IX.

105 12 31
                                    

~ Cyrus Borg

Gdy go wtedy zobaczyłem....nigdy takiego zjawiska nie widziałem, jakby duch mi się pokazał i pomógł wydostać z tortur, bo inaczej tego ująć nie mogłem.

Dwa lata go nie widziałem, a on jakby stanął w czasie. Nie da się go podrobić, Lloyd jest jedyny w swoim rodzaju.

Ale dostałem zadanie, które obiecałem sobie, że wykonam najlepiej i na moje możliwości.

Kaleka ma trochę trudniej z ucieczką, szczególnie przez kanały.

Byłem już dosyć daleko, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo przestały wisieć wszędzie zemsotonowe rzeczy.

Na myśl o zemstonie to ciarki mnie przechodzą. To co oni chcą zrobić....tego ta kraina jeszcze nie widziała, a widziała już dużo.

Bałem się jak cholera, bo co jak mnie złapią? Co gorsza, co będzie z Lloydem? Przecież ten chłopak nie wie kim jest i nie zdaje sobie sprawy jak potężną mocą włada.

Swoją drogą ciekawe jak to się stało. W badaniach naukowych zostało potwierdzone, że przy amnezji coś...jakikolwiek skrawek naszego życia się pamięta, ale on wydawał się być niczego nie świadomy, jakby od zawsze tam był.

Widziałem jego ból i strach.

Ukrywał go, ale to było  widać. Biedny, pewnie wiele przeżył w tym miejscu.

Ja tam byłem może dwa dni, a będę miał traumę.

Dotarłem do studzienki...ale jak ja mam właściwie się stąd wydostać? Przecież nie wstanę i nie pójdę.

To chyba był moment na wezwanie Pixal. Mojego drogiego dziecka..

Tak więc zrobiłem, Pixal odrazu wysłała chłopaków, by po mnie przyszli, więc czekałem.

Czekałem, ale miałem dziwne przeczucie. Ucieczka z takiego miejsca nie mogła być tak prosta.

Coś mi nie pasowało i te uczucie nie mogło mnie opuścić.

Po 10 minutach zobaczyłem Jaya uśmiechniętego od ucha do ucha na mój widok. Odwzajemniłem gest, a już po chwili byłem na zewnątrz.

- Jak ty...jakim cudem udało ci się uciec?- zapytał, ale ja sam nadal nie dowierzałem, bo to uczucie...coś się wydarzy i to nie będzie miało Happy Endu.

- Ja nie uciekłem sam...- mówiłem, ale nie dowierzałem, bo nikt, by nie dowierzał. Był uznany za zmarłego, a on żył i potrzebował naszej pomocy przez tej cały czas.

- To Lloyd pomógł mi uciec- dokończyłem, a ich miny będę widział przed oczami do końca życia.

Każdy widział, że ninja cierpieli z powodu odejścia ich przyjaciela, a najbardziej Kai. Już dawno stracił ten blask, który tak każdy kochał.

- ale jak to? Przecież to on cię porwał- powiedział niepewnie Cole, a teraz to ja byłem zszokowany, ale przypominając sobie jego spojrzenie zrozumiałem, że to wcale nie on tego chciał. Kazano mu to zrobić.

- On nic nie pamięta ani nikogo nie pamięta- spojrzałem z współczuciem na Kai'a, który stąd najbardziej wyglądał na zmęczonego. On nigdy nie odpuścił i starał się go znaleźć. Pamiętam jak błagał mnie, bym dał mu ludzi byśmy go szukali, a potem siedzącego na ławce w parku, wyczerpanego i bezsilnego.

Ale nigdy nie widziałem jak płakał, to musi być dopiero ból.

- Więc dlaczego ci pomógł, to nielogiczne- ciągnął temat mistrz ziemi na co westchnąłem.

- Chciał byście go uratowali z tego burdelu, chciał byście mu przypomnieli, bo ma podejrzenia, że może być zielonym ninją. Ale wspominał o kimś jeszcze....165...nie o 163. Chciał byście mu również pomogli tak jak on pomógł mu.

- Jak mamy to zrobić?- spojrzałem na Kai'a, który pierwszy raz się odezwał, ale znów słyszałem tą determinację w głosie. Uśmiechnąłem się w duchu, że do nas wraca.

- powiedział, by wam przekazać takie słowa ,,gdy komnata ciemna będzie miała biały blask, płomyk nadziei ugasi czar"- gdy skończyłem ninja spojrzeli po sobie, chyba nie dokońca rozumiejąc do powiedziałem.

- Co ma to znaczyć? Nic nie rozumiem-

- Ja też nie rozumiem Jay, ale gdy mu to powiedziałem to odpowiedział mi, że on zrozumie.

- On? To znaczy kto? Czemu musiał gadać szyfrem?- Każdy myślał nad słowami Jaya, a jednak nie do końca.

- Płomyk nadziei? Płomyk.....płomyczek!- wszyscy spojrzeliśmy na Kai'a, który wydawał się zgadnąć część rozwiązania.

- Co płomyk?

- Płomyczek...Lloyd zawsze tak do mnie mówił gdy się wkurzałem. " Nie gorączkuj się tak płomyczku"- na wspomniane słowa się uśmiechnął, ale zaraz posmutniał.

- Czyli jednak coś pamięta? Nic już nie rozumiem- westchnął sfrustrowany Jay, który usiadł na schody obok nas.

- Wtedy, gdy go goniłem...też powiedział do mnie płomyczku. Nie pamięta nas, ale wiedział jakim żywiołem władam. To nie jest teraz istotne. Itostne jest to, że wiemy że Lloyd żyje i w tej chwili nas potrzebuje, a my go nie zawiedziemy, nie tym razem- każdy się uśmiechnął, a ja wiedziałem co kryje się tymi słowami.

Gdyby Kai znów go stracił, załamałby się całkiem.

- Dobra, a co z resztą układanki?

- Pogadamy o tym z Wu i Mistako. Najważniejsze jest to, że żyje i tylko to się teraz liczy.

- Oczywiście zgadzam się z tobą Kai, ale coś mi nie pasuje. Cyrus czy mieliście jakieś problemy po drodze?

- Właściwie to żadnych...788...znaczy Lloyd mówił, że musimy uważać, ale nic nas nie spotkało złego. Co zdziwiło nie tylko mnie, ale z pewnością go również.

- 788? Co to sala jakaś?

- Nie, tak się tak nazywają. Każdy ma swój numer, Lloyd ma 788-

- Nie zbaczajmy z tematu. Nie jest możliwe, by tak poprostu udało się uciec...zostawili pułapkę

- Ee Zane, a może tak nie musimy odrazu ustalać tej wersji zdarzeń? Może mieli farta?

- To nie ta bajka kolego. Też to słyszycie?

- Tak jakby...pod moim wózkiem..- Zane odrazu schylił się, by zobaczyć co to jest i odrazu mnie z niego wziął.

- Kurwa Bomba- Zaraz to Zane przeklina?

- Wiedziałem, że to nie mogło być takie proste-

- Zane zrób coś!

Odwrócił wózek i zobaczyliśmy pokaźną bombę i kartkę. Zane ją szybko zerwał i kazał uciekać.

Ciekawe jak miałem to niby zrobić.

- Oj sory Cyrus- Cole do mnie podbiegł i wziął mnie na ręce.

- Ludzie uciekajcie! Bomba!- wołali, a w mieście nastąpiła lekka panika.

Jedyny który zachował powagę to był odziwo Jay.

Zaczął iść w kierunku bomby na co pomyślałem, że jest idiotą.

- Jay co ty odpierdalasz- usłyszałem głos mistrza ziemi.

- Panikujcie, a to nawet nie dobrze odbezpieczona bomba- prychnął i wziął ją do ręki. Zaczął coś przekręcać i po chwili tykanie ustało.

- Widzicie? Panika zbędna- każdy odetchnął z ulgą...no prawie.

- Jay uciekaj!- brunet nie wiedział o co chodzi, a już po chwili bomba zaczęła odliczać do 3.

Nie zdążył uciec.





To tylko przedsmak do dwóch następnych..mocniejszych rozdziałów.

Dobranoc kochani!

"Plaga"~ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz