś chciała na śniadanie? Pan Anderson jest w swoim gabinecie. - pokiwałam głową i zastanawiałam się co chce na śniadanie.

- Może być owsianka?

-Tak jasne skarbie, co tylko chcesz. Jakie owoce lubisz?

- Każdy Proszę Pani.

- Dobrze, mów mi Asia. - skinęłam poraz kolejny głową i usiadłam przy stole. Chwilę później do kuchni wszedł Leon.

- Cześć Astoria.

- Hejka. - przywitałam się z nim, dostałam właśnie owsiankę.

- Asiu, zrobisz mi kawę? Bo muszę zaraz być w gabinecie Adriena.

- Tak oczywiście Panie Anderson. - no i Pani Asia poszła robić kawę dla Leona.

- Wyspałaś się?

- Tak, a Pan?

-Mów mi Leo, a odpowiadają na twoje pytanie to tak. - pokiwałam głową twierdząco i dokończyłam owsiankę. Potem poszłam do pokoju, wzięłam z półki nocnej telefon. Włączyłam go i dostałam powiadomienie od starej przyjaciółki, która okazała się żmiją.

Alicja.
Hejka As.

Ja
Hej Ala, co chcesz?

Alicja.
Wysłałabyś mi lekcje z ostatniego tygodnia?

Ja.
Sorki, ale nie mam książek bo przeprowadziłam się.

Alicja.
Aha no oki, a gdzie się przeprowadziłaś???

Ja.
Liverpool, muszę kończyć pa.

Alicja.
Okej pa.

Do pokoju ktoś pukał powiedziałam „proszę” i wszedł niby mój ojciec.

- Jadłaś coś?

- Tak. - powiedziałam do niego, on skinął głową.

- Dzisiaj o piętnastej przychodzi mój wspólnik z synem z tego co wiem to wy się znacie.

- Aron? To tak, jesteśmy przyjaciółmi od zawsze.

- No dobrze, na idę do gabinetu, jak będziesz czegoś potrzebować to napisz. Masz tutaj numery wszystkich. - teraz ja pokiwałam głową, a on wyszedł. Zapisałam sobie numery i postanowiłam pooglądać coś na youtubie.

Rodzina AndersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz